[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Podszed³em i ucieszy³em siê.To by³tata.Myœla³em, ¿e siê ze mn¹ droczy, ¿e mam podejœæ, a wtedy on skoczy narówne nogi i zacznie mnie ³askotaæ albo coœ w tym rodzaju.– Robert prze³kn¹³œlinê.– Ale nie rusza³ siê.Ostro¿nie tr¹ci³em go nog¹.Nie drgn¹³.Potemzobaczy³em, ¿e ma na szyi sznur, a jak spojrza³em do góry, okaza³o siê, ¿ekawa³ek sznura zwisa z belki.Rêka, któr¹ trzyma³ papierosa, dr¿a³a.Martin zerkn¹³ na Patrika, ¿ebysprawdziæ, co o tym myœli.Dla niego by³o oczywiste, ¿e Robert nie zmyœla.Widaæ by³o, ¿e cierpi.Widzia³, ¿e Patrik te¿ tak uwa¿a.Przygnêbiony spyta³:– I co zrobi³eœ?Robert wypuœci³ kó³ko dymu i patrzy³, jak powoli siê rozp³ywa.– Oczywiœcie pobieg³em po mamê.Przysz³a, spojrza³a i zaczê³a tak krzyczeæ, ¿ema³o mi uszy nie pêk³y, a potem zadzwoni³a do dziadka.Patrik drgn¹³.– Nie na policjê?Skrobi¹c nerwowo obrus, Solveig powiedzia³a:– Nie, zadzwoni³am do Ephraima.To by³o pierwsze, co mi przysz³o do g³owy.– A wiêc policji tu nie by³o?– Nie, Ephraim wszystko za³atwi³.Zadzwoni³ po lekarza rejonowego, doktoraHammarströma, który zaraz przyjecha³ zobaczyæ Johannesa.Wypisa³ zaœwiadczenieo przyczynie zgonu czy jak je tam zwa³, a potem dopilnowa³, ¿eby przyjechali poniego z zak³adu pogrzebowego.– I ¿adnej policji? – dr¹¿y³ Patrik.– Nie, przecie¿ mówiê.Ephraim wszystko za³atwi³.Doktor Hammarström na pewnorozmawia³ z policj¹, ale tu ich nie by³o.Bo i po co? Przecie¿ to by³osamobójstwo!Patrik nawet nie próbowa³ t³umaczyæ, ¿e w przypadku samobójczej œmierci policjêtrzeba wezwaæ obowi¹zkowo.Widocznie Ephraim Hult i doktor Hammarström naw³asn¹ odpowiedzialnoœæ postanowili nie wzywaæ policji, dopóki zw³oki niezostan¹ zabrane.Pytanie – dlaczego? Dziœ chyba nie uda siê dowiedzieæ wiêcej.Martinowi zaœwita³a pewna myœl.– Nie widzieliœcie w okolicy obcej kobiety? Dwadzieœcia piêæ lat, brunetka,normalnej budowy.Robert rozeœmia³ siê.Nawet œlad nie zosta³ po jego powadze.– Tyle tu bywa dziewczyn, ¿e poproszê o dok³adniejszy opis.Johan bacznie ich obserwowa³.Zwróci³ siê do Roberta:– Przecie¿ widzia³eœ j¹ na zdjêciu.Chodzi o tê Niemkê z gazet, któr¹ znaleŸlirazem z tamtymi dziewczynami.Solveig wybuch³a:– Co mi tu wmawiacie? Po co by mia³a tu przychodziæ? Znowu nas szkaluj¹?Najpierw oskar¿acie Johannesa, a teraz jakieœ podjazdy pod moich synów! Won mist¹d! ¯ebym was tu wiêcej nie widzia³a! Zje¿d¿aæ st¹d!Zaczê³a wypychaæ ich z domu, nacieraj¹c swoim potê¿nym cielskiem.Robert siêœmia³, ale Johan by³ zamyœlony.Solveig zatrzasnê³a za Martinem i Patrikiem drzwi.Zasapana wróci³a na swojemiejsce, a Johan bez s³owa poszed³ do sypialni.Naci¹gn¹³ ko³drê na g³owêi udawa³, ¿e œpi.Musia³ to przemyœleæ.Anna czu³a siê podle.Gustav o nic nie pyta³ i od razu zgodzi³ siê wyp³yn¹æ.Zostawi³ j¹ w spokoju.Siedzia³a na dziobie z kolanami pod brod¹.Wielkodusznieprzyj¹³ jej przeprosiny i obieca³ podwieŸæ wraz z dzieæmi do Strömstad, sk¹dmogli wróciæ do domu poci¹giem.Jej ¿ycie to jeden wielki chaos.Oczy piek³y j¹ od ³ez.By³a z³a na Erikê, ¿ejest taka niesprawiedliwa, i by³o jej przykro, ¿e ci¹gle siê k³Ã³c¹.Erikazawsze wszystko komplikuje.Nie umie byæ starsz¹ siostr¹, wspieraæ i dodawaæotuchy.Z w³asnej woli wziê³a na siebie rolê matki.Jakby nie rozumia³a, ¿e tymg³êbsza staje siê przez to pustka po matce, której im obu zabrak³o.W odró¿nieniu od Eriki Anna nie mia³a matce za z³e obojêtnoœci wobec córek.A w ka¿dym razie chcia³a wierzyæ, ¿e przyjê³a to do wiadomoœci, jako tak zwan¹tward¹ rzeczywistoœæ.Ale po nag³ej œmierci rodziców uzmys³owi³a sobie, ¿emia³a nadziejê, ¿e z wiekiem Elsy zmiêknie i spe³ni siê jako matka i babka.Erika mog³aby pozostaæ tylko siostr¹.Œmieræ matki sprawi³a, ¿e obie utkwi³yw koleinach i nie umia³y z nich wyjœæ.Krótkie okresy pojednania nieuchronnieprzechodzi³y w wojnê pozycyjn¹, a Annie za ka¿dym razem serce pêka³o z ¿alu.Z drugiej strony mia³a ju¿ tylko Erikê i dzieci.Nie przyzna³a siê siostrze, ¿ezdaje sobie sprawê, ¿e Gustav jest tylko pustym i zepsutym ch³opcem.Mimo tonie mog³a siê oprzeæ pokusie pokazywania siê z takim mê¿czyzn¹.Dziêki temuodzyska³a wiarê w siebie.Ludzie j¹ widzieli, szeptali, zastanawiali siê, kimjest ta Anna.Kobiety z podziwem patrzy³y na piêkne markowe ciuchy, które jejkupowa³.Gdy p³ywali, ludzie odwracali siê za nimi, pokazywali sobie ich piêknyjacht.Le¿¹c na dziobie w charakterze ozdoby, Anna czu³a dumê, choæ wiedzia³a,¿e to niem¹dre.Chwilami wstydzi³a siê, ¿e jej potrzeba akceptacji odbija siê na dzieciach.Doœæ wycierpia³y od w³asnego ojca, a nawet przy najlepszej woli nie mog³abytwierdziæ, ¿e Gustav potrafi³by go zast¹piæ.Wobec dzieci by³ obojêtny,nieporadny i niecierpliwy.Niechêtnie je z nim zostawia³a.Chwilami zazdroœci³a Erice tak, ¿e a¿ j¹ skrêca³o [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •