[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Więc jest w Londynie?- Nie.Miles umieścił go w internacie.Zdenerwowana Katie szybko tłumaczy, że Miles uznał, iż na razie tak będzie lepiej.Że Nicky bardzo się do tego pomysłu zapalił.Że jest to niewielka sympatyczna szkoła, o której kilka zaprzyjaźnionych z nią osób wyrażało się bardzo pochlebnie, że wkrótce zaczną także przyjmować dziewczęta i wtedy pojadą tam również Maddy i Honour.Laura jest tak wzburzona, że nie może złapać tchu.Czuje, jak nabrzmiewa jej twarz i krew uderza do głowy.Miles ośmiela się zmieniać bieg życia jej syna.Z czułością, jak nigdy dotąd, myśli o małej szkole Nicka i jej ciemnej, ciasnej szatni.- Przepraszam, Katie.Jestem zbyt oburzona, żeby mówić.Podaj mi nazwę szkoły, zadzwonię do ciebie później.Laura chodzi po mieszkaniu Martina tam i z powrotem.Nie ma tu nawet nic swojego, czym mogłaby cisnąć o ścianę.Wchodzi Martin, więc nareszcie może wyładować swoją wściekłość.Martin robi sobie drinka.Laura pije obecnie tylko sok pomarańczowy.- To oczywiste, że musisz zadzwonić do szkoły - mówi Martin.Po raz pierwszy wkracza w jej poprzednie życie.Zresztą może ta nowa szkoła jest już częścią jej nowego życia.Trzy dni później Laura dzwoni do szkoły.- Moje nazwisko Knight.- Ponownie nie rozumie, dlaczego zwlekała.- Jestem matką Nicka Knight.Jest uczniem szkoły od nowego roku szkolnego.Chciałabym mówić z dyrektorem.- Niestety pan Stuart ma teraz lekcję.Czy mam mu coś przekazać?- Nie.- Właściwie dlaczego ma być uprzejma?- Wobec tego poproszę, żeby do pani zadzwonił.Myślę, że mamy pani numer.- Źle pani myśli.Nie, nie macie.Podaję swój numer: 435-8868.Dyrektor Stuart dzwoni dopiero następnego dnia.Przeprasza, jest niezwykle miły, o wiele milszy od cierpkiego dyrektora poprzedniej szkoły.To sprawia, że Laura jest bardziej wzburzona niż kiedykolwiek.Na domiar wszystkiego nazywa Nicka Nicholasem.- Imię syna brzmi Nicky.Takie imię otrzymał na chrzcie.Tyle ma wspólnego z imieniem Nicholas, ile pan z nazwiskiem Smith.Ta arogancja powoduje jedynie wzmożoną uprzejmość i dodatkowe ujmujące przeprosiny.- To bardzo rozsądny chłopczyk, zawsze, we wszystkim, potrafi zachować umiar.Bardzo dojrzały jak na swój wiek.- Wyraźny nonsens.Laura dobrze wie, że Nicky jest dzieckiem bardzo nerwowym, wrażliwym i uczuciowym.Zapewne pan Stuart myli go z kimś innym.Ta sugestia zostaje skwitowana wesołym śmiechem.Postanawia z miejsca powiedzieć, o co jej chodzi.- Nie życzę sobie, żeby moje dziecko było uczniem waszej szkoły.Został przywieziony bez mojej zgody i chciałabym teraz odebrać go z internatu.- Rozumiem.Istotnie pan Knight wspomniał, że są.ee.pewne problemy.- Spokój pana Stuarta jest zaiste kamienny.- Chodzi o to, iż pan Knight był zdania, że dopóki te.ee.problemy nie zostaną rozwiązane, byłoby lepiej dla państwa syna, żeby się uczył w szkole naszego typu, gdzie może żyć własnym życiem.Jesteśmy tak niewielką szkołą, że lubimy uważać się za rodzinę.W samej rzeczy można by powiezdzieć, że zyskaliśmy pewną renomę jako szkoła niosąca pomoc dziecku, którego rodzina przeżywa wstrząs.Laura słucha uprzejmego głosu z zapamiętałą nienawiścią.Wyobraża sobie tego dyrektora jako młodego jeszcze mężczyznę w tweedowym ubraniu z fajką.Bez zdziwienia słucha opowieści o jego żonie Jacqueline i czworgu dzieciach.Z tego, co słyszy, wyłania się w jej wyobraźni obraz przytulnego domu w stylu georgiańskim, z dobudowanymi skrzydłami, widzi świetnie utrzymane trawniki, wyobraża sobie opiekuńczą wychowawczynię, panią McFaddon, i znakomitego filologa klasycznego, doktora Runyona.Zdaje sobie sprawę, że przy tylu walorach tego miejsca doprawdy nie ma nic do zaoferowania.- Rzeczywiście Nicky czuje się u was szczęśliwy? - pyta w końcu.- Nie ma co do tego wątpliwości.Odradzałbym pani przyjazd przed upływem co najmniej połowy semestru.Decydując się całkowicie zawierzyć panu Stuartowi, musi się dostosować do tego zalecenia.- Zauważyliśmy, że takie wizyty wytrącają nieco z równowagi świeżo przyjętych chłopców i opóźniają proces całkowitego przystosowania się do nowego środowiska.- Rozumiem.- W połowie semestru powinno być doskonale.To samo powiedziałem pani mężowi.Poza tym jest to naprawdę bardzo krótki semestr.Krótki okres, długie dni.Każdego wieczoru około siódmej Laura krąży myślami wokół Nicka.Kto go kładzie do łóżka? Żadnych całusów.Znów śnią się jej płonące zagony ściernisk i drobna postać w piżamce.Ale dni zaczynają biec coraz szybciej, Laura znowu pracuje, rano odczuwa zwykle dolegliwości ciążowe, przemeblowuje mieszkanie przystosowując je do potrzeb dwu osób.Dla trzech nie będzie się nadawało, stanowczo.Zaczyna bez udziału Martina spotykać się z przyjaciółmi.Jego miłość nie słabnie.Pisze do Roya, dziękuje mu za gościnę i wyznaje, że nie potrafiła patrząc mu w oczy przyznać się do ciąży.Długi list, jaki dostaje w oodpowiedzi, jest przygnębiający.Jego przemyślenia na temat małżeństwa, macierzyństwa, ojcostwa, tak uczciwe i krytyczne w stosunku do siebie, a tak wielkoduszne wobec innych, sprawiają Laurze ból.Roy przeniósł ją z jednego piedestału na drugi.Obecnie jest Marią Magdaleną, podczas gdy poprzednio była Marią wybraną spośród wszystkich kobiet świata.On natomiast jest nadal niewiernym Tomaszem, laodycejskim filozofem, ani zimnym, ani gorącym, * intelektualistą z błotem na gumowcach, który dotąd nie znalazł własnej drogi w „Wędrówce pielgrzyma”.* Jego pokora jest równie tragiczna jak absurdalna.„Znam twoje czyny, że ani zimny, ani gorący nie jesteś.Obyś był zimny albo gorący! A tak, skoro jesteś letni ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust.” (AP.3, 15-16).Cytat według Pisma Świętego Starego i Nowego Testamentu, Poznań-Warszawa 1980.Aluzja do „Pilgrim’s Progress from this World to that which is to Come”.(„Wędrówka pielgrzyma z tego do przyszłego świata”).Jest to opowieść alegoryczno-dydaktyczna prozą Johna Bunyana (1628-88), w formie snu autora przedstawiająca alegoryczną wędrówkę chrześcijanina z Miasta Zniszczenia, wśród niebezpieczeństw i pokus, do Miasta Niebieskiego.Polski przekład: „Wędrówka pielgrzyma”, tłum.Józef Prower, Warszawa 1961.Przyp.tłum.Pod wpływem impulsu pisze do Roya i prosi, żeby przyjechał do Londynu, kiedy już przygotuje farmę do zimy.Naiwnie wyobraża sobie, że wszystko, czego mu trzeba, to miła żona i kilkoro dzieci.Pod koniec października Laura pisze do szkoły, zawiadamiając pana Stuarta, że przyjeżdża w połowie semestru w piątek i zabiera Nicka.Po upływie dwóch dni dzwoni telefon.Martin i Laura jedzą właśnie obiad, siedząc przy rozstawionym w pokoju Martina karcianym stoliku, na którym płonie świeca.Żołądek Laury zaczął się ostatnio zachowywać normalnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •