[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z drugiej strony Maggie nie sądziła, aby ona sama wyglądała kwitnąco.Przeżyła szok, kiedy zobaczyła księżniczkę Ushę na swoim wernisażu.Właśnie w tym momencie, kiedy zastanawiała się, czy Jeremy nie postanowił jednak związać się z księżniczką.Potem, kiedy zobaczyła, jak szedł z ponurym wyrazem twarzy, a księżniczka tuż za nim.Maggie jeszcze nigdy nie zemdlała, ale wtedy była tego bliska.Na szczęście Augustin zauważył jej stan i podprowadził ją do kanapy.Maggie jeszcze nie zdołała zebrać myśli, kiedy stanął przed nią Alistair Cartwright.Przepraszani cię za nasze spóźnienie, Maggie powiedział swoim dobrodusznym tonem.Książę tak nas poganiał, że byliśmy pewni, że zdążymy na siódmą.Ale wszystkie ulice pokryte są lodem i zanim zdołaliśmy dojechać ze stacji.Maggie nie bardzo jeszcze rozumiała, o czym on mówi.Dopiero kiedy zobaczyła Anne, coś zaczęło do niej docierać.Była kompletnie oszołomiona i nie oprzytomniała nawet wtedy, kiedy siostra usiadła obok niej i wzięła ją za rękę.- Och, Maggie.- Anne nerwowym gestem dotykała jej palców.- Czy jesteś.Czy mogę.ci coś powiedzieć?Maggie była zdziwiona zachowaniem siostry.Anne, nieśmiała przy obcych, nigdy nie krępowała się, gdy chodziło o członków rodziny.- Tak.Oczywiście - powiedziała.- Nie zajmę ci dużo czasu.Anne obrzuciła męża nerwowym spojrzeniem.- Nie chcę.Masz tylu gości.Maggie zaczynała już dochodzić do siebie.Zauważyła, że jej ojciec siedzi na kanapie, a pan Corman podaje mu brandy, że Augustin rozmawia z krytykiem z „Timesa”, wymachując entuzjastycznie rękami.I że Jeremy rozmawia z tłumaczem księżniczki.- Nie spodziewam się, że mi przebaczysz, Maggie - mówiła cicho Anne.- Wiem, że nie miałam racji i nie pomoże mi żadne tłumaczenie.Ja nie jestem taka jak ty, Maggie.Nigdy nie byłam zbyt pewna siebie.Zdobyłam się tylko na odwagę, żeby poślubić Alistaira, a i to tylko dlatego, że on sam mi to ułatwił.Musiałam tylko wyrazić zgodę.Ponieważ był to jedyny akt odwagi, na jaki się zdobyłam.tak strasznie mnie boli, że nawet w tym przypadku sprawiłam zawód.- Sprawiłaś zawód? - Maggie była zdziwiona.- O czym ty mówisz? Jesteś wspaniałą żoną, Anne, i wspaniałą matką.Tak dbasz o dzieci, że trudno byłoby lepiej.Dziwię się, że moi siostrzeńcy i siostrzenice nie są przez to kompletnie zepsuci.- Ale straciłam już tyle dzieci, że te, które mam, są dla mnie tym bardziej cenne głos Anny był ledwie słyszalny.- Dlatego uważasz, że sprawiłaś zawód? spytała ogarnięta współczuciem Maggie.Że miałaś poronienia? Przecież to śmieszne.Nie możesz się za to winić.Wiesz, że Alistair nigdy by.- Tak, wiem.Chyba zawsze wiedziałam.Ale dopiero dzisiaj dotarło do mnie, jak bardzo Alistairowi zależy na rodzinie.Pozwolił, aby książę Rawlings zawiózł nas, pod groźbą pistoletu, do Londynu, abyśmy mogli się z tobą pogodzić.- Pod groźbą pistoletu.- Maggie nie wyglądała na rozbawioną.- Czy tak mnie nienawidzisz, Anne, że tylko strach przed śmiercią zmusił cię, żebyś się ze mną spotkała?- Myślę, że kiedyś tak było - przyznała szczerze Anne.Ty robiłaś wszystko, na co ja nie miałam odwagi.Wszystko, co chciałaś.Oczywiście, że jestem bardzo szczęśliwa, będąc żoną Alistaira Cartwrighta i matką jego dzieci.Matka ciebie najbardziej kochała, bo ty jedna byłaś odważna.Nic nie mogło cię przerazić, ani ciemności, ani myszy, ani wysokość, nic.- Anne przerwała jej Maggie, przypominając sobie, co się zdarzyło w stajni w Rawlings Manor pięć lat wcześniej.To nie jest prawda.Tak.To jest prawda.I chyba dlatego zawsze czułam do ciebie urazę.Matka uwielbiała cię, ponieważ nigdy nie wstydziłaś się powiedzieć, czego pragniesz, chociaż wszyscy staraliśmy się, abyś powściągała swoje dążenia.Najbardziej oburzał mnie fakt, że zawsze chciałaś czegoś nadzwyczajnego chciałaś malować, chciałaś jechać do Paryża, chciałaś mieć księcia Rawlingsa i zawsze to wszystko dostawałaś.Zawsze miałaś to, co chciałaś, Maggie.Trudno mi było, mnie, która nie miała nawet odwagi przyznać, że posiada jakieś pragnienia, patrzeć na siostrę, która nie tylko otwarcie mówi, czego pragnie, ale otrzymuje to wszystko za każdym razem.- List powiedziała tylko Maggie.- Nie rozumiem?- List, który Jeremy wysłał do Herbert Park po śmierci mamy.W głosie Maggie brzmiało zdecydowanie, chociaż wcale nie była pewna swoich racji.- On nie zaginął, prawda? Ty go wzięłaś?- Tak - przyznała Anne, już bliska łez.- Jak mogłaś, Anne? - Maggie potrząsnęła głową.- Rozumiem, że moje zachowanie w stosunku do niego mogło ci się nie podobać, ale ten list Jak mogłaś?- Myślałam.myślałam, że to nie jest w porządku.- Zalana łzami twarz Anne była żałośnie skurczona.- Ty zawsze miałaś wszystko, co chciałaś.I jeszcze do tego, żebyś miałam księcia.to wydawało mi się niesprawiedliwe.Maggie siedziała ze spuszczoną głową.Słowa siostry boleśnie ją ugodziły, ale nie chciała dać tego po sobie poznać.- Wiem, że źle zrobiłam, Maggie.Dopiero dzisiaj to zrozumiałam, kiedy Jeremy przyznał, że oświadczył ci się pięć lat temu.Nie miałam pojęcia, że on.odwzajemniał twoje uczucia.Zawsze wiedziałam, że jesteś w nim zakochana, ale że on.czułam się okropnie.Wiem, że mi nie uwierzysz, ale kiedy zniszczyłam jego list, myślałam, że oddaję ci przysługę.Nigdy nie przyszło mi do głowy, że on mógłby ci się oświadczyć.Dlaczego mu odmówiłaś?- Nie jestem tak odważna, za jaką mnie uważasz, Anne.Odmówiłam mu ze strachu.- Nie mogę tego pojąć.- Siostra była zdumiona.Ty, która nigdy niczego się nie bałaś?- Bałam się wielu rzeczy, Anne - powiedziała Maggie.Tylko nie dawałam tego po sobie poznać.- W taki razie nie powinnaś być malarką, tylko aktorką.Czy będziesz mi mogła kiedykolwiek przebaczyć?Maggie gotowa była przebaczyć siostrze bez wahania, ale nie zdążyła jeszcze otworzyć ust, kiedy w galerii rozległ się huk wystrzału i okrzyki przerażonych gości.- Dobry Boże! Co to było? - krzyknęła Anne.Maggie już wiedziała.To zabójca Jeremy’ego dopadł go wreszcie.Natychmiast zerwała się na nogi.Podczas gdy wszyscy rzucili się do drzwi.Maggie biegła w przeciwnym kierunku tam, gdzie padł strzał.Musiała przedzierać się siłą przez zmierzający w przeciwnym kierunku tłum.Wreszcie, ciężko dysząc, czując, że serce podchodzi jej do gardła, Maggie dotarła na miejsce.Jeremy, który jedną ręką dotykał krwawiącej głowy, obrócił się w kierunku zamachowca, trzymającego dymiący pistolet w dłoni.Na szczęście kula drasnęła tylko ucho księcia chociaż, jego obficie zakrwawiona koszula przedstawiała przerażający widok i utkwiła w wiszącym za nim obrazie.Był to portret Jeremy’ego.Widniała w nim teraz dziura na wysokości piersi, tam gdzie znajduje się serce.Ale Maggie była zaszokowana nic tyle raną, jaką odniósł Jeremy, ani też zniszczonym portretem, tylko osobą niedoszłego zabójcy.Nie był nim Augustin, jak twierdził służący Jeremy’ego, chociaż przerażony Augustin stał obok, z wczepioną w jego ramię, równie wylękłą, Berangere.Nie.To był Sanjay, spokojny, uprzejmy tłumacz księżniczki, który nawet teraz, kiedy trzymał wycelowany w pierś Jeremy’ego pistolet, miał uprzejmy wyraz twarzy.- Bardzo mi przykro powiedział Sanjay, a jego słowa zabrzmiały szczerze.- Nie jestem najlepszym strzelcem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •