[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nadnimi wisia³ baldachim bezchmurnego nieba i nisko œwieci³a lampa ksiê¿yca, jakbyczuwa³a nadrodzin¹ cz³owiecz¹.Ogromny, dudni¹cy ocean kaza³ sobie przypomnieæ modlitwy doNiego,który pozwoli³ im dokonaæ tej œmiertelnie niebezpiecznej pracy i da³ ludziom zWyspy ich ichzwinne i silne – ptasie nogi.”Twarz Kryszki by³a odprê¿ona i bezbronna, jakby prze¿ywa³a wiersz.– Snap out of it! – machnê³a mi d³oni¹ przed nosem.– Kim ty w³aœciwie jesteœ? – zapyta³em.– Jestem Kryszka Berg – stwierdzi³a po prostu i by³a to niew¹tpliwie prawda.Obok mniesiedzia³a trzydziestoletnia Christine Berg, zamieszka³a ostatnio w miejscowoœciWooster, Ohio.Poczu³em kolejny raz w moim pieprzonym ¿yciu, ¿e cz³owiek, o którym myœla³em,¿e ju¿, ju¿go mam, ¿e go ju¿ z³apa³em – wymyka siê z moich r¹k jak g³uptak.I odfruwa.Obok nas sta³agablota ze stateczkiem pocztowym, do którego przywi¹zany by³ zesch³y owczy¿o³¹dek,wype³niony niegdyœ tchnieniem jakiegoœ Storranina.Wtedy pojawi³a siê Janice o urodzie i figurze ³adnej golonki, w osobiœciewyhaftowanymd¿insowym mundurku.Kryszka zerwa³a siê z ³awki i rzuci³a kole¿ance na szyjê.– Oh, God, dobrze, ¿e jesteœ, Janice! Mirek! Mirek gdzieœ znikn¹³.!Na twarzy Janice malowa³o siê obrzydzenie.Pojechaliœmy zaraz na policjê.Tak zarz¹dzi³a Janice.Posterunek o jednejzaledwie celimieœci³ siê zaraz obok pubu o nazwie Bird Legged Poeples w miasteczku Dunvegan.Policjant otwarzy Norwega czy Kaszuba, o jasnych, krêconych w³osach i du¿ym, prostymnosie, rozeœmia³siê tylko, gdy us³ysza³, co nas sprowadza.– To nie nasza sprawa, królewskiej policji! Wszystko, co dzieje siê na zamkuDunvegan,podlega jurysdykcji XXIX szefa klanu Mc Leod.A teraz dodatkowo najstarszy synsir Johna,Torquil, sprowadzi³ do zamku Amerykanów i rz¹dzi siê tam wy³¹cznie MilitaryPolice.Szukajcie wiêc swojego kolegi u waszych krajanów, a nie u nas.Janice by³a wœciek³a, a Kryszka posmutnia³a.Kobiety postanowi³y pójœæ na piwo.Powlok³em siê za nimi.Kiedy siedliœmy wpubie, Chriszaatakowa³a Janice.W oczach Chris zobaczy³em wœciek³oœæ i rozgoryczenie.– Ty jesteœ po prostu g³upia cipa, to tylko mogê ci powiedzieæ!Janice strachliwie obejrza³a siê w moj¹ stronê.– Powtórzê to nawet przy nim! Mirek wci¹¿ robi ci numery.To w³aœnie z jegopowoduuciek³aœ z East Isley.Nie wiem, co tam by³o, do kogo znów siê maœli³?– To nie ma znaczenia! – rzek³a twardo.– Jak to nie ma znaczenia? Wiêc po jak¹ cholerê tak przejmujesz siê jegoznikniêciem? Tobez sensu! Nie rozumiesz, ¿e to nie ma sensu.! Ja mu nie wierzê! Po tym, cozrobi³ ostatnio,tym bardziej! Z jednej strony jedzie przez ca³¹ Angliê i Szkocjê, by ciêznaleŸæ.To jest OK.,tak powinno byæ.A z drugiej strony po pijanemu dobiera siê do kole¿ankiw³asnej kobiety – tojest w porz¹dku?!– Dobiera³ siê do ciebie wtedy? – zdziwi³em siê k³amliwie.– Tak, nad ranem.Kiedy ledwo widzia³am na oczy.– On jest po prostu s³aby.O Bo¿e, jak ja go dobrze znam – mówi³a ze smutkiemw g³osieJanice.– Jedynym lekarstwem na lêk przed œmierci¹ starzej¹cego siê mê¿czyznyjest.wydupczyæ inn¹ kobietê! Dlaczego mia³abym byæ z³a na Mirka, ¿e próbowa³dobieraæ siê dociebie? Gdyby tego nie robi³, to by³by znak, ¿e siê ju¿ ze wszystkim pogodzi³.Oboje otwarliœmy oczy ze zdziwienia.– Wiêc ty ju¿ nie wierzysz w takie rzeczy, jak mi³oœæ, wiernoœæ et caetera?– Och, wierzê, oczywiœcie, ¿e wierzê.Niestety – w oczach mê¿czyzny nawetnajpiêkniejsza,n a j w a r t o œ c i o w s z a kobieta staje siê w koñcu kimœ, kto z ranapotyka siê o swój biust wdrodze do ³azienki.Nie udawaj kretynki! Jak kogoœ takiego mo¿na ³akomiepo¿eraæ wzrokiem,ka¿d¹ jego komórkê uczyniæ w³asn¹, zlizywaæ ka¿d¹ kropelk¹ potu.No, jakmo¿na?– Ale to nie jest mi³oœæ – powiedzia³a cicho Chris.– To nie to, o czymgada³yœmy nacampusie.Nie, to nie to!– To jest mi³oœæ naszego czasu.To, o czym dyskutowa³yœmy w high school, toby³o.jakbrzmia³o to s³owo z twojego jêzyka? Ach wiem – „meelovanye”, ale w naszymjêzyku nie matakiego pojêcia, bo przecie¿ „to cherish” to nie to samo.– Nie, to nie to samo!Spojrza³em w oczy Kryszki.Przelecia³o miêdzy nami coœ i poczu³em dreszcz.Tocoœwywo³a³o na jej ustach ¿eñski uœmiech.Jeden z tych, które czyni¹ mê¿czyznêbezbronnym.Nieby³a ani Amerykank¹, ani ¯ydówk¹, by³a Kobiet¹.Istot¹ o siedmiu zamkach,¿¹daj¹cychnatychmiastowego otwarcia.– Czy myœlisz – nalega³a teraz na Janice – ¿e na Old Storr mê¿czyŸni.–mówi³a zdziewczêcym bólem, który w niej przeczuwa³em, ale nie spodziewa³em siê odkryætak szybko –no wiesz.¿e k o c h a l i swoje kobiety?– To, co istnia³o na Old Storr, by³o odwiecznym marzeniem ka¿dej ludzkiejspo³ecznoœci –rzek³a Janice, a by³a przecie¿ psychologiem spo³ecznym, nale¿a³o wiêc wierzyæ,¿e wie, comówi.Morderstwo by³o tam pojêciem nieznanym – nigdy przez ca³e tysi¹clecienikt nawet niepróbowa³ nikogo zamordowaæ.Storranie nie rozumieli tak¿e takich pojêæ, jaknieuczciwoœæ izdrada ma³¿eñska.Nigdy na wyspie nie pojawi³ siê ¿aden alkohol, nawet wpostaci piwa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]