[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I natychmiast wypuœci³ go zrêki.- Na Baal-Zebutha - us³ysza³ sapniêcie.- To wiedŸmin.Charakternik.Tendrugi zakl¹³ dysz¹c.- Nie mia³ miecza.Bogowie.Tfu, tfu, na urok, na Z³e.Wiejmy st¹d,Radgast! Nie dotykaj go, tfu, tfu!Ksiê¿yc na moment przeœwietli³ rzadsz¹ chmurê.Geralt zobaczy³ tu¿ nad sob¹wychud³¹, szczurz¹ twarz, ma³e, czarne, lœni¹ce oczka.Us³ysza³ tupot nóg tegodrugiego, oddalaj¹cy siê, nikn¹cy w zau³ku, z którego œmierdzia³o kotami iprzypalonym t³uszczem.Cz³owieczek o twarzy szczura zdj¹³ powoli kolano z jego piersi.- Nastêpnym razem.- Geralt us³ysza³ jego wyraŸny szept.- Nastêpnym razem,gdy bêdziesz chcia³ pope³niæ samobójstwo, wiedŸminie, to nie wci¹gaj w toinnych.Po prostu powieœ siê w stajni na lejcach.IXW nocy musia³o padaæ.Geralt wyszed³ przed stajniê, przecieraj¹c oczy, wyczesuj¹c palcami s³omê zw³osów.Wschodz¹ce s³oñce b³yszcza³o na mokrych dachach, z³otem lœni³o wka³u¿ach.WiedŸmin splun¹³, w ustach wci¹¿ mia³ niesmak, guz na g³owie rwa³ têpym bólem.Na barierce przed stajni¹ siedzia³ chudy, czarny kot, w skupieniu li¿¹c ³apkê.- Kici, kici, koteczku - powiedzia³ wiedŸmin, Kot nieruchomiej¹c spojrza³ naniego z³owrogo, po³o¿y³ uszy i zasycza³, obna¿aj¹c kie³ki.- Wiem - Geralt kiwn¹³ g³ow¹.- Ja ciebie te¿ nie lubiê.¯artowa³em tylko.Niespiesznymi ruchami mocno poœci¹ga³ rozluŸnione klamry i sprz¹czki kurtki,wyrówna³ na sobie fa³dy odzie¿y, sprawdzi³, czy w ¿adnym miejscu nieograniczaj¹ swobody ruchów.Przerzuci³ miecz przez plecy, poprawi³ po³o¿enierêkojeœci nad prawym barkiem.Przepasa³ czo³o skórzan¹ opask¹, odgarniaj¹cw³osy do ty³u, za uszy.Naci¹gn¹³ d³ugie, bojowe rêkawice, naje¿one krótkimisto¿kami srebrnych kolców.Jeszcze raz spojrza³ na s³oñce, zwê¿aj¹c Ÿrenice w pionowe szparki.Piêknydzieñ, pomyœla³.Piêkny dzieñ do walki.Westchn¹³, splun¹³ i powoli poszed³ w dó³ uliczki, wzd³u¿ murów wydzielaj¹cychostr¹, przenikliw¹ woñ mokrego tynku, wapiennej zaprawy.- Ej, cudaku!Obejrza³ siê.Cykada w towarzystwie trzech podejrzanie wygl¹daj¹cych,uzbrojonych osobników siedzia³ na stosie belek u³o¿onych wzd³u¿ wa³u.Wsta³,przeci¹gn¹³ siê, wyszed³ na œrodek uliczki, starannie omijaj¹c ka³u¿e.- Dok¹d to? - spyta³, opieraj¹c w¹skie d³onie o obci¹¿ony broni¹ pas.- Nie twój interes.- ¯eby wyjaœniæ sprawê, guzik mnie obchodz¹ starosta, czarownik i ca³e tozasrane miasto - powiedzia³ Cykada, wolno akcentuj¹c s³owa.- Idzie mi jednak ociebie, wiedŸminie.Nie dojdziesz do koñca tej uliczki.S³yszysz? Chcêsprawdziæ jakiœ to sprawny w walce.Nie daje mi to spokoju.Stój, powiadam.- Zje¿d¿aj mi z drogi.- Stój! - wrzasn¹³ Cykada, k³ad¹c d³oñ na rêkojeœci miecza.- Nie poj¹³eœ, comówiê? Bêdziemy siê biæ! Wyzywam ciê! Zaraz siê oka¿e, kto jest lepszy!Geralt wzruszy³ ramionami, nie zwalniaj¹c kroku.- Wyzywam ciê do walki! S³yszysz, odmieñcze? - krzykn¹³ Cykada, ponowniezastêpuj¹c mu drogê.- Na co czekasz? Wyci¹gaj ¿elazo z jaszczura! Co to,strach ciê oblecia³? Czy te¿ mo¿e stajesz tylko tym, którzy, jak Istredd,chêdo¿yli tê twoj¹ wiedŸmê?Geralt szed³ dalej, zmuszaj¹c Cykadê do cofania siê,do niezrêcznego marszu ty³em.Towarzysz¹cy Cykadzie osobnicy wstali z kupybierwion, ruszyli za nimi, trzymaj¹c siê jednak z ty³u, w oddaleniu.Geralts³ysza³, jak b³oto mlaska pod ich butami.- Wyzywam ciê! - powtórzy³ Cykada, bledn¹c i czerwieni¹c na przemian.-S³yszysz, wiedŸmiñska zarazo? Czego ci jeszcze trzeba? Mam napluæ ci w gêbê?- Pluj sobie.Cykada zatrzyma³ siê i rzeczywiœcie nabra³ tchu w piersi, sk³adaj¹c usta dopluniêcia.Patrzy³ w oczy wiedŸmina, nie na jego rêce.I to by³ b³¹d.Geralt,wci¹¿ nie zwalniaj¹c kroku, b³yskawicznie uderzy³ go, bez zamachu, tylko zugiêcia kolan, piêœci¹ w kolczastej rêkawicy.Uderzy³ w same usta, prosto wwykrzywione wargi.Wargi Cykady pêk³y, eksplodowa³y jak mia¿d¿one wiœnie.WiedŸmin zgarbi³ siê i uderzy³ jeszcze raz, w to samo miejsce, tym.razembior¹c krótki zamach, czuj¹c, jak wraz z si³¹ i impetem uderzenia uchodzi zniego wœciek³oœæ.Cykada, obracaj¹c siê z jedn¹ nog¹ w b³ocie, a drug¹ w górze,rzygn¹³ krwi¹ i plusn¹³ w ka³u¿ê, na wznak.WiedŸmin, s³ysz¹c za sob¹ sykniêcieklingi w pochwie, zatrzyma³ siê i obróci³ p³ynnie, z d³oni¹ na rêkojeœcimiecza.- No - powiedzia³ dr¿¹cym ze z³oœci g³osem.- No, proszê.Ten, który doby³ broni, patrzy³ mu w oczy.Przez chwilê.Potem odwróci³ wzrok.Pozostali zaczêli siê cofaæ.Powoli, coraz szybciej.S³ysz¹c to, cz³owiek zmieczem cofn¹³ siê równie¿, bezg³oœnie poruszaj¹c ustami.Ten, który by³najdalej, odwróci³ siê i pobieg³, rozpryskuj¹c b³oto.Pozostali zamarli wmiejscu, nie próbowali podchodziæ.Cykada obróci³ siê w b³ocie, uniós³ siê, wspinaj¹c na ³okciach, zabe³kota³,charkn¹³, wyplu³ coœ bia³ego wraz ze spor¹ iloœci¹ czerwiem.Przechodz¹c obokGeralt od niechcenia kopn¹³ go w policzek, druzgoc¹c koœæ jarzmow¹, ponowniewchlapuj¹c w ka³u¿ê.Poszed³ dalej, nie ogl¹daj¹c siê.Istredd ju¿ by³ przy studni, sta³ tam, oparty o cembrowinê, o drewnian¹,zazielenion¹ mchem obudowê ko³owrotu.U pasa mia³ miecz.Piêkny, lekki,tergañski miecz z pó³zamkniêt¹ gard¹, opieraj¹cy siê okutym koñcem pochwy olœni¹c¹ cholewê jeŸdzieckiego buta.Na ramieniu czarodzieja siedzia³nastroszony, czarny ptak.Pustu³ka.- Jesteœ, wiedŸminie - Istredd podstawi³ pustu³ce urêkawiczon¹ rêkê, delikatniei ostro¿nie posadzi³ ptaka na daszku nad studni¹.- Jestem, Istredd.- Nie s¹dzi³em, ze przyjdziesz.Myœla³em, ze wyjecha³eœ.- Nie wyjecha³em.Czarodziej zaœmia³ siê swobodnie i g³oœno, odrzucaj¹c g³owê do ty³u.- Chcia³a nas.chcia³a nas ocaliæ - powiedzia³.- Obu.Nic z tego, Geralt.Skrzy¿ujmy ostrza.Musi zostaæ jeden.- Zamierzasz walczyæ mieczem?- To ciê dziwi? Przecie¿ i ty zamierzasz walczyæ mieczem.Dalej, stawaj.- Dlaczego, Istredd? Dlaczego mieczem, a nie magi¹? Czarodziej poblad³, ustadrgnê³y mu nerwowo.- Stawaj, mówiê! - krzykn¹³.- Nie czas na pytania, czas pytañ min¹³! Terazjest czas czynów!- Chcê wiedzieæ - powiedzia³ powoli Geralt.- Chcê wiedzieæ, dlaczego miecz.Chcê wiedzieæ, sk¹d i dlaczego znalaz³a siê u ciebie ta czarna pustu³ka.Mamprawo to wiedzieæ.Mam prawo do prawdy, Istredd.- Do prawdy? - powtórzy³ gorzko czarodziej.- Ano, mo¿e i masz.Tak, mo¿e imasz.Nasze prawa s¹ równe.Pustu³ka, pytasz? Przylecia³a o œwicie, mokra oddeszczu.Przynios³a list [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •