[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odezwała się więc do niej:- Robert Vieguth nie żyje i sądzę, że jego życie nie było takie piękne, żeby warto o tym mówić.Po tych słowach Gwendolina wstała od stołu nie zwracając uwagi na to, że Betty jeszcze nie skończyła deseru.Biedna kuzynka musiała pójść za nią do ogromnej sieni, gdzie przy kominku zazwyczaj podawano kawę.Zanim Betty pożegnała się, chcąc pójść do swojego pokoju, zimne oczy lady Gwendoliny spojrzały na starą pannę.- Czy ty celowo zatrzymałaś się przed witryną? Co cię właściwie obchodzą te rękawiczki?- No wiesz, Gwen, są stare i zawsze gościom opowiadam o nich, więc spoglądam na nie, przechodząc obok witryny.Potem patrzę na portret lady Glorii i na namalowane tam rękawiczki.Muszę się przyznać, że widok tej naszej prababki, pięknej, jasnowłosej lady Glorii, budzi pewne przejmujące uczucie; rzekłabym nawet - coś w rodzaju grozy.- Twoja prababka? - ironicznie zapytała Gwendolina.- Oczywiście, droga Gwen nic na to nie poradzisz: nic tu nie można zmienić, ponieważ mój ojciec był najmłodszym bratem twojego ojca, jestem więc w linii prostej z rodu Edwards, chociaż nie jestem dziedziczką majątku Longworth.- Byłoby to bardzo zabawne, gdyby na moim miejscu siedziała Betty jako lady Edwards - szyderczo zaśmiała się Gwendolina i dodała:- Mam już plan, kto będzie po mnie dziedziczył, więc nie rób sobie niepotrzebnych nadziei.- Ależ Gwen, co ja, stara kobieta, poczęłabym z takim zamkiem?Nigdy o tym nie myślałam - skromnie i szczerze odpowiedziała przejęta Betty, nie czując się urażona słowami kuzynki.Dodała zaciekawiona:- A możesz mi powiedzieć, kto odziedziczy twój majątek?- Wcześniej czy później dowiesz się, więc mogę ci zdradzić.Zamierzam adoptować Cecila, żeby został Anglikiem.On będzie panem w Longworth.Uradowana Betty złożyła dłonie promieniejąc z radości.- Co za wspaniały pomysł, Gwen! Syn Roberta i Daisy panem w Longworth! Jak wpadłaś na ten cudowny pomysł?- Wcale nie dlatego, że jest synem Roberta, lecz dlatego, że jest synem Daisy, a ona jest z rodu Edwards.Była angielską lady, chociaż popełniła szaleństwo i wyszła za mąż za Niemca.Nie wyobrażaj sobie, że mi przykro i żal z powodu jej przeżyć spowodowanych wojną.Gdyby mnie posłuchała i wyszła za lorda Babbertona, z całą pewnością dzisiaj żyłaby.Betty rozmarzonym wzrokiem popatrzyła przed siebie i szepnęła:- Przecież Daisy była taka szczęśliwa z Robertem Vieguthem! Czy sądzisz, że w małżeństwie z lordem Babbertonem znalazłaby szczęście?Gwendolina wyprostowała się i ironicznie zapytała: - Ciekawa jestem, skąd właśnie ty coś wiesz o szczęściu Daisy?- Moja droga Gwen, nigdy nie miałam odwagi przyznać się, że Daisy pisywała do mnie listy, zanim wybuchła wojna.Raz w miesiącu przychodził list i stąd wiem o jej szczęściu.Jestem zadowolona, że Robert Vieguth uszczęśliwił naszą Daisy.Teraz, kiedy jesteśmy już stare, miejmy odwagę wyznać, że my obje również kochałyśmy tego mężczyznę.Dla mnie ta miłość to najpiękniejsze, co dał mi los.Lady Gwendolina wyglądała tak, jakby wzrokiem chciała zmiażdżyć słabiutką Betty.Zaśmiała się sarkastycznie.- Jesteś głupia.Rozumiem, że mogłaś się zadurzyć w tym nadętym, zarozumiałym niemieckim fircyku; mnie wydawał się napuszony i bez honoru.W Betty ożyły nagle wszystkie wspomnienia o Robercie.Poczucie sprawiedliwości i godności dodało jej sił.Wstała, złożyła ręce jak do modlitwy i drżącym głosem spokojnie powiedziała:- Nie kłam, Gwen, to nie przystoi kobiecie w twoim wieku!- Jak śmiesz mówić do mnie w taki sposób? Co to ma znaczyć? Jak miałabym kłamać?- Gwendolino Edwards, miałam zamiar zachować tę tajemnicę do śmierci, lecz skoro znieważasz Roberta Viegutha i Daisy, mój honor nakazuje mi, żebym ich broniła.Zmuszasz mnie do wyznania, że w dzień przed ślubem Daisy zaszłam do galerii.Niechcący byłam świadkiem, jak dumna Gwendolina Edwards padła na kolana przed Robertem Vieguthem błagając go, żeby się ożenił z nią, a nie z Daisy.Przestraszony mężczyzna podniósł cię z kolan, pogładził po ramieniu i spokojnie powiedział: „Gwendolino, dziękuję ci za twoją miłość, ale nie mogę jej odwzajemnić - kocham Daisy.Wszystko, co mogę zrobić dla ciebie, to zapomnieć o tej rozmowie.Zaraz po ślubie wyjadę z Daisy”.Potem powoli odwrócił się i opuścił galerię.Musiało mu być bardzo nieprzyjemnie, że dumna Gwendolina Edwards błagała go o miłość.Teraz wiesz wszystko - twoje złe słowa zmusiły mnie do mówienia.Możesz ze mną zrobić, co uważasz za słuszne, możesz mnie wypędzić z Longworth, ale ja nie zniosę i nie pozwolę, żebyś w ten sposób wyrażała się o Robercie.Betty stała z opuszczonymi rękoma, czekając na wyrok.Gwendolina nie miała odwagi spojrzeć kuzynce w oczy.Nagle skurczyła się i wyglądała tak, jakby się postarzała o kilka lat.Ledwo dosłyszalnym głosem powiedziała:- Nigdy więcej nie mów o tym! Może teraz zrozumiesz, że chcę przynajmniej Cecila mieć dla siebie i będę się wszelkimi sposobami starała, żeby został w Anglii.Temu ma służyć mój plan: chcę, żeby Agata Corben została żoną Cecila.A teraz odejdź - chcę być sama.Gwendolina ukryła twarz w dłoniach.Nie zwracała już uwagi na Betty, która powoli opuściła sień.Ją też zmęczyła walka o honor i cześć zmarłego.Gwendolina długo siedziała nie ruszając się.Wszystko w niej jakby zamarło.Po pewnym czasie wstała i poszła do swojej sypialni.Nie płakała.Ból z powodu życiowej porażki był tak silny, że nie mogła ronić łez za niespełnioną miłością.Podeszła do szafki i kościstymi palcami wyjęła zdjęcie Roberta, które ukradła Daisy, kiedy siostra zaręczyła się z młodym Niemcem.Mężczyzna w eleganckim mundurze huzara był sobowtórem Cecila.Patrząc na wyblakłą fotografię szepnęła:- Musisz należeć do mnie, Cecilu, przynajmniej ty; los nie może mi tego odmówić?Następnego dnia Betty pełna obaw zeszła na śniadanie.Ku swojemu zdziwieniu stwierdziła, że Gwendolina zachowuje się tak, jak gdyby nic nie zaszło.Rozmawiała jak zawsze, w sposób nieco ironiczny i wyniosły o sprawach codziennych, a atmosfera ożywiła się, kiedy lokaj przyniósł pocztę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •