[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Maggie, która zapinała właśnie mankiety Prudence, byłaby pewnie przekonana, że Prudence marzyła o zwróceniu na siebie uwagi pana Rookhama.A o to właśnie, uświadomiła sobie nagle w przypływie oburzenia, chodziło gospodyni!Co zrobiła, by sobie zasłużyć na takie podejrzenia? Kompletnie nic! Czy rzeczywiście? Czy nie pozwalała sobie na zbyt wiele wobec pana Rookhama? Rozmawiała z nim ze swobodą niedopuszczalną u guwernantki.Owszem, pan Rookham ośmielał ją, ale to nie usprawiedliwiało jej zachowania.Jednak te rozmowy odbywały się przecież w cztery oczy.W takim razie na czym pani Pol-mont opierała swoje podejrzenia? A może podsłuchiwała? Prudence zjeżyła się na samą myśl, że mogła być szpiegowana.W tak rozległym domu bez trudu można było przemykać się niezauważonym.Cóż, pani Polmont nie będzie miała w przyszłości żadnych powodów do snucia takich obrzydliwych przypuszczeń.Prudence sięgnęła po szczotkę do włosów, podczas gdy Maggie zajęła się wanną.Będzie unikać spotkań z panem Rookhamem.Na szczęście on wcale nie szukał jej towarzystwa - trudno o bardziej przekonujący dowód całkowitego braku zainteresowania jej osobą! Jeśli natknie się na niego w przyszłości, przyjmie postawę pełną pokory.Wtedy on nie będzie czuł pokusy, by się z nią droczyć i budzić w niej tę fatalną skłonność do szermierki słownej.I niech no tylko jakaś wścibska jędza spróbuje rzucić cień na jej reputację, to będzie czysta strata czasu!Prudence podjęła decyzję, podziękowała pokojówce i zostawiła ją zajętą sprzątaniem.Ruszyła do pokoju zabaw.Zapomniała już, dlaczego potrzebna jej była kąpiel.W naigrawaniu się dziewczynek jednak nie było złośliwości.Powstrzymała się od zbesztania ich, a zamiast tego skutecznie odwróciła ich uwagę, wskazując bliźniaczkom Folly’ego, który stanowczo domagał się udziału w lunchu.Z okna na piętrze nad frontowym wejściem Julius obserwował rozgrywaną w kwietniowym słońcu grę w wolanta.Bardzo często zaimprowizowany kort przecinany był pomarańczowo-brunatną smugą strzałów i młodsze zawodniczki wykrzykiwały coś ze zniecierpliwieniem, bo starsza zdecydowanie nie umiała skupić się na grze.Julius pozostał na miejscu przez oba sety, w czasie których panna Hursley została sromotnie pobita przez każdą z bliźniaczek.Podziwiał entuzjazm, z jakim guwernantka rzucała się do walki.Kilka razy widział, jak stawała, pochylała się i przyciskała rękę do serca, z trudem łapiąc oddech.Jego siostrzenice - do licha z tymi małymi bestyjkami! - nie przejmowały się zmęczeniem nauczycielki.Mogły się tylko zdobyć na triumfalne wrzaski i strofowanie „panny Prudence”, że jest za wolna.Miał ochotę stuknąć je głowami!Mógł to przerwać, wystarczyło otworzyć okno, wychylić się i zawołać.Wolał nie wnikać w przyczyny, dla których się od tego powstrzymał.Panna Hursley powinna sama się o siebie zatroszczyć.Głupio z jej strony, że pozwoliła tym smarkulom tak haniebnie się ogrywać.Ciągle to samo!Zirytowany, odwrócił się od okna i zszedł do biblioteki.Spóźniał się z planami, musiał dokończyć projekty ogrodu skalnego, który zamierzał włączyć do centralnego labiryntu.Kiedy jednak usiadł do pracy, ołówek kreślił jakieś esy-floresy, a jego myśli krążyły niezmordowanie wokół zwracającego uwagę zachowania panny Prudence Hurs-ley.Co miała przeciwko niemu? Od epizodu z katastrofalnymi w skutkach łowami na kijanki sprzed niespełna tygodnia zamienił z guwernantką nie więcej niż dwa słowa.Dlaczego? Bo starannie go unikała! Z pewnością nie mógł dłużej tego tolerować.Okazja nadarzyła się poprzedniego dnia, kiedy natknął się na nią w ogrodzie.Siedziała na słońcu w zacisznym zakątku i czytała bliźniaczkom.Ich uwaga była wyraźnie podzielona między głos guwernantki a zabawę z Follym, który uganiał się za jagodą wbitą na ciągniętą po ziemi gałązkę.Julius ze zdumieniem stwierdził, że panna Hursley wybrała ponurą opowieść o Sinobrodym z książki Perraulta „Opowieści albo baśnie z dawnych czasów”.Czy przywieziono ją na jej polecenie z Leatherhead?Julius przerwał jej pytaniem, czy koniecznie musi czytać dziewczynkom bajki, zamiast zajmować się jakąś działalnością pedagogiczną, a jeśli już, to dlaczego wybrała najobrzydliwszą?- Co to za bajka, która może tylko przestraszyć niewinne dziewczynki!- Ale nam się ta bajka podobała, wujku Juliusie!- Tak, jest bardzo ekscytująca - stwierdziła druga, łapiąc kota, który rzucił się na znieruchomiałąjagodę.- Nie taka jak ta głupia „Śpiąca królewna”- Albo „Kopciuszek”, nudna jak flaki z olejem.- „Czerwony kapturek” był niezły, ale uważam, że wilk powinien ją połknąć!Julius spojrzał z niesmakiem na dziewczynki.- Okropna z was para! Panno Hursley, wycofuję swoje uwagi.Przekonałem się, że nie jest pani tak bardzo winna, jak sądziłem.Guwernantka odpowiadała tak ulegle, że jej nie poznawał.- Jeśli pan sobie życzy, sir, to nie będę już czytała im takich bajek.Wpatrywał się w pannę Hursley, zdumiony jej zachowaniem.A potem usłyszał własną przygnębiająco sztywną odpowiedź, która nie odzwierciedlała rozczarowania, jakie go ogarnęło.- Jeśli Lotty i Dodo to właśnie lubią, to jestem jak najdalszy od stawiania przeszkód.Proszę robić to, co uzna pani za stosowne.- Powiedziawszy to, obrócił się na pięcie i odszedł, zbity z tropu i poirytowany.Nie mógł odgadnąć powodu zmiany, jaka zaszła w postawie nauczycielki, ale przyszło mu do głowy, żeby złożyć wizytę w pokoju szkolnym w czasie, gdy Prudence będzie tam sama.Siostrzenice powiedziały mu, że można znaleźć tam pannę Hursley przed obiadem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •