[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jednak w tym momencie nie zastanawiała się nawet przez moment i wymierzyła Raulowi siarczysty policzek.Nie mogła już dłużej patrzeć na malującą się na jego twarzy złośliwą satysfakcję.- Owszem, zapomnę.Zapomnę o tym, że cię kiedykolwiek spotkałam.W jego oczach pojawiło się zdumienie, potem szok, wreszcie wściekłość.- Ty.- zmełł w ustach przekleństwo.- Dobrze, jak chcesz odejść, to idź.„Idź”.To słowo padło z ust tego samego mężczyzny, który przed paroma tygodniami w Dubaju przysięgał, że ją uwielbia i mówił, że da jej wszystko, czego Penny tylko zapragnie.A ona wzięła te kłamstwa za dobrą monetę.Patrzyła przez chwilę na jego nieprzeniknioną twarz i oczy, które nie wyrażały już nic.Widniała w nich kompletna pustka.Jak mogła kiedykolwiek sądzić, że ten człowiek ją kochał?- Tak chyba będzie najlepiej.- Odwróciła się powoli i dodała jeszcze: - Pójdę się spakować.- Zaczekaj.W jej sercu nieśmiało piknęła nadzieja.Spojrzała na niego ponownie.- Zapomniałaś o czymś.- Wyjął z kieszeni lśniący przedmiot i podał jej.- Zostawiłaś ją w Dubaju.Czekałem, aż się zorientujesz, że ją zgubiłaś, ale najwyraźniej było ci to zupełnie obojętne.Machinalnie wzięła od niego bransoletę i wsunęła ją na rękę.Zawstydziła się.Rzeczywiście, jak mogła tak potraktować prezent od Raula? Jednak już chwilę później gniew zagłuszył wyrzuty sumienia, ponieważ Raul odezwał się ponownie:- Chociaż ci na niej nie zależy, powinnaś ją mieć.To moje wynagrodzenie dla ciebie.Dosłownie ją zamurowało.Kochała go, a on ją traktował jak sprzedajną dziewczynę z ulicy!- Co tak nagle zaniemówiłaś? - naigrawał się bezlitośnie.- A może uważasz, że to za mało? W takim razie przyślij mi rachunek.Penny obróciła się na pięcie i ze łzami w oczach wybiegła z pokoju.Zupełnie roztrzęsiona pakowała się gorączkowo, celowo zostawiając wszystkie ubrania, które dostała od Raula.Gdy wyszła z sypialni, w salonie nie było nikogo.Położyła na stole klucz do apartamentu i wyszła, starannie zamykając za sobą drzwi.Na ulicy machnęła ręką na przejeżdżającą właśnie taksówkę.Wsiadła, podała kierowcy swój dawny adres, i odjechała, nie oglądając się za siebie.ROZDZIAŁ PIĄTY- Panno Gold, naprawdę nie ma powodu do niepokoju - tłumaczył łagodnym głosem ciemnowłosy mężczyzna w granatowym uniformie.- Nie ma?! - wykrzyknęła.Po jej policzkach spływały łzy.- Czy pan nie rozumie, że skradziono moje dziecko?!Nie, to na pewno senny koszmar, nic poza tym.Za chwilę się obudzi i wszystko będzie tak, jak zazwyczaj.Nieprzytomnym wzrokiem spojrzała na wiszący na ścianie zegar.Szósta.Czas zamykać sklep i iść na górę do domu.Do Jamesa.- Muszę zadać pani kilka pytań.Czy nie sądzi pani, że może za tym stać ojciec dziecka? W dziewięciu przypadkach na dziesięć okazuje się, że to ojciec jest inicjatorem porwania.Głos mężczyzny przebijał się do niej jak przez mgłę.Potrząsnęła głową, musiała wrócić do rzeczywistości.Nie znajdowała się w sklepie, tylko w klinice.I James nie czeka na nią w mieszkaniu na górze pod opieką Amy.To nie sen.Ten koszmar dzieje się naprawdę!- James nie ma ojca - szepnęła zdławionym głosem.- Teraz może nie, ale kiedyś miał ojca biologicznego.Może ten człowiek doszedł do wniosku.- Pan nie rozumie - przerwała mu.- Tamten człowiek w ogóle nie ma pojęcia o istnieniu dziecka, nie ma sensu go podejrzewać.Och.niepotrzebnie marnujemy czas.Mój synek ma zaledwie szesnaście miesięcy, potrzebuje mnie! Muszę go natychmiast znaleźć! - krzyknęła histerycznie i rzuciła się do drzwi.Stojący dotąd z boku lekarz chwycił ją i łagodnie posadził z powrotem.- Panno Gold, na razie potrzebujemy pani tutaj.Musi pani odpowiedzieć na pytania policji, to na pewno ułatwi sprawę.Czy pani rozumie?Tak, rozumiała aż za dobrze.Doktor Brown przede wszystkim dbał o dobro swej kliniki w Royal Harton i nie zamierza! dopuścić do skandalu, który mógł przedstawić jego szpital w złym świetle.A sytuacja była nad wyraz niejasna.Penny przywiozła Jamesa na szczepienie, wizyta była wyznaczona na piątą, mieli ostatni numerek.Siedzieli już zupełnie sami w poczekalni, gdy zjawiła się pielęgniarka i zaproponowała, że weźmie na chwilę małego, by dokonać rutynowego mierzenia i ważenia.Penny, zmęczona całodzienną pracą w sklepie, staniem w korkach po drodze do szpitala oraz wstrząśnięta pewnym nieprzyjemnym odkryciem, zgodziła się przejść sama do gabinetu i poczekać tam na pielęgniarkę i Jamesa.Ponieważ nie zjawiali się przez niepokojąco drugi czas, wszczęto poszukiwania i raptem okazało się, że pielęgniarka zniknęła bez śladu razem z chłopcem.Przez następne pół godziny panowało istne piekło.Doktor Brown, dyrektor kliniki, oraz trzech policjantów jak na razie bezskutecznie próbowali rozwikłać sprawę.- Możemy więc wyeliminować ojca dziecka? - upewnił się jeszcze męski głos [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •