[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale to niemożliwie.Przecież to Jack Townsend.Jack Town-Zapadła cisza.Na jedno uderzenie serca, na dwa.send nigdy nie bywał zraniony.On tylko ranił.Jack wstał z łóżka.- Więc tylko tyle dla ciebie znaczyłem? - spytał.— Flirtbez zobowiązań?Lou założyła, że on zbiera się do wyjścia.Zwiesiła głowę,łzy zakłuły jąpod powiekami.Gdyby nie widziała wyrazu jego twarzy, mogłaby pomyAle to tylko wyjdzie jej na dobre, pocieszała się.Nie możeśleć, że z niej żartuje.Ale przynajmniej raz w tych stalowoniebieskich oczach nie było kpiny.sobie pozwolić na to, żeby ktoś znów ją zranił.A zwłaszczanie ktoś taki jak Jack, kto potrafiłby zranić ją o wiele boleśniej- Cóż, Jack - zaśmiała się nerwowo.-No daj spokój.Nieniż Barry.Rozstanie z Barrym, teraz widziała to wyraźnie, zrawmówisz mi, że planowałeś, że to potrwa dłużej.Szybka piłka.niło tylko jej dumę.Jack złamałby jej serce.Racja? To znaczy.Chyba tak myślałeś?Z Jackiem, wiedziała, sprawy będą wyglądać inaczej.JejPrzez chwilę błysnął jej promyk nadziei.Ale nie, szanse, żemiłość do Barry'ego była raczej wieloletnim nawykiem.To, coJack Townsend, notoryczny podrywacz, kiedykolwiek się ustatczuła - a w każdym razie, co zaczynała czuć - do Jacka, było kuje, były dokładnie zerowe.W wywiadzie udzielonym „Playo wiele głębsze.I o wiele bardziej niebezpieczne.Jeśli się z teboyowi" powiedział nawet, że małżeństwo to instytucja przego zaraz nie wypłacze, pogrąży się na amen.starzała i że nie wydaje mu się, żeby istota ludzka była stworzonado monogamii.Ale ku jej zdziwieniu, Jack nie wyszedł.Zamiast tego, podszedł do łóżka i stanął naprzeciwko niej.Podniosła wzrok, za- Pewnie nigdy się tego nie dowiemy, prawda? - Rzucił jejstanawiając się, czego mógłby jeszcze od niej chcieć.Była pewchłodny, zdawkowy uśmiech.To nie był ten Jack, którego pona, że wyraziła swoje zdanie zupełnie jasno.znała przez ostatnie trzy dni.Nie było w nim nic lekkomyślnego czy żartobliwego.Żadnej nonszalancji.Ale powinna była wiedzieć.Powinna była wiedzieć, kiedypochylił się i wyjął jej z ręki butelkę balsamu.Powinna była sięAle jak to możliwe? Przecież była tylko jedną z wielu jegodomyślić, kiedy odstawił balsam na nocną szafkę i ukląkł przedpanienek.Och, jasne, tym razem wybrał taką, która pracuje ranią na grubym dywanie.Powinna była się domyślić, kiedy poczej za kamerą niż przed nią.Ale to jedyna różnica, prawda?łożył ręce na jej kolanach, wciąż zaróżowionych po kąpieli,Czy nie ze wszystkimi swoimi dziewczynami rozmawiałi łagodnie, ale stanowczo je rozsunął.o Dakocie? Czy rozmawiał o Dakocie z Vicky?Lou wzięła głęboki oddech i powiedziała:.a potem schował twarz wśród wilgotnych loczków między jej nogami.- Jack, mówiłam ci już wcześniej, nie mogę związać sięz kolejnym aktorem.- Jack! - zawołała, chwytając go za głowę.- Co ty wy.Przestań, Jack.Nie możesz.- No to się świetnie składa, bo Gliniarz zabójca 4 to mójostatni film - powiedział.Ale mógł.Pozwoliła mu.Mocno przylgnął ustami do jejuda.Gorący, wprawny język parzył ją niczym lawa.I znów nicnie mogła na to poradzić.Zacisnęła palce na włosach JackaA potem znalazła się, drżąca, na skraju ciemnej przepaści,i jęczała, wyginając plecy w łuk pod wpływem jego pieszczot.lak głębokiej, że nie widziała dna.A potem spadała, spadałaCzy można się dziwić, że opadła na łóżko, kompletnie zaw dół i w dół.I nagle zobaczyła, jak dno przepaści wybiega jej pominając o wszystkich rozsądnych argumentach? Czy trudnonaprzeciw pełne cudownej błękitnej wody.Chłodne kropelkisię dziwić, że odnalazła jego dłonie i chwyciła je mocno, zapracałowały jej skórę.szając coraz wyżej, póki nie rozchyliły szlafroka i nie odnalazłyOch, tak, pomyślała Lou, leżąc na skłębionych, wilgotnychjej nabrzmiałych piersi?prześcieradłach, czując jak serce Jacka bije mocno tuż przy jejTo nie tak.Wiedziała, że to nie tak.Wykorzystywał jej bezsercu.Źli chłopcy są fajniejsi.bronność.W końcu jązrani, tak jak zranił już tyle innych.A wte— A teraz - powiedział Jack zupełnie zwyczajnym tonem.-dy nazwie ją króliczkiem do pieprzenia.I tylko patrzeć, jak toChciałaś mi coś powiedzieć na temat tego, że nie możemy byćona będzie stała w negliżu pod jego drzwiami, rzucając kieliszkami do szampana.razem?Wiedziała o tym wszystkim.Tylko dlaczego to, co teraz robił, wydawało się tak oczywi-ste, tak bardzo na miejscu?27Przesunął ustami po jej brzuchu i zatrzymał się najpierw przyjednej, potem przy drugiej piersi, drażniąc ich różowe sutki.Wsunął dłoń między jej nogi, a czubki jego palców okazały się podniecająco twarde i szorstkie, tak jak język był łagodny i miękki.Osiem pięter niżej Frank Calabrese wziął do ręki mikrofon [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •