[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pamiêtam, ¿emog³em ju¿ myœleæ tylko o dwóch sprawach: ¿e musze szybko, jak najszybciejopuœciæ miasto, bo sam si¹ nabawi¹ guza mózgu i ¿e zaraz, natychmiast, muszesiê napiæ.Tego wieczora znalaz³em pod drzwiami mieszkania karteczk¹: Wynoœ siê st¹d,ghipku! Wyrzuci³em j¹, w ogóle o niej nie myœl¹c.My, wariaci, mamy wiêkszek³opoty ni¿ anonimowe ¿ale zdenerwowanych s¹siadów.Myœla³em o tym, co powiedzia³em And/emu Riversowi o opowiadaniu Rega.Im wiêcejo tym myœla³em (i im wi¹cej pi³em), tym bardziej sensowne mi siê to wydawa³o.„Ballada." by³a zabawna i pozornie ³atwa w czytaniu.ale pod t¹powierzchni¹ kry³a siê bardzo skomplikowana treœæ.Czy w ogóle mo¿na mieænadziej¹, ¿e jakiœ wydawca jest zdolny zrozumieæ j¹ w ca³oœci? Tak myœla³em,ale czy myœl¹ tak dalej, teraz, kiedy ju¿ otworzy³y mi siê oczy? Czy ci¹glemog¹ mieæ nadzieje, ¿e ktoœ coœ mo¿e poj¹æ i zrozumieæ w mieœcie owiniêtymkablami jak bomba terrorysty? Bo¿e, przecie¿ wolty przeciekaj¹ tu ze wszystkichstron!Czyta³em gazet¹, póki pozwala³o na to dzienne œwiat³o, stara³em siê zapomnieæ otych wszystkich strasznych sprawach i tam, na kartach „Timesa" znalaz³emhistorie o tym, jak to materia³y radioaktywne znikaj¹ z elektrowni j¹drowych.Autor pisa³, ¿e znik³o ju¿ wystarczaj¹co wiele, ¿eby mo¿na by³o zrobiæ z tegobomb¹.Siedzia³em przy kuchennym stole, zachodzi³o s³oñce, a ja widzia³em ICH,wyp³ukuj¹cych pluton tak, jak w 1849 roku poszukiwacze wyp³ukiwali z piaskuz³oto.Tylko, ¿e ONI wcale nie chcieli wysadziæ miasta, nic z tych rzeczy.ONIje tylko nim posypywali, ¿eby nikt ju¿ nie móg³ myœleæ.ONI byli z³ymifornitami, a radioaktywny py³ by³ z³ym fornusem.Najgorszym fornusem whistorii.Wiec zdecydowa³em, ¿e tak naprawdê, to wcale nie chce sprzedaæ „Ballady.", aju¿ z pewnoœci¹ nie w Nowym Jorku i ¿e mogê wyjechaæ natychmiast, jak tylkodostane zamówione czeki.Kiedy ju¿ wyjadê na pó³noc, zacznê j¹ wysy³aæ doprowincjonalnych magazynów: „Sewanne Review", myœla³em, bêdzie ca³kiem dobre,albo mo¿e „Iowa Review".Wyt³umaczê to Regowi póŸniej.Reg na pewno mniezrozumie.To chyba rozwi¹zuje wszystkie problemy - myœla³em - wiec wypi³em zadobre rozwi¹zanie.A póŸniej wypi³em za swoje zdrowie.A póŸniej ju¿ alkoholpi³ siê sam.no, tak.Urwa³ mi siê film.Jak siê okaza³o, po razprzedostatni.Nastêpnego dnia przysz³y czeki „Arvin Company".Wype³ni³em jeden z nich namaszynie i poszed³em do przyjaciela, który mia³ je kontrsygnowaæ.Jeszcze razprzeszed³em przez krzy¿owy ogieñ pytañ, ale tym razem trzyma³em siê w ryzach -potrzebowa³em jego podpisu.I w koñcu go dosta³em.W ci¹gu piêciu minutzrobiono mi piecz¹tkê.Przystemplowa³em ni¹ kopertê, wystuka³em na niej adresRega (maszynê wczeœniej wyczjjœci³em z cukru pudru, ale klawisze ci¹gle siêlepi³y), w³o¿y³em do niej czek wraz z krótkim, prywatnytrAœcikiem, w którympisa³em, ¿e nigdy nie wysy³a³em autorowi czeku z wiêksz¹ przyjemnoœci¹.cozreszt¹ by³o prawd¹.I ci¹gle jest.Przez prawie godzinê przygl¹da³em siêmojemu dzie³u i nie mog³em wyjœæ z podziwu, ¿e tak oficjalnie wygl¹da.Nigdybyœcie nie uwierzyli, ¿e œmierdz¹cy pijak, który od dziesiêciu dni nie zmienia³gaci, zdo³a³ dokonaæ czegoœ takiego.Przerwa³, zdusi³ papierosa i popatrzy³ na zegarek.Potem, zupe³nie jakkonduktor oznajmiaj¹cy wjazd poci¹gu na jak¹œ wa¿n¹ stacje, powiedzia³: „Ateraz zaczyna siê niewyt³umaczalne".- Oto fragment opowieœci, który najbardziej zainteresowa³ dwóch psychiatrów itych wszystkich specjalistów od œwirów, z którymi utrzymywa³em bliskie kontaktyprzez nastêpne trzydzieœci miesiêcy.Tylko to kazali mi odwo³aæ na znak, ¿e misiê poprawi³o.Jak powiedzia³ jeden z nich: „To jedyny fragment w pañskiejopowieœci, w którym wystêpuje za³amanie rozumowania indukcyjnego, to znaczyjedyny, którym nie rz¹dzi³a wewnêtrzna logika".Wiec w koñcu to odwo³a³em,wiedzia³em przecie¿, choæ oni mo¿e jeszcze o Tym nie wiedzieli, ¿e rzeczywiœcieju¿ mi siê poprawi³o i bardzo chcia³em wyrwaæ siê ze szpitala dla wariatów.Wiedzia³em te¿, ¿e je¿eli szybko siê z niego nie wydostane, oszaleje od nowa.No wiec odwo³a³em - Galileusz odwo³a³ tak swoje pogl¹dy, kiedy wsadzono mustopy w ogieñ, ale na zawsze zachowa³em to w pamiêci.Nie twierdze, ¿e to, cowam teraz opowiem, naprawdê siê zdarzy³o.Twierdze, ¿e wierze, ¿e tak w³aœnieby³o.To mo¿e ma³a ró¿nica, ale dla mnie jest ona najwa¿niejsza ze wszystkiego.A wiec, przyjaciele, oto niewyt³umaczalne:Nastêpne dwa dni spêdzi³em przygotowuj¹c siê do przeprowadzki [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •