[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Myœla³, ¿e myrównie¿.- Mo¿e byæ budweiser?- Pewnie.- A ty, Rachel?- Nie, dziêki.- Jakiœ napój orzeŸwiaj¹cy? Mo¿e wody z lodem?- Mo¿e byæ woda, dziêki.Verne pokaza³ zêby w uœmiechu.Nie by³ to przyjemny widok.-Nie ma sprawy.-Ponownie roztar³em przeguby.Zauwa¿y³ to i uœmiechn¹³ siê.- U¿ywaliœmy ichpodczas wojny w Zatoce.Pomaga³y nam utrzymaæ w ryzach Irakijczyków.Znik³ wkuchni.Spojrza³em na Rachel.Wzruszy³a ramionami.Verne wróci³, nios¹c dwapiwa i szklankê wody.Potem tr¹ci³ swoj¹ butelk¹ moj¹.Usiad³.- Ja te¿ mamdzieci.Dwóch ch³opców.Verne'a Juniora i Perry'ego.Gdyby coœ im siê sta³o.- Verne cicho sapn¹³ i potrz¹sn¹³ g³ow¹.- Nie pojmujê, jak sobie z tymradzisz.- Ca³y czas myœlê, jak j¹ znaleŸæ - powiedzia³em.Z przekonaniem skin¹³ g³ow¹.- No tak, s¹dzê, ¿e to jedyny sposób.O ile cz³owiek sam siê nie oszukuje,rozumiesz, co mam na myœli? - Spojrza³ na Rachel.- Jesteœcie ca³kowicie pewni, ¿e ten ktoœ dzwoni³ z mojego telefonu?Rachel wyjê³a komórkê.Nacisnê³a kilka przycisków, a potem pokaza³a mu ekranik.Verne wargami wyj¹³ papierosa z paczki winstonów.Pokrêci³ g³ow¹.- Nierozumiem tego.- Mamy nadziejê, ¿e twoja ¿ona pomo¿e nam to wyjaœniæ.Powoli pokiwa³ g³ow¹.- Zostawi³a notatkê, ¿e pojecha³a na zakupy.Kat lubi robiæ to wczeœnie rano.Wca³odobowym A & P.- Zamilk³.Domyœla³em siê, ¿e miotaj¹ nim sprzeczne uczucia.Chcia³ nam pomóc, ale przykro mu by³o s³yszeæ, ¿e jego ¿ona dzwoni³a w nocy dojakiegoœ mê¿czyzny.Popatrzy³ na nas.- Rachel, mo¿e przyniosê ci œwie¿ebanda¿e?- Nie, nie trzeba.- Na pewno?- Naprawdê dziêkujê.- Trzyma³a w obu d³oniach szklankê wody.- Verne, pozwolisz, ¿e zapytam, jak pozna³eœ Katarinê?- Przez Internet - odpar³.- No wiecie, za poœrednictwem jednej z witrynzamieszczaj¹cych matrymonialne og³oszenia cudzoziemców.Nazywa siê „Bia³a Orchidea”.Kiedyœ og³aszali siê, ¿e dostarczaj¹ ¿ony nazamówienie.Chyba ju¿ siê tak nie reklamuj¹.W ka¿dym razie wchodzisz na tak¹witrynê.Ogl¹dasz zdjêcia kobiet z ca³ego œwiata - z Europy Wschodniej, Rosji,Filipin, sk¹d chcesz.Podaj¹ ich wymiary, krótkie ¿yciorysy, co lubi¹, a czegonie i tym podobne rzeczy.Jeœli któraœ ci siê spodoba, mo¿esz kupiæ jej adres.Daj¹ te¿ upusty hurtowe, je¿eli chcesz napisaæ do wiêcej ni¿ jednej.Popatrzyliœmy z Rachel po sobie.- Kiedy to by³o?- Siedem lat temu.Zaczêliœmy wysy³aæ sobie e-maile i tak siê zaczê³o.Katmieszka³a na jakiejœ wsi, w Serbii.Jej rodzice byli biedni.Musia³a iœæ kilkakilometrów, ¿eby skorzystaæ z komputera.Chcia³em z ni¹ porozmawiaæ, no wiecie,us³yszeæ jej g³os przez telefon.Jednak nawet to nie by³o mo¿liwe.Musia³a domnie dzwoniæ z poczty.Potem, pewnego dnia, oznajmi³a, ¿e przyje¿d¿a, by siê zemn¹ spotkaæ.Verne podniós³ rêce, jakby chcia³ nas uciszyæ.- Rozumiecie, w³aœnie wtedy dziewczyny zwykle prosz¹ o pieni¹dze na biletlotniczy albo na coœ.By³em na to przygotowany.Jednak Kat niczego nie chcia³a.Przylecia³a sama.Pojecha³em do Nowego Jorku.Spotkaliœmy siê i pobrali trzy tygodnie póŸniej.Verne Junior przyszed³ na œwiat po roku.Perry trzy lata po nim.Poci¹gn¹³ ³yk piwa.Ja zrobi³em to samo.Zimny p³yn cudownie ch³odzi³ migard³o.- S³uchajcie, wiem, co sobie myœlicie - ci¹gn¹³ Verne.- To nie tak.Kat i ja naprawdê jesteœmy szczêœliwi.Przedtem by³em ju¿ ¿onaty zpierwszoligow¹ amerykañsk¹ sekutnic¹.Umia³a tylko jêczeæ i narzekaæ.Uwa¿a³a,¿e zarabiam za ma³o pieniêdzy.Chcia³a tylko siedzieæ w domu i nic nie robiæ.Poprosi³eœ, ¿eby zrobi³a pranie, to od razu zasuwa³a tyradê o mêskichszowinistycznych œwiniach.Wci¹¿ mnie do³owa³a, nazywa³a nieudacznikiem.Z Katjest inaczej.Czy podoba mi siê to, ¿e stworzy³a mi mi³y dom i rodzinne ciep³o?Jasne, to dla mnie wa¿ne.Jeœli pracujê na dworze w upa³.Kat przynosi mi piwoi nie wyg³asza przy tym feministycznych tyrad.Czy widzicie w tym coœ z³ego.Nie odpowiedzieliœmy.- Pos³uchajcie, chcê tylko, ¿ebyœcie siê zastanowili, no nie?Co przyci¹ga do siebie dwoje ludzi? Atrakcyjny wygl¹d? Pieni¹dze?W³adza? Wszyscy próbujemy coœ z tego mieæ.Braæ i dawaæ, prawda?Ja chcia³em mieæ kochaj¹c¹ ¿onê, która pomo¿e mi wychowywaæ dzieci i zajmie siêdomem.I partnerkê, która.sam nie wiem.po prostu bêdzie dla mnie mi³a.Uda³o mi siê.Kat chcia³a odmieniæ swoje okropne ¿ycie.By³a tak biedna, ¿e niemia³a nic.Obojgu nam siê uda³o.W styczniu pojechaliœmy z dzieæmi doDisneylandu.Lubimy piesze wycieczki i kajakarstwo.Verne Junior i Perry todobre dzieciaki.Hej, mo¿e jestem prostakiem.Do licha, na pewno jestem.Lubiêbawiæ siê broni¹, ³owiæ ryby i polowaæ, a przede wszystkim kocham moj¹rodzinê.Verne pochyli³ g³owê.W³osy opad³y mu na twarz, zas³aniaj¹c j¹ jak kurtyna.Zacz¹³ zdzieraæ etykietê z butelki.- S¹ takie miejsca - mo¿e jest ich wiele -gdzie ma³¿eñstwa s¹ aran¿owane.Zawsze tak by³o.Rodzice decyduj¹.M³odzi nie maj¹ nic do powiedzenia.Có¿,mnie i Kat nikt do niczego nie zmusza³.W ka¿dej chwili mog³a odejœæ.Ja te¿.Jednak jesteœmy razem ju¿ siedem lat.Jestem szczêœliwy.Ona te¿.Po chwiliwzruszy³ ramionami.- A przynajmniej myœla³em, ¿e tak jest.W milczeniu piliœmy piwo.- Verne? - powiedzia³em.- Taak?- Jesteœ interesuj¹cym cz³owiekiem.Rozeœmia³ siê, lecz widzia³em, ¿e siê boi.Znów poci¹gn¹³ ³yk piwa, skrywaj¹clêk.Stworzy³ sobie bezpieczn¹ przystañ.Domowe ognisko.Zabawne.Nie znam siêna ludziach.Pierwsze wra¿enie przewa¿nie mnie myli.Zobaczy³em d³ugow³osegowieœniaka, lubi¹cego wymachiwaæ broni¹, naklejaæ has³a na zderzakach izachowuj¹cego siê jak kierowca ciê¿arówki.Dowiedzia³em siê, ¿e swoj¹ ¿onêœci¹gn¹³ przez Internet z Serbii.Co mia³em sobie pomyœleæ? Jednak im d³u¿ej gos³ucha³em, tym bardziej mi siê podoba³.Zapewne ja równie¿ wydawa³em mu siêdziwakiem.Podkrada³em siê do niego z broni¹ w rêku.A mimo to, kiedyopowiedzia³em mu moj¹ historiê, Verne mi uwierzy³.Wyczu³, ¿e mówimy prawdê.Us³yszeliœmy podje¿d¿aj¹cy samochód.Verne podszed³ do okna i wyjrza³.Uœmiechn¹³ siê smutnie.Jego bliscy zajechali przed dom.Ucieszy³ siê na ichwidok.Uzbrojeni intruzi przybyli do jego domu, a on zrobi³ wszystko, ¿eby goobroniæ.A teraz, próbuj¹c odzyskaæ moj¹ córkê, byæ mo¿e zniszczê jegoma³¿eñstwo.- Patrzcie! Tatuœ wróci³!To z pewnoœci¹ powiedzia³a Katarina.Mówi³a z wyraŸnym cudzoziemskim akcentemmieszkanki Ba³kanów.Nie jestem jêzykoznawc¹ i nie potrafi³em tego dok³adnieokreœliæ.Us³ysza³em weso³e piski dzieci.Verne uœmiechn¹³ siê trochê szerzej.Wyszed³ na ganek.Rachel i ja zostaliœmy na naszych miejscach.Us³yszeliœmy tupot nóg na schodach.Powitanie trwa³o minutê lub dwie.Przygl¹da³em siê swoim d³oniom.Verne powiedzia³ coœ o prezentach w ciê¿arówce.Ch³opcy pobiegli do niej.Drzwi otworzy³y siê.Vern wszed³ do œrodka, obejmuj¹c¿onê.- Marc, Rachel, to moja ¿ona, Kat.By³a œliczna.Mia³a d³ugie rozpuszczone w³osy.¯Ã³³ta letnia sukienka ods³ania³aramiona.Zobaczy³em mlecznobia³¹ skórê i jasnoniebieskie oczy.Porusza³a siê zgracj¹, która nawet z daleka zdradza³a w niej cudzoziemkê.A mo¿e tylko tak misiê wydawa³o.Próbowa³em odgadn¹æ jej wiek.Oceni³em go na dwadzieœcia parêlat, lecz zmarszczki w k¹cikach oczu sugerowa³y, ¿e zapewne mia³a dziesiêæwiêcej.- Czeœæ - powiedzia³em.Oboje wstaliœmy i uœcisnêliœmy jej d³oñ.By³a miêkka, ale silna.Katarina stara³a siê uœmiechaæ, ale przychodzi³o jej to z trudem.Nie mog³a oderwaæ oczu od Rachel, od jej pokiereszowanej twarzy.No tak, to by³ raczej doœæ szokuj¹cy widok.Ja ju¿ prawie zd¹¿y³em siê do niegoprzyzwyczaiæ.Wci¹¿ uœmiechniêta, Katarina odwróci³a siê do Verne'a, jakbychcia³a go o coœ spytaæ.Powiedzia³:- Próbujê im pomóc w k³opotach [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •