[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jej twarz rozpadła się na dwie połówki.Żołnierzy ogarnęło przerażenie, myśleli, że kobieta cierpi na jakąś obrzydliwą chorobę.Biegła w ich stronę, a oni niemal powpadali na siebie robiąc jej miejsce.Dzięki temu zwiększyła się odległość między nią a Richterem.Richter przedzierał się za Quaidem, wyciągając pistolet, lecz nie mógł strzelać.Kolejka rozsypała się.Ci kretyni zasłaniali mu widok.Przed Quaidem wyrósł żołnierz z wyciągniętą bronią.Quaid podbił mu ramię, pchnął na drugiego żołnierza, trzeciego rąbnął w twarz.Richter podziwiałby sprawność tego człowieka, gdyby nie był zajęty pościgiem.Trening w Agencji nie poszedł na marne!Lecz tym razem Quaid się nie wywinie.Był uwięziony na kosmodromie, ludzie gromadzili się pod ścianami, za chwilę będzie widoczny jak na dłoni.Quaid pognał korytarzem.Tym razem zrobił błąd! Zamieszanie minęło.Ścigało go sześciu żołnierzy, a za nimi biegli Richter i Helm.Jeszcze moment i zapędzą szczura do rogu!Przy skrzyżowaniu korytarza znajdowało się olbrzymie okno.Za nim widniał jałowy krajobraz Marsa.Na zewnątrz panowała niemal próżnia, żaden człowiek tamtędy nie ucieknie!Quaid miał właśnie skręcić za róg, gdy zobaczył młodego żołnierza blokującego drogę.Quaid rzucił sflaczałą maskę, którą żołnierz chwycił instynktownie.Maska załamała się do środka, mówiąc.– Czeka cię wielka niespodzianka! Żołnierz spojrzał zdumiony – maska eksplodowała mu w rękach.Wybuch rozbił okno Odłamki poleciały na zewnątrz wypchnięte ciśnieniem.Nastąpiła dekompresja kosmodromu.Tornado wywołane ucieczką powietrza pustoszyło halę.Każdy chwytał się, czego mógł, walcząc o życie.Idiota! – pomyślał Richter.Prawie zagnali szczura do rogu, a Quaid wywinął im taki numer.Teraz wszyscy mieli kłopoty.Zobaczył, że Quaid chwyta się balustrady przy schodach prowadzących w dół.Ten człowiek poradzi sobie w każdej sytuacji!Ucieknie korzystając z balustrady i żołnierze nie będą mogli mu w tym przeszkodzić.Żołnierz znajdujący się najbliżej okna został wyssany na zewnątrz.Sukienka i plastikowy gorset Quaida poleciały w ślad za żołnierzem.Quaid został w koszulce z krótkimi rękawami i podwiniętych spodniach, które nosił pod kostiumem i w dziwacznych pantoflach na wysokich obcasach.Ale utrzymał w ręku torebkę!Urzędnik imigracyjny przedostał się do konsolety rozdzielczej i włączył alarm.Natychmiast z sufitu zaczęły zjeżdżać metalowe zapory, zasłaniając z głośnym hukiem okna i przejścia.Boże! pomyślał Richter.To zapobiegnie nie tylko dalszej utracie powietrza, ale zatrzaśnie się jak pułapka wokół Quaida, będą więc mogli dokończyć roboty.Nic nie rozbije tych zapór.Widział, że Quaid rozgląda się niespokojnie.Tak, popatrz sobie gnojku.Jesteś w ślepym zaułku! A ja.Obok Quaida zaczęła opadać zapora przed wejściem na schody.Quaid odepchnął się i przetoczył pod spodem tuż przed uderzeniem zapory o posadzkę.Był po drugiej stronie.Richter zawył w duchu z wściekłości.Metalowa zapora zasłoniła rozbite okno.Gdyby był to myślący system, najpierw zasłoniłby uszkodzone okno i oszczędziłby wszystkim strachu.Tornado ucichło natychmiast.Turyści oddychali ciężko.Pieprzyć ich!Richter podszedł do zapory przy schodach.– Otworzyć ją!– Nie mogę – powiedział najbliżej stojący żołnierz.Był młodym, niedoświadczonym rekrutem.– Wszystkie zapory są ze sobą sprzężone.Sfrustrowany i wściekły Richter wyrżnął go w twarz pistoletem.ROZDZIAŁ 16VenusvilleHałaśliwy, staromodny pociąg, prawdopodobnie relikt z dwudziestowiecznego nowojorskiego metra opuścił stację i wjechał w ciemny tunel.Słychać było stukot kół, migotały światła, jakby pociąg chciał wylecieć z szyn i rozbić się o filary tunelu.To wraz z tłokiem stwarzało uczucie niepokoju w pasażerach.Quaid rozejrzał się, gotów błyskawicznie zareagować na każde niebezpieczeństwo.Nie był odpowiednio ubrany, ledwo udało mu się uchronić torebkę, gdy niezabezpieczone ubranie sfrunęło z niego.Robił teraz co mógł, żeby torebka przypominała zwykłą paczkę.Na szczęście, nikt się nim nie interesował.Zblazowani Marsjanie (każdy, kto spędził tu ponad rok uchodził za tubylca) pogrążeni byli w rozmowach, których fragmenty docierały do uszu Quaida.– Po twoim wyjeździe Cohaagen znów podniósł ceny powietrza – powiedziała jakaś Marsjanka.– Znów? – jej towarzysz nie skrywał rezygnacji.– To już trzeci raz w ciągu ostatnich dwóch miesięcy.– Tak, a nasze pensje ciągle są takie same.Interesujące, pomyślał Quaid
[ Pobierz całość w formacie PDF ]