[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przez jakiś czas myślałem, że jest człowiekiem politycznie skończonym.Na chwilę przed wyborami poparcie dla niego nie przekracza dziesięciu procent.Analitycy zgodnie przewidywali katastrofalną przegraną.I nagle coś się stało: jego głos odzyskał jasną barwę, w działaniach, a szczególnie w wystąpieniach, zaczęła być odczuwalna wewnętrzna energia, charyzma.Nawet odmłodniał — skóra na twarzy stała się elastyczna.Trudno powiedzieć, kto teraz dzieli się z nim swoim życiem.Wnioskując z personalnych zmian doradców prezydenckiej administracji, zwłaszcza wśród inteligentów, dążących do realnych reform, jeszcze wielu gotowych jest ofiarować wszystko, żeby tylko przybliżyć kraj do demokracji.Te złudzenia nadal są aktualne.Nie przez przypadek ten sam Grisza Ragozin wyglądał podczas naszego ostatniego spotkania tak mizernie.Ale możliwy jest, oczywiście, i całkiem inny wariant.Nie wierzę ani w Boga, ani w diabła, ani w wampirze ugryzienie, ale na pewno nie przypadkowo u wszystkich narodów istnieje specjalny obrzęd grzebania zmarłych: zakopywania w ziemi, palenia w świętym ogniu lub, jak u starodawnych zoroastrian, oddania zmarłego na pożarcie gryfonom.Widocznie jest w tym wszystkim zawarty jakiś magiczny sens — żeby umarli nie powracali i nie włóczyli się potem po świecie żywych.Ciało powinno zgnić, w tym ratunek.Póki Mumia nie zostanie pogrzebana, będzie utrzymywała władzę nad ludźmi.I czuję się nieswojo, kiedy widzę grobowiec stojący do dzisiaj na Placu Czerwonym: ciemny, złowieszczy prostokąt dębowych z wyglądu drzwi, pięć matowo–złotych martwych liter nad wejściem.Wydaje mi się bramą do Królestwa Umarłych.Patrzę potem na polityków, wypełniających telewizyjne ekrany — jak się uśmiechają, jak mądrze i odpowiedzialnie rozprawiają o ekonomii, jak rwą się, żeby bronić nas od nas samych, jak obiecują dokonać słusznych wyborów — i cały czas czekam, że może właśnie teraz policzek u któregoś z nich oderwie się, posypią się z niego, jak tynk, kawałki zaschniętego makijażu, pęknie elastyczny, drogi plastik na kościach policzkowych i pod maską narodowego wybrańca zabłysną żółte kości czaszki.Już od dawna rządzą nami umarli.Być może przesadzam z tym niebezpieczeństwem.Codziennie w radiu i telewizji słyszy się o konieczności kompromisu, że czas nieprzejednanej nienawiści już się skończył, nie ma ani białych, ani czerwonych, czarnych czy pomarańczowych w kropki.Wszyscy jesteśmy teraz równi i wszyscy tego samego koloru.Najważniejsze teraz — porozumienie, spokojna sytuacja w kraju.I ja sam, nawiasem mówiąc, nie jestem przeciwnikiem mądrego kompromisu.Wręcz przeciwnie.Zawsze uważałem, że lepsza słomiana zgoda niż złoty proces.Ale, jak wyraził się kiedyś nasz były ideologiczny przeciwnik, prezydent USA, doktor Szulc, świat — to ciekawa rzecz, ale są rzeczy ważniejsze od świata.Zdarzają się sytuacje, kiedy kompromis nie jest możliwy.To dlatego prawdopodobnie niekiedy go czuję.Przenika mnie, jak niewidoczny wiatr, wymiata strzępy myśli, pozbawia wahania nastroju.Świadomość się oczyszcza, nastaje cisza, jak podczas wyłączania odbiornika.Żadnego dźwięku, żadnego szelestu, tylko słychać bardzo wyraźnie oddech czarnego świata.Jak chłód parującego eteru obejmujący mózg.Niewidzące, obce oczy wciąż mnie badają.Trwa to około dziesięciu, piętnastu sekund, a potem do końca dnia strasznie boli mnie w skroniach, marzną mi palce, wciąż muszę je rozgrzewać i nawet słoneczne światło wydaje się przepełnione nikczemnością.Przypomina mi o tym, jak przy pierwszych jego promieniach zapaliła się na leśnej drodze postać Gierczyka.I nie chodzi o to, że ja się czegoś tak bardzo obawiam.Myślę, że już nie mam czego.Dla Mumii przestałem być niebezpieczny.Nie mam żadnych dowodów, aby otwarcie przeciwko niej wystąpić, ani żadnych realnych możliwości odmienić sytuację.Problem prawdopodobnie w ogóle nie ma nic wspólnego z Mumią.Po prostu, wszyscy żyjemy wciąż pod spojrzeniem przeszłości.Ale najgorsze, że chcemy żyć pod tym spojrzeniem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •