[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Graham powiedział jej, że widział szron na drzewach.Gdyby jak co roku wyjechała do Bostonu, nie zauważyłaby pierwszego szronu ani nie spostrzegłaby, że noce stają się chłodne.Cały jej czas pochłonęłoby wznoszenie toastów na cześć fałszywych przyjaciół i prawdziwych wrogów.Śmiałaby się i tańczyła – najprawdopodobniej z Johnem Cabotem, który sięgał jej nosem zaledwie do ramienia.Co gorsza, w jego czaszce odbijały się światła lamp gazowych.Oparła się o pień, patrząc, jak wschodzi pomarańczowy księżyc – ognista, lśniąca kula na tle purpurowego nieba.Świecił tak jasno, że niemal raził ją w oczy.Liście zaczęły opadać już kilka dni temu, a teraz w księżycowej poświacie nabrały wspaniałego złocistego koloru.Pięknie było na tej samotnej wyspie, szczególnie nocą.Oderwała się od drzewa i ruszyła naprzód, a liście szeleściły jej pod stopami.Poszła na wzgórze, na łąkę, gdzie jedna z dróżek prowadziła prosto do mostka nad stawem, a tam – z głowami wtulonymi pod skrzydła – spały dwa łabędzie.Na samym skraju stawu rosły wierzby, a także krzaki bzu.Wiatr ustał, a od spokojnego morza powiewała tylko lekka bryza.Georgina spojrzała w niebo na gwiazdy i pomyślała o Amy.Wiele dałaby za to, by wiedzieć, gdzie ona jest i co robi.Nie miała pojęcia, jak będzie wyglądało jej własne życie.Co się z nią stanie? Dokąd pójdzie?Pragnęła wierzyć, że istnieje dla niej jakaś lepsza przyszłość, ale gdzieś w głębi duszy czuła, że to już koniec.Straciła kontrolę nad przebiegiem wydarzeń.Ni stąd, ni zowąd, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, wszystko wokół zastygło w bezruchu, jakby usnęło.Wydawało się jej, że gwiazdy zamierają, a księżyc przestaje świecić.I wtedy na wzgórzu stanął jeździec na koniu, zupełnie jakby ktoś przyzwał go na ratunek.Przeskoczył przez kamienny mur i pogalopował w dół.Eachann MacLachlan wyglądał jak legendarny rycerz z królestwa snów.Ten widok zapierał dech w piersiach.Z trudem chwyciła powietrze, gdy ściągnął lejce, kierując konia w stronę mostu, przy którym stała.Pędził prosto na nią.Nie próbowała jednak uciekać, gdyż myślała, że być może robi to celowo, by ją przestraszyć.Zatrzymał się tuż przy niej, jakby nie zdziwiła go wcale jej obecność.Spojrzała mu prosto w oczy i otworzyła usta, by coś powiedzieć, ale po raz pierwszy w życiu zabrakło jej słów.Przerzuciwszy nogę przez siodło, zręcznie zeskoczył na ziemię.Zrobił kilka kroków w jej stronę.Zaświtała w niej nadzieja, że Eachann weźmie ją w ramiona i pocałuje.A co więcej, przez tę jedną krótką, szaloną chwilę bardzo tego pragnęła.– Zamarzniesz tu na śmierć w takiej sukni.Potrząsnęła głową.– Lubię chłód.Przynosi mi ulgę.– Czyżby w domu zrobiło się dla ciebie za gorąco? – zażartował z uśmiechem, który natychmiast obudził w niej czujność.– Nie, skąd – skłamała.Zaśmiał się, oparł nogę o kamień i popatrzył na staw.– Wkrótce zamarznie – powiedział.– Tego roku będziemy mieli wczesną zimę.Milczała, bo nie bardzo wiedziała, co właściwie mogłaby odrzec.Nigdy nie interesowała się pogodą, o ile aura nie komplikowała jej planów.Stała po prostu blisko Eachanna, zastanawiając się, o czym on właściwie myśli.Co mu chodzi po głowie, gdy tak na nią patrzy? Co czuje na widok swoich dzieci?– Powiedz mi coś.– Co?– Co ty właściwie robisz cały dzień?– Co robię?– Tak.– Pracuję.Przytaknęła czekając, że rozwinie temat.Ponieważ jednak najwyraźniej nie miał takiego zamiaru, sama postanowiła kontynuować.– To znaczy co?– Hoduję konie.Takie jak Jack.– Wyprostował się, mlasnął dwa razy językiem, a koń natychmiast do niego podszedł.Eachann pogłaskał go po pysku i przeniósł wzrok na Georginę.– Spłodził w tym roku cztery źrebaki.– Aż cztery?– Aye.Skinęła głową.– Rozumiem.A kto się nimi opiekuje?– Ja.Czasem pomaga mi Fergus i trochę Will.A dlaczego pytasz?Wciągnęła głęboko powietrze.Ktoś powinien go walnąć po głowie i wytłumaczyć, jaką krzywdę wyrządza własnym dzieciom.– Myślę, że nawet gdybym ci wytłumaczyła, i tak nic byś nie zrozumiał.Spoglądając na nią dziwnie, wzruszył ramionami.Wyprostował się, chwycił lejce, a potem jednym zwinnym, wdzięcznym ruchem dosiadł Jacka.– Robi się późno i zimno.– Wyciągnął rękę.– Wskakuj.Zabiorę cię do domu.Wbiła wzrok w jego dłoń.– Stań mi na bucie, podciągnę cię.Wahała się przez chwilę, aż w końcu zrobiła, co kazał.W chwilę później siedziała już za nim na koniu.– Obejmij mnie w pasie.Splotła palce na jego mocno umięśnionym brzuchu.Zerknął na nią przez ramię.– Trzymaj się, Georgie!I pomknęli przed siebie jak wiatr.47Szeptu cień tylko słyszą,Ale tak im błyszczą oczy,Że ich spisek pośród ciszyJuż mnie nie zaskoczy.Henry Wadsworth Longfellowprzekł.Jacek KittelGeorgina zawiązała niebieską wstążkę przy kołnierzyku swojej jedynej koszuli nocnej i odwróciła się sztywno.Plecy i uda bolały ją tak, jakby ktoś ją pobił.Siedziała zaledwie parę minut na tej bestii, a teraz ledwo się ruszała.Wolała nie myśleć o następnym dniu.– Zabiorę cię do domu – przedrzeźniała gniewnie, kuśtykając po pokoju.– Ja mu dam! – mruknęła i uderzyła pięścią o wnętrze dłoni.W głębi serca jednak wiedziała, co chciałaby mu dać.I wcale to nie był kuksaniec.Przygarbiła się i ogarnął ją smutek.Choć wmawiała sobie, że Eachann jest kompletnym matołem, nie mogła go ignorować.Fascynował ją tak, jak żaden inny mężczyzna.Od pierwszego spotkania w ogrodzie ucieleśniał wszystkie jej panieńskie marzenia.Wcale nie chciała doznawać takich uczuć, a jednak nie potrafiła się przed nimi obronić.Był świetnym przeciwnikiem.Nie ustępował ani na krok.I to właśnie się jej podobało, bp należała do kobiet, które chwytają całą, rękę, gdy tylko wyciągnie się do nich palec.Żałowała, że nie jest niemoralna.Gdyby nie miała skrupułów, mogłaby wejść do jego sypialni, uwieść go i rzucić, a potem rozpocząć nowe życie.Jakiekolwiek by ono było.Rozejrzała się.Jeśli ten pokój obrazował jej przyszłość, powinna od razu dać za wygraną.Zrobiła kilka głębokich wdechów i wydechów.Świeże powietrze leczyło skutecznie wszelkie dolegliwości.Oparłszy się o framugę, wyjrzała na zewnątrz.Księżyc wciąż stał wysoko na niebie, gwiazd nie przysłaniała ani jedna zabłąkana chmurka.Przygryzła wargę i pomyślała sobie życzenie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •