[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Frigate okreœla³ rozmieszczenie ludzi nad Rzek¹ "mis¹ Czasu" i "najwiêkszymeksperymentem antropologicznym i socjologicznym".Nie by³a to przesada.Wygl¹da³o na to, ¿e ró¿ne narody zosta³y przemieszane, by mog³y siê czegoœ odsiebie nauczyæ.W niektórych przypadkach obce sobie grupy zdo³a³y jakoœ usun¹ætarcia kulturowe i ¿yæ we wzglêdnie przyjaznych stosunkach.Kiedy indziej jednaze stron wyrzyna³a drug¹, albo nawzajem wybija³y siê niemal do nogi.Czêstostrona pokonana dawa³a pocz¹tek warstwie niewolników.Przez pewien czas po zmartwychwstaniu wszêdzie panowa³a anarchia.Ludzie krêcili siê bez celu i ³¹czyli w niewielkie grupy dla wzajemnej obrony.PóŸniej naturalni przywódcy i ci, którzy chcieli w³adzy, wyszli na czo³o, anaturalni podw³adni stanêli za wodzami, których sobie wybrali.Choæ czêœciej to wódz ich wybiera³.Jednym z licznych systemów politycznych, jakie powsta³y by³o "niewolnictworogów obfitoœci".Dominuj¹ca na danym terenie grupa trzyma³a s³abszych wniewoli.Ci byli karmieni, gdy¿ martwy niewolnik stawa³ siê bezu¿yteczny, alew³adcy odbierali im papierosy, cygara, marihuanê, gumê snów i co lepszejedzenie.Co najmniej trzydzieœci razy "Had¿i" próbowa³ dobiæ do kamienia obfitoœci,gdzie niewiele brakowa³o, by zosta³ opanowany przez ³owców niewolników.JednakBurton i pozostali uwa¿ali pilnie na oznaki œwiadcz¹ce, ¿e znaleŸli siê wterenie, gdzie panuje niewolnictwo.Czêsto byli uprzedzeni przez mieszkañcóws¹siednich "pañstw".Dwadzieœcia razy zamiast zwabiaæ ich na brzeg mieszkañcywyruszali ³odziami w pogoñ i katamaran z trudem unika³ schwytania.Piêæ razyBurton musia³ zawróciæ w dó³ rzeki.Jak dot¹d zawsze udawa³o siê im, gdy¿œcigaj¹cy niechêtnie zapuszczali siê poza granice swego pañstwa.Potem "Hadii"zawraca³ i noc¹ przemyka³ siê ukradkiem przez niebezpieczny teren.Proto - Semito - Chamici ¿yj¹cy w tej okolicy okazali siê doœæ przyjaŸni, gdytylko przekonali siê, ¿e za³oga katamaranu nie ma z³ych zamiarów.Osiemnastowieczny Moskwita uprzedzi³, ¿e po drugiej stronie kana³u le¿¹ pañstwaniewolnicze.Nie wiedzia³ o nich zbyt wiele, gdy¿ wysokie góry uniemo¿liwia³ywêdrówkê.Kilka ³odzi pop³ynê³o w górê Rzeki, lecz prawie ¿adna z nich niewróci³a.Te, którym siê uda³o, przynios³y wieœci o z³ych ludziach ¿yj¹cych potamtej stronie."Had¿i" zosta³ wiêc za³adowany m³odymi pêdami bambusa, suszon¹ ryb¹ i zapasami,jakie przez dwa tygodnie uda³o siê, zaoszczêdziæ z rogów obfitoœci.Dzieli³o ich jeszcze ponad pó³ godziny od wp³yniêcia w w¹ski kana³.Burton dzieli³ sw¹ uwagê pomiêdzy nawigacjê i obserwowanie za³ogi.Wszyscyle¿eli na platformie grzej¹c siê w s³oñcu lub siedzieli oparci o niewielkiezadaszenie, nazwane "forkasztlem".John de Greystock umocowywa³ wyg³adzone koœci rogacza do drzewca strza³y.Pe³ni³y funkcjê piór w tym œwiecie bez ptaków.Greystock, czy te¿ LordGreystock, jak nazywa³ go Frigate dla jakichœ sobie znanych a zabawnychpowodów, dobrze spisywa³ siê w bitwie i przy ciê¿kiej pracy.Potrafi³ ciekawie opowiadaæ, choæ by³ nieprawdopodobnie wulgarny.Zawsze mia³ wzanadrzu masê anegdot z kampanii gaskoñskiej i potyczek granicznych, historiêswych mi³osnych podbojów, plotki o Edwardzie Longshanks i - naturalnie -wiadomoœci o swych czasach.By³ jednak cz³owiekiem niezwykle upartym i z punktuwidzenia póŸniejszych wieków nieco ograniczonym, a przy tym niezbyt czystym.NaZiemi - jak twierdzi³ - by³ bardzo pobo¿ny.Zapewne mówi³ prawdê, gdy¿ wprzeciwnym razie nie dost¹pi³by zaszczytu w³¹czenia do orszaku PatriarchyJeruzalem.Teraz jednak, gdy rzeczywistoœæ zdyskredytowa³a jego wierzenia,znienawidzi³ ksiê¿y.Je¿eli spotyka³ któregoœ z nich, doprowadza³ go dowœciek³oœci sw¹ demonstracyjn¹ pogard¹.Mia³ nadziejê, ¿e zostanie zaatakowany.Niektórzy próbowali i niewiele brakowa³o, by ich pozabija³.Burton upomnia³ godelikatnie (nie mo¿na by³o ostro odzywaæ siê do Greystocka, chyba ¿e ktoœ mia³ochotê walczyæ z nim na œmieræ i ¿ycie).Stara³ siê go przekonaæ, ¿e s¹ goœæmiw obcym kraju, ¿e gospodarze maj¹ olbrzymi¹ przewagê liczebn¹ i ¿e oni wzwi¹zku z tym powinni zachowywaæ siê jak goœcie.De Greystock przyznawa³, ¿eBurton ma racjê, ale nie potrafi³ siê powstrzymaæ od zaczepiania ka¿degospotkanego ksiêdza.Na szczêœcie nie by³o ich wielu na terenach, przez któreprzep³ywali, a jeszcze mniej przyznawa³o siê do swego ziemskiego zajêcia.Obok Greystocka siedzia³a mówi¹ca coœ z przejêciem jego aktualna partnerka,urodzona jako Mary Rutherfurd w 1637, zmar³a jako lady Warwickshire w 1674.By³a Angielk¹, lecz ¿y³a 300 lat póŸniej od niego, ró¿nili siê wiêc powa¿nie wpogl¹dach i zachowaniu.Burton nie wró¿y³ im d³ugiego po¿ycia.Kazz rozci¹gn¹³ siê na pok³adzie z g³ow¹ na kolanach Fatimy, Turczynki, któr¹spotkali czterdzieœci dni temu podczas przystanku na lunch.Fatima "lecia³a naw³osy" jak to okreœli³ Frigate.To wyjaœnia³o, jego zdaniem, obsesjê tej ¿onypiekarza z Ankary.Wszystko w neandertalczyku by³o dla niej podniecaj¹ce, alejego gêste ow³osienie wprowadza³o j¹ w ekstazê.Cieszyli siê z tego wszyscy, anajbardziej Kazz.W czasie d³ugiej podró¿y nie spotka³ ani jednej samicy swego gatunku, choæs³ysza³ o kilku.Wiêkszoœæ kobiet ba³a siê go i przed spotkaniem Fatimy niemia³ sta³ego damskiego towarzystwa.Ma³y Lev Ruach, oparty o przedni¹ czêœæ forkasztlu, robi³ procê ze skóryrogacza.W worku u pasa mia³ trzydzieœci kamieni, zebranych w ci¹gu ostatnichdwudziestu dni.Obok niego, mówi¹c coœ szybko i bez, przerwy ods³aniaj¹c d³ugiezêby, sta³a Esther Rodriguez.Zajê³a miejsce Tanyi, która okaza³a siê straszn¹tyrank¹.Tanya by³a atrakcyjn¹ kobietk¹, ale nie potrafi³a siê powstrzymaæ od"poprawiania" swoich mê¿czyzn.Lev odkry³, ¿e "poprawi³a" swojego ojca, wuja,dwóch braci i dwóch mê¿Ã³w.Próbowa³a zrobiæ to samo dla Ruacha, czy raczej Ruachowi, zwykle bardzo g³oœno,by inni mê¿czyŸni w pobli¿u te¿ mogli skorzystaæ z jej cennych rad.W koñcu,gdy "Had¿i" mia³ w³aœnie odp³yn¹æ, Lev wskoczy³ na pok³ad, odwróci³ siê ipowiedzia³: - ¯egnaj, Tanyu.Nie wytrzymam wiêcej pouczeñ k³Ã³tliwej baby zBronxu.ZnajdŸ sobie kogoœ innego, doskonalszego ode mnie.Tanya przez chwilê nie mog³a z³apaæ tchu, zblad³a, po czym zaczê³a wrzeszczeæ.S¹dz¹c po jej poruszaj¹cych siê wargach wrzeszcza³a jeszcze d³ugo po tym, jakkatamaran znalaz³ siê poza zasiêgiem g³osu.Wszyscy œmiali siê i gratulowaliRuachowi, on jednak tylko uœmiecha³ siê smutnie.Dwa tygodnie póŸniej, na terenie zamieszka³ym g³Ã³wnie przez staro¿ytnychLibijczyków, spotka³ Esther.¯ydówkê z piêtnastego wieku.- Dlaczego nie spróbujesz szczêœcia z gojk¹? - zapyta³ go kiedyœ Frigate.Lev wzruszy³ ramionami.- Próbowa³em.Ale wczeœniej czy póŸniej zaczynamy siê k³Ã³ciæ, i to ostro, a onetrac¹ nerwy i nazywaj¹ mnie cholernym durniem [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •