[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lake nadal nie widział twarzy mężczyzny.Stał dokładnie naprzeciwko niego i nie widział jego twarzy.Mieszkanie zastygłe w doskonałej jaskrawości krwawiącego światła krzyczało do niego wyrazistością detalu.Każdy włos na jego wyschniętych pędzlach ujawniał najmniejszą niedoskonałość.Każde płótno demonstrowało swoją porowatość z otępiającą szorstkością gipsu.–Ty nie jesteś Merrimount – rzekł do mężczyzny.Oczy tamtego były zamknięte.Lake stał twarzą do księżyca.Mężczyzna stał twarzą do Lake’a.Otworzył oczy i wystrzeliło z nich czerwonobrązowe światło księżyca, tworząc dwie rdzawe plamki na szyi Lake’a, jakby te oczy były tylko dziurami przechodzącymi na wylot przez czaszkę mężczyzny.Księżyc zgasł.Światło nadal sączyło się z oczu mężczyzny, który uśmiechnął się uśmiechem przypominającym półksiężyc, a wtedy spomiędzy zębów także zaczęło się sączyć światło.Mężczyzna ujął lewą dłoń Lake’a, obracając ją wnętrzem do góry.Nóż przeszył środek dłoni.Lake poczuł, jak ostrze rozpruwa skórę, wchodzi w powięź i leżący pod nią mięsień, i dalej, w ścięgna, naczynia krwionośne i nerwy.Skóra odchodziła na boki, aż cała dłoń została z niej odarta, obnażona.Dostrzegł, jak nóż rozcina mięsień od dolnego krańca więzadła pierścieniowego, a następnie poczuł, nieomal usłyszał, jak mniejsze mięśnie odpadają od kości, odcinane – sześć dla palca środkowego, trzy dla serdecznego – nóż krążył teraz w okolicach kości promieniowej, a następnie nadgarstka, rozcinając ścięgna mięśnia prostującego, nerwy, najbardziej skrajne elementy tętnicy promieniowej i łokciowej.Lake widział wszystko: cienkie, żółte warstwy tłuszczu, biel kości przyćmioną matową czerwienią mięśni i szarość ścięgien, jakby chciano pokazać mu tę rękę w każdym detalu.Kapała z niej gęsta, ciężka krew, sącząca się ze wszystkich krańców, aż nieprzyjemne odczucie dotarło do piersi.Ból był niewyobrażalny, tak niewyobrażalny, że Lake nie próbował nawet przed nim uciec; uciekał tylko przed czerwonym spojrzeniem mężczyzny, który masakrował mu rękę, gdy on stał spokojnie, nie broniąc się.Jak żałobne zawodzenie, jak epitafium, obijała mu się po głowie myśl: Już nigdy nie będę malował.Nie mógł uciec.Nie mógł uciec.Dłoń Lake’a zaczęła mruczeć, jęczeć…Mężczyzna odpowiedział jej śpiewem, dziwnym, smutnym, z niezrozumiałymi słowami.Dłoń zaczęła krzyczeć: wydawała długie, przeciągłe jęki, coraz wyższe, jakby rana zmieniła się w usta, w które mężczyzna nadal zagłębiał nóż.Lake obudził się z krzykiem.Był cały zlany potem, prawą ręką obejmował lewy nadgarstek.Próbował uspokoić oddech, chwytał łapczywie powietrze, ale wiedział, że to nic nie da.W panice wyjrzał przez okno.Nie było tam księżyca.Nikt tam nie stał.Lake zmusił i się, by spojrzeć na swoją lewą dłoń (nie zrobił nic, zupełnie nic, kiedy mężczyzna mu ją masakrował) i odkrył, że jest cała.Nie przestał krzyczeć.* * *W Zaproszeniu na egzekucję smutek przybiera formę dwóch postaci: łowcy owadów na zewnątrz i mężczyzny widocznego w górnym oknie samego budynku poczty.(Jeśli w tym miejscu czytelnik odniesie wrażenie, że zachowałam te dwie postacie w tajemnicy, aby przedstawić je jako prawdziwe objawienie, jest to wrażenie słuszne, bo dla widza istotnie są one objawieniem: z powodu dużej liczby otaczających je szczegółów dostrzega sieje zwykle na samym końcu, aż wreszcie, z racji swej intensywności, stają się jedynymi dostrzeganymi elementami).Łowca owadów, w przyćmionych barwach z wyjątkiem jednej pomarańczowej iskry, biegnie po frontowych schodach z uniesioną ręką, jakby chciał odpędzić mężczyznę w oknie.Czy ta postać jest dosłownie ojcem Lake’a – tym konkretnym Łowcą Owadów? Czy też może Lake postrzega ojca jako postać mistyczną? Z moich rozmów z Lake’em można wnioskować, że bardziej prawdopodobna jest ta druga interpretacja [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •