[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Kto jesteœ?.- zawo³a³ ksi¹¿ê.- Jestem skrzywdzony lud egipski - powoli i spokojnie odpowiedzia³ g³os.Potem wszystko ucich³o.¯aden ruch, ¿aden szelest ga³êzi nie zdradzi³ ludzkiejobecnoœci w tym miejscu.Na rozkaz ksiêcia wybieg³a s³u¿ba z pochodniami,spuszczono psy i przeszukano wszystkie zaroœla otaczaj¹ce dom nastêpcy.Ale nieby³o nikogo.- Kto to móg³ byæ?.- pyta³ Tutmozisa wzruszony ksi¹¿ê.- Mo¿e duch tegoch³opa?.- Duch?.powtórzy³ adiutant.- Nigdy nie s³ysza³em gadaj¹cych duchów, choænieraz trzyma³em stra¿ przy œwi¹tyniach i grobach.Prêdzej przypuszcza³bym, ¿eten, który odezwa³ siê do nas, jest jakimœ twoim przyjacielem.- Dlaczego¿ by siê ukrywa³?- A co ci to szkodzi? - rzek³ Tutmozis.- Ka¿dy z nas ma dziesi¹tki, je¿eli niesetki niewidzialnych wrogów.Dziêkuj wiêc bogom, ¿e masz choæ jednegoniewidzialnego przyjaciela.- Nie zasnê dziœ.- szepn¹³ wzburzony ksi¹¿ê.- Daj¿e spokój!.Zamiast biegaæ po tarasie, us³uchaj mnie i legnij.Widzisz,sen - to powa¿ne bóstwo i nie wypada mu goniæ za tymi, którzy biegaj¹ jelenimkro- kiem.Gdy siê zaœ po³o¿ysz na wygodnej kanapie, sen, który lubi wygodê,si¹dzie przy tobie i okryje ciê swoim wielkim p³aszczem, który zas³ania ludziomnie tylko oczy, ale i pamiêæTo mówi¹c Tutmozis posadzi³ Ramzesa na kanapie, potem przyniós³ podstawkê zkoœci s³oniowej w formie ksiê¿yca na nowiu i po³o¿ywszy ksiêcia umieœci³ mug³owê na podporze.Nastêpnie opuœci³ p³Ã³cienne œciany namiotu, sam po³o¿y³siê na pod³odze i - w kilka minut zasnêli obaj [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •