[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Na razie, mamo.- Proszę dbać o siebie, pani MacMillan - powiedziała łagodnie Ann i wyszła razem z Drew.Ledwie znaleźli się w samochodzie, Drew przyciągnął Ann ku sobie i pocałował ją mocno w usta.- Mmm, smakujesz tak samo dobrze, jak pachniesz.- Staram się - odparła Ann odzyskawszy oddech.- Przez całe popołudnie umierałem z pragnienia, żeby cię pocałować.- Jateż.Drew uruchomił auto i wyjechał na ulicę.- Dokądjedziemy?- Do mnie do domu.- Naprawdę? - Ann uniosła brwi.- Tak.- Pogłaskał ją po policzku.- Najpierw upieczemy sobie na grillu parę steków, wskoczymy do gorącej wanny, a potem będziemy się tak długo kochać, aż nie będziemy mogli się ruszyć.- Ajeśli wcale nie jestem głodna?Zatrzymali się na czerwonym świetle; Drew spojrzał na nią płonącym wzrokiem.- Mam nadzieję, że masz na myśli tylko jedzenie.- Naturalnie - odparła, po czym celowo przejechała językiem po dolnej wardze.Drew oddychał z trudem.- Sama wiesz najlepiej, co wolisz, więc wybierzesz.Ann oblała się rumieńcem.Drew zaśmiał się cicho.- Bardzo lubię, kiedy się czerwienisz.- Ja tego nienawidzę - zzościła się Ann.Teraz Drew roześmiał się na cały głos i powiedział:- Wobec tego zrezygnujemy z jedzenia i od razu pójdziemy do łóżka.- Jesteś nienasycony.- To raczej ty.Obrzuciła go krótkim spojrzeniem.- Tylko że ja się do tego przyznaję.Im częściej cię mam, tym bardziej cię pragnę.- Jateż.Oboje zamilkli na chwilę.- Acoze służącą? - spytała na koniec Ann.- Dałemjejwolnywieczór.- Jak mało cię znam, Drew MacMillanie.- I to właśnie cię przy mnie trzyma - powiedział z wyniosłą dumą.Ann roześmiała się, po czym uzmysłowiła sobie, że Drew ma całkowitą rację i że ona bardzo go kocha.Ale na razie to ostatnie było jej tajemnicą.Nieważne, co wydarzy się w przyszłości, istotna była chwila obecna.Nie miała zamiaru marnować nawet sekundy.- Drew, puść mnie, przecież jestem ciężka.- Piekielnie.Ann zachichotała i przytuliła się jeszcze mocniej do niego, kiedy niósł ją na górę po schodach.Nigdy nie czuł się tak pełen wigoru jak wtedy, gdy miał ją w ramionach.Z chwilami upojenia, jakie dzięki niej osiągał, nic się nie mogło równać, nawet podniecenie na trasie wyścigu.Nigdy nie przypuszczał, że spotka kobietę, która obudzi w nim tyle uczuć.Ale przyznanie się do tego miało też zdecydowanie złą stronę - stał się wrażliwy na zranienia i bezradny, a tego rodzaju stany były mu zupełnie nie znane.Przynajmniej dopóty, dopóki nie posmakował rozkoszy i jej ciała, i jej duszy.W pośpiechu dotarł do sypialni i od razu postawił ją na ziemi.Ann patrzyła na niego w milczeniu, po czym dotknęła dłonią policzka.Za oknem rozległ się grzmot, a niebo rozjaśniła błyskawica.Ale nic nie dało się porównać z dotykiem jej dłoni.Drżał na całym ciele wdychając ciepły, słodki zapach jej skóry.Pragnął jej niezmiennie.Ann rozpięła mu koszulę, potem przesunęła dłonią po piersi, wywołując w nim kolejny dreszcz.Przygarnął ją do siebie i poczuła, jak bardzo był podniecony.Całował ją zachłannie szepcząc co chwila:- Pragnę cię, pragnę cię tak mocno, że cały drżę.Trzęsącymi się rękami rozebrał ją do końca.- Kochaj mnie - powiedziała gwałtownie, wtulając się w niego.Upadli w poprzek łóżka, ich nogi splotły się ze sobą.- Płonę - szepnęła Ann.- Aja czuję ból.Słyszał, jak jęknęła, gdy pieszcząc ją i całując opuszczał się coraz niżej i niżej wzdłuż jej płaskiego aksamitnego brzucha.W kilka minut później Ann ujęła jego głowę w swe ręce i poprosiła zamierającym szeptem:- Teraz moja kolej, proszę.Nie miał siły, by odmówić.Jej usta, wargi, język były równie gorączkowe i żarliwe w pragnieniu sprawienia mu rozkoszy.Usłyszał swój własny jęk i powoli zbliżał się ku tej granicy, za którą tracił kontrolę nad sobą.- Chcę cię - błagała Ann.- Już, teraz!Gdyją posiadł, Ann wydała z siebie okrzyk, a potem mruczała rozkosznie.Poruszali się zgodnym rytmem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •