[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tholie zdecydowała się traktować ją z rezerwą i ostrożnością, dopóki się więcej nie dowie.Ayla podniosła jedną ze skór i zaczęła się wycierać.– To jest takie miękkie i przyjemne w dotyku – powiedziała, po czym owinęła się w skórę.Podniosła drugą, żeby wytrzeć włosy, i zawiązała ją wokół głowy.Zobaczyła, że Shamio obserwuje Wilka, nadal uczepiona matki, ale najwyraźniej bardzo zaciekawiona.Wilk interesował się nią także, skręcając się z ochoty do zabawy, ale siedział grzecznie, gdzie mu kazano.Przywołała zwierzę do siebie, uklękła i objęła je ramieniem.– Czy Shamio chciałaby poznać Wilka? – Ayla skierowała to pytanie do dziewczynki.Kiedy kiwnęła główką, Ayla spojrzała na matkę, czy ta się zgadza.Tholie patrzyła ze strachem na wielkie zwierzę z ostrymi zębami.– Nie zrani jej, Tholie.Wilk kocha dzieci.Wyrósł z dziećmi Obozu Lwa.Shamio puściła już matkę i zrobiła jeden nieśmiały krok w ich kierunku, zafascynowana stworzeniem, które patrzyło na nią z równą uwagą.Dziecko spoglądało poważnymi oczyma, bez cienia uśmiechu, a Wilk skomlał radośnie.Postawiła wreszcie jeszcze jeden krok i wyciągnęła do niego obie ręce.Tholie zachłysnęła się, ale ten dźwięk utonął w chichotach Shamio, kiedy Wilk polizał jej buzię.Odepchnęła liżący jęzor, chwyciła za futro, straciła równowagę i upadła na niego.Wilk czekał cierpliwie, aż dziewczynka wstanie, i znowu polizał jej buzię, co wywołało kolejny chichot zachwytu.– Chodź, lik – powiedziała dziewczynka, łapiąc go za futro na karku i ciągnąc, żeby poszedł za nią, już go uważając za swoją własną żywą zabawkę.Wilk spojrzał na Aylę i szczeknął krótko.Jeszcze nie dała mu sygnału, że jest wolny.– Możesz iść z Shamio, Wilku.– Dała mu znak, na który czekał.Mogłaby niemal uwierzyć, że w jego spojrzeniu malowała się wdzięczność, a nie było żadnych wątpliwości co do jego zachwytu z powodu pozwolenia na pójście z dzieckiem.Nawet Tholie się uśmiechnęła.Jondalar wycierał się i z zainteresowaniem obserwował tę scenę.Wziął swoje ubranie i razem z obydwiema kobietami poszedł w kierunku nawisu z piaskowca.Tholie na wszelki wypadek nie spuszczała wzroku z Shamio i Wilka, ale oswojone zwierzę ją także intrygowało.I nie ją jedną.Wielu ludzi obserwowało dziewczynkę i Wilka.Kiedy trochę starszy od Shamio chłopczyk podszedł do nich, powitało go mokre zaproszenie do wspólnej zabawy.W tym momencie dwoje innych dzieci wyszło z jednego z pomieszczeń, kłócąc się o jakiś drewniany przedmiot.Mniejsze dziecko rzuciło go przed siebie, żeby to drugie go nie dosięgło, co Wilk uznał za sygnał, że chcą się bawić w jego ulubioną zabawę.Popędził za naciętym patykiem, przyniósł go z powrotem i położył na ziemi przed dzieckiem.Ozór miał wywieszony, machał ogonem i był gotów do dalszej zabawy.Chłopiec podniósł patyk i rzucił znowu.– Masz rację, on się z nimi bawi.Musi lubić dzieci – stwierdziła Tholie.– Ale dlaczego miałby lubić zabawę? Przecież to wilk!– Wilki i ludzie są pod pewnymi względami podobni – odparła Ayla.– Wilki lubią zabawę.Kiedy są małe, rodzeństwo w miocie się bawi, a na wpół dorosłe i nawet całkiem dorosłe wilki uwielbiają igrać ze szczeniakami.Wilk nie miał żadnego rodzeństwa, kiedy go znalazłam.Tylko on został, a zaledwie otwierały mu się ślepka.Nie wyrósł w wilczym stadzie, wyrósł, bawiąc się z dziećmi.– Ale spójrz na niego.Jest taki wyrozumiały, taki łagodny.Jestem pewna, że kiedy Shamio ciągnie go za sierść, musi to boleć.Dlaczego się na to zgadza? – pytała Tholie, próbując zrozumieć.– Dla dorosłego wilka łagodne obchodzenie się ze szczeniakami stada jest naturalne, więc nie było trudno go tego nauczyć.Jest wyjątkowo łagodny wobec małych dzieci i niemowląt i od nich przyjmie niemal wszystko.Nie uczyłam go tego, on taki właśnie jest.Jeśli obchodzą się z nim zbyt brutalnie, odchodzi, ale potem wraca.Nie zniesie tego samego od starszych dzieci i wydaje się odróżniać, kiedy któreś robi mu krzywdę niechcący, a kiedy umyślnie.Nigdy nikogo nie zranił, ale potrafi uszczypnąć – takie lekkie przygryzienie zębami – żeby przypomnieć starszemu dziecku, które szarpie go za ogon albo wyrywa sierść, że pewne rzeczy sprawiają ból.– Sam pomysł, żeby ktokolwiek, a już szczególnie dziecko nawet zamarzyło o szarpaniu wilka za ogon, jest trudny do wyobrażenia.albo byłby, do dzisiaj – zauważyła Tholie.– A ja nie uwierzyłabym, że dożyję dnia, w którym Shamio będzie się bawić z wilkiem.Dałaś.kilku ludziom dużo do myślenia, Aylo.Aylo z Mamutoi.– Tholie chciała powiedzieć więcej, zadać więcej pytań, ale nie chciała przecież oskarżać jej o kłamstwo, nie po tym, co zrobiła dla Roshario, a przynajmniej co wydawało się, że zrobiła.Nikt nie wiedział jeszcze tego na pewno.Ayla wyczuwała ostrożność Tholie i było jej przykro.Powodowało to pewne nieokreślone napięcie między nimi, a podobała jej się ta niska, pulchna kobieta Mamutoi.Przeszły kilka kroków w milczeniu, obserwując Wilka z Shamio i innymi dziećmi, i Ayla znowu pomyślała, że bardzo chciałaby mieć takie dziecko jak córka Tholie.córkę tym razem, nie syna.Była tak śliczną małą dziewczynką i imię świetnie do niej pasowało.– Shamio to piękne imię, Tholie, i niezwykłe.Brzmi jak imię Sharamudoi, ale także jak imię Mamutoi – powiedziała Ayla.Tholie znowu nie umiała powstrzymać uśmiechu.– Masz rację.Nie wszyscy o tym wiedzą, ale to właśnie próbowałam osiągnąć.Gdyby była Mamutoi, nazywałaby się Shamie, chociaż nie znalazłabyś pewnie takiego imienia w żadnym obozie.Pochodzi z języka Sharamudoi, a więc jej imię jest w obu językach.Teraz jestem Sharamudoi, ale urodziłam się przy Ognisku Jelenia, linii o wysokim statusie.Moja matka upierała się przy wysokiej Cenie Panny Młodej za mnie od ludzi Markena, chociaż on nie jest Mamutoi.Shamio może być równie dumna ze swojego pochodzenia z Mamutoi, co z dziedzictwa Sharamudoi.Dlatego chciałam zawrzeć oba w jej imieniu.Tholie umilkła, jakby coś sobie uświadomiła.Odwróciła się i spojrzała na gościa.– Ayla to także niezwykłe imię.Przy którym ognisku się urodziłaś? – zapytała i pomyślała: Dobrze, teraz chciałabym usłyszeć, jak wytłumaczysz to imię.– Nie urodziłam się wśród Mamutoi, Tholie.Zostałam adoptowana przez Ognisko Mamuta – odpowiedziała Ayla, zadowolona, że kobieta wreszcie zadała pytanie, które ją najwyraźniej niepokoiło.Tholie była pewna, że przyłapała tę kobietę na kłamstwie.– Ognisko Mamuta nie adoptuje ludzi – oznajmiła z pewnością w głosie.– To jest Ognisko Mamutów, szamanów.Ludzie, którzy wybierają drogi duchów, mogą być zaakceptowani przez Ognisko Mamuta, ale nie są adoptowani.– Tak jest normalnie, Tholie, ale Ayla została adoptowana – wtrącił się Jondalar.– Byłem przy tym.Talut miał ją zaadoptować do Ogniska Lwa, ale Mamut zaskoczył wszystkich i przyjął ją do Ogniska Mamuta jako swoją córkę.Widział w niej coś; dlatego zaczął ją uczyć.Twierdził, że urodziła się przy Ognisku Mamuta, niezależnie od tego, czy urodziła się jako Mamutoi.– Zaadoptowana do Ogniska Mamuta? Z zewnątrz? – powiedziała zdziwiona Tholie, ale nie wątpiła w słowa Jondalara.W końcu przecież znała go, był powinowatym, ale była jeszcze bardziej zaciekawiona [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •