[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Były one drogie i pochłonęły mnóstwo czasu, prowadzono je zresztą nadal, ale liczba zachorowań na raka zmalała.Tutaj na Marsie najwyraźniej szerzyło się coś gorszego od raka - zaburzenia genetyczne.Tej plagi nie mógłby złagodzić nawet doskonały system społeczny.Tkwiła ona w warunkach planety.Jeśli tylko istniałoby proste, uniwersalne rozwiązanie! Jedna zmiana, która rozwiązałaby problemy bezsilnych.Ale to było niezbyt rozsądne marzenie.Taksówka zaparkowała przed "Ostatnią Deską Ratunku".Była to spelunka rozlatująca się za bardzo, nawet jak na standardy tutaj obowiązujące.- Jesteś pewny, że chcesz tam wejść, stary? Sam będziesz winny, jeśli coś złapiesz.Rozsądna uwaga!Quaidowi to miejsce niezbyt przypadło do gustu.Ale gdzie miał zacząć poszukiwania, jeśli nie w miejscu, które było wskazane w niezwykłej informacji?Może miało to sens.Gdyby koperta dostała się do niewłaściwych rąk i ktoś zobaczyłby reklamę, a potem dotarł tutaj, szukając obiecanej dobrej zabawy, w tym momencie poczułby obrzydzenie i zrezygnował.Ale właściwa osoba nie odejdzie.Informację zredagowano w dobry sposób.- Znam o wiele lepsze miejsce przy końcu ulicy - zaoferował swą pomoc Benny.- Dziewczynki są czyste, drinki nierozwodnione, a.-.szef daje taksówkarzom prowizję - dokończył Quaid.Benny odwrócił się, na jego twarzy wykwitł szeroki uśmiech.Gębę miał pełną popsutych zębów, wśród nich świeciły dwie złote koronki, na jednej był półksiężyc, na drugiej gwiazda.- Stary, ja muszę wykarmić szóstkę dzieciaków.Quaid dał mu duży napiwek.- Zabierz je do dentysty.Benny podniecił się, gdy przeliczył pieniądze.Quaid otworzył drzwiczki i wysiadł.Zanim Benny podniósł wzrok, odszedł.- Hej stary - zawołał za nim Benny.- Zaczekam na ciebie.Nie spiesz się.Nazywam się Benny.- Tak, pamiętam.Quaid odwrócił się lekko, by pomachać taksówkarzowi.Potem wszedł do "Ostatniej Deski Ratunku".Miał nadzieję, że nie popełniał wielkiego błędu.ROZDZIAŁ 17MelinaQuaid wszedł do środka i oszacował wzrokiem spelunę.Był to pospolity burdel dla górników.Dziewczyny wchodziły i wychodziły, brały klientów i prowadziły ich na górę.Ulotka nie obiecywała mniej - ale i nic więcej.Usiadł przy barze obok dwóch górników.Podszedł barman o wyglądzie praktycznego człowieka i czekał aż Quaid coś zamówi.Mężczyzna był wystarczająco wysoki i odrażający, żeby szybko zagwarantować sobie posłuch, prawdopodobnie pełnił też funkcję wykidajły.- Szukam Meliny - powiedział Quaid.Twarz mężczyzny zachmurzyła nagła podejrzliwość.- Jest zajęta.Ale Mary jest wolna.Mary, seksowna, dobrze zbudowana prostytutka, pojawiła się znikąd i zbliżyła się do Quaida.- Nie jestem wolna - wymruczała.- Dostępna.Spojrzał na nią.Zauważył, że miała trzy pełne piersi, wystawione na pokaz w specjalnym kostiumie bikini.Dla każdego kto zaspokoił w tym przybytku swoje najsłodsze pragnienie, było to coś w superrozmiarach.Ale Quaid pamiętał o Lori, i chociaż ich małżeństwo okazało się iluzją, wiedział, że kobiety paliły się do niego, nawet jeśli seks był jego jedynym atutem.- Dzięki, zaczekam.- Ziemski dupek - powiedziała.Był to rodzaj odpowiedzi, jakiej oczekiwał.Po czym pierdnęła i strzyknęła śliną na swojego niedoszłego klienta.Tego Quaid nie oczekiwał.Może nie miał dostatecznego doświadczenia w miejscach takich, jak to.Ponownie zwrócił uwagę na barmana.Tym razem wcisnął mu w dłoń czerwony banknot.Barman stał się bardziej przyjacielski.- Widzisz, kolego, Mel to naprawdę sama śmietanka, daje tylko stałym klientom.Jeśli kobieta mogła pozwolić sobie by należeć do śmietanki w miejscu takim, jak to, musiała być kimś specjalnym!- Dawaj ją.Polubi mnie.Lekko drżąc, co Quaid zauważył z zainteresowaniem, barman zawołał w kierunku stolika przy schodach.- Hej, Mel.Nastąpiła przerwa, jakby ktoś ignorował wołanie.- Melina.Quaid spojrzał w kierunku, w którym wołał barman.Przy stoliku razem z kilkoma górnikami, siedziała kobieta, śmiejąc się na całe gardło.Siedziała na kolanach ponurego, nieogolonego faceta, była zwrócona plecami do baru.Jeden z górników patrzących w stronę baru, zobaczył, że barman próbuje przywołać Melinę.Dał jej znak i kobieta odwróciła się.Quaid był zdumiony.To była dziewczyna z jego snów!- Jest z Tony'm - wymruczał barman.- Ostrzegam pana.Jeśli nie lubi pan się bić.- Są rzeczy, o które warto się bić - odpowiedział Quaid.- To wyjdźcie na zewnątrz.Mój pracodawca bardzo sobie ceni wyposażenie.Śmiech Meliny zamarł gwałtownie, a na twarzy odbił się szok.Jej oczy wbiły się we wzrok górnika po drugiej stronie stołu, a potem powróciły do Quaida.Podjęła decyzję.Wstała z kolan Tony'ego i ruszyła do baru.Quaid stał oczekując na to, co się wydarzy.Wiedział już, że nawiązał bezcenny kontakt - ale jakiego rodzaju?Ta kobieta jedynie z wyglądu przypominała senną wizję [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •