[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mojego męża.Wystarczyłowyciągnąć rękę.Odstawiłam kieliszek i nachyliłam się ku prawej ręceClanFintana spoczywającej na oparciu szezlonga.Moje palceprzesunęły się pieszczotliwie po bicepsie i przedramieniu,a zatrzymały na dłoni, która natychmiast zareagowała.Gorącepalce objęły moją dłoń.I tu niespodzianka.Standardowymężczyzna natychmiast przyciągnąłby mnie do siebie,a ClanFintan tylko głaskał mnie delikatnie kciukiem ponadgarstku i czekał, umożliwiając mi samodzielne podjęciedecyzji, co dalej.Decyzję podjęłam błyskawicznie.Wstałam i obeszłam jego szezlong, podchodząc doClanFintana z drugiej strony.Przesunął się trochę, żeby byćtwarzą do mnie.Wspominałam wam już nie raz, że mój mąż jestfacetem ogromnym.Ja stałam, on spoczywał na szezlongu, alenasze głowy i tak nie były na jednej wysokości.Aleprzynajmniej nie górował nade mną.Podeszłam do niego bardzo blisko, natychmiast czując toniesamowite ciepło bijące od ClanFintana.Położyłam ręce najego ramionach, a potem powolutku przesunęłam je trochę w dółi ku sobie, tak że spotkały się na środku klatki piersiowej.Kiedyje przesuwałam, najpierw czułam pod palcami mięciutką skórękamizelki, potem miękkość ustąpiła nagiej skórze pokrytejwłoskami.Podniosłam głowę i napotkałam jego wzrok.taki leciutkoprzymglony.– Uwielbiam cię dotykać – szepnęłam.– Cieszę się.Jego głos.Nigdy dotąd nie słyszałam bardziejuwodzicielskich dźwięków.Już sam głos był słodziutkąpieszczotą, która wzniecała płomień w moim już i takpobudzonym ciele.Wsunęłam dłonie za kamizelkę ClanFintana, przesunęłampalce po klatce i po umięśnionym brzuchu, zatrzymując się nakażdej wypukłości.Byłam zachwycona, kiedy drżał pod moimdotykiem.Gdy doszłam do miejsca, gdzie kończył się człowiek, mojeręce znieruchomiały.Poczułam lęk przed tym, co nieznane.Poderwałam głowę, szukając wzroku ClanFintana.– Nigdy cię nie skrzywdzę – powiedział cicho, spokojnie.–Nie powinnaś się mnie bać.– Ale to wszystko dla mnie jest takie nowe, nieznane.Spuściłam głowę.Och, gdyby wiedział, jak wszystko tutaj,cały ich ten świat, jest dla mnie przerażająco obce.Czułam, jak pod moją brodę wsuwają się palce ClanFintanai zmuszają, bym znów spojrzała mu w oczy.– Przysięgałem ci, Rhiannon.– Tak.Ale czy.mnie chcesz?Mój głos drżał w oczekiwaniu.Na „tak”? Czy na „nie”?– Chcę.Tak bardzo, że nie potrafię wyrazić tego słowami.Jego ręka powoli wysunęła się spod mojej brodyi przemknęła tuż nad moim ramieniem.Pieścił mnie, niedotykając.Ręka pomknęła dalej ku mojej dłoni opartej na jegotalii.Ale też jej nie dotknęła, tylko spoczęła obok.Nie dotknął mnie ani razu, a ja i tak dostałam gęsiej skórki,i to pewnie na całym ciele.Delikatna pieszczota odegnała też mój strach.Czułam sięjak nurek gotowy do skoku z wysokiej skały.Na moment wstrzymałam oddech, po czym spytałam:– ClanFintanie, czy mógłbyś zdjąć kamizelkę?Jego poważną twarz rozjaśnił uśmiech.Przechylił głowę nabok, żartobliwie unosząc brwi, a zaraz potem, cały czas patrzącmi w oczy, ściągnął z siebie kamizelkę i upuścił ją na podłogę.(Cóż, typowy facet).Był wspaniały.Pięknie wyrzeźbione mięśnie, opalone nabrąz, od razu przyciągnęły moje dłonie.Pogłaskałam tu i tam,delikatnie podrażniłam palcami sutki.ClanFintan zaśmiał sięi chwycił mnie za ręce.– Masz łaskotki? – spytałam rozbawiona.– Tak się składa, że właśnie w tym miejscu – wyznał.Wybuchnęliśmy śmiechem.I bardzo dobrze, bo odprężyliśmy się.Po tej krótkiejprzerwie na śmiech podjęłam wędrówkę po ciele ClanFintana.Klatka, umięśniony brzuch.Kiedy doszłam do miejsca, gdziezaczynała się sierść, spojrzałam w górę.Spojrzenie ClanFintanabyło cieplutkie, jego uśmiech dodawał odwagi.Spojrzałam więcznów w dół, tam, gdzie pod szczupłą talią zaczynały sięzaokrąglone, piękne linie końskiego ciała.I bez wahaniaprzesunęłam ręce dalej, po lśniącej sierści.– Jesteś piękny.– Objęłam go za szyję i swoją wypowiedźdokończyłam szeptem wprost do jego ust: – Cały.Wszystkow tobie jest piękne.Jęknął i przygarnął mnie do nagiej piersi, a nasze ustazłączyły się w żarliwym pocałunku.Zawsze będę orędownikiem pocałunków długichi dogłębnych.Kiedy ma się w ustach język drugiego człowieka,jest w tym coś nieprawdopodobnie intymnego.A kiedy mójz kolei język znajdzie się w czyichś ustach.och, już na samąmyśl o tym potrafiłam dostać dygotek, a co dopiero kiedyprzechodziłam do praktyki.A teraz na dodatek całowałam się z nim, z ClanFintanem,dlatego pozwoliłam sobie, by naprawdę porozkoszować siępowyższym układem ust i języków.Mój małżonek chyba niemiał nic przeciwko temu.Chociaż, kiedy tak szczypałamwargami jego wargi i ssałam jego język, czułam, że wkładawiele wysiłku w opanowanie podniecenia.Oddychał bardzoszybko, mięśnie pod moimi wędrującymi dłońmi napinały sięi drżały.Jego dłonie natomiast, umieszczone gdzieś w okolicymojego krzyża, były nieruchome, jakby nie chciał mi w niczymprzeszkadzać, w niczym krępować.Ktoś niedoinformowanymógłby pomyśleć, że taka powściągliwość w takim momenciejest niedobrym objawem, może bowiem w końcu stłumić jegopierwotne intencje.(Wiadomo, że przyświecał mu jeden cel –czyli dobrać się do moich majtek.Tak określiłaby to przeciętnaAmerykanka).Tymczasem wcale nie, bo ClanFintan po prostuzastosował pewną metodę uwodzenia, i to wyjątkowo dla niegokorzystną.Dowód? Nie minęło wiele czasu, a ja już, prawiepółprzytomna, ocierałam się o niego całym ciałem, mało tego,sama chwyciłam go za rękę i usiłowałam nakierować ją.no,wiadomo gdzie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •