[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ju¿ od piêciu lat nie zdarzy³o mu siêmyœleæ o swojej rêce jako o maszynie przymocowanej do cia³a.A teraz nagle niemóg³ przestaæ jej traktowaæ w ten sposób.Artoo zapika³ niecierpliwie.- Racja - stwierdzi³ Luke.Staraj¹c siê nie myœleæ o rêce, wyci¹gn¹³ konieckabla w stronê odpowiedniego - tak¹ przynajmniej mia³ nadziejê - punktumechanizmu otwieraj¹cego drzwi.Uœwiadomi³ sobie, ¿e mog³o byæ gorzej: gdybyprotezê wyposa¿ono tylko w jedno Ÿród³o zasilania, nie mia³by z niej terazwielkiego po¿ytku.- Uwaga, zaczynamy - oznajmi³ i dotkn¹³ kablem mechanizmu.I najzwyczajniej w œwiecie drzwi siê otworzy³y.- Uda³o siê - szepn¹³ Skywalker.Ostro¿nie, staraj¹c siê trzymaæ kabelnieruchomo, tak aby nie od³¹czyæ zasilania, wychyli³ siê i wyjrza³ nazewn¹trz.S³oñce czêœciowo skry³o siê ju¿ za drzewami, które rzuca³y na plac d³ugiecienie.Ze swego miejsca Luke widzia³ tylko niewielki fragment terenu, alezdawa³ siê on byæ zupe³nie pusty.Puœci³ kabel i rzuci³ siê do wyjœcia.Po odciêciu zasilania drzwi zaczê³y siê szybko zamykaæ i omal nieprzytrzasnê³y Skywalkerowi stopy.Jedi wyl¹dowa³ skulony na ziemi i zastyg³ wbezruchu, by sprawdziæ, czy ha³as nie zwróci³ czyjejœ uwagi.Ale nic niem¹ci³o panuj¹cej woko³o ciszy.Po d³u¿szej chwili podniós³ siê i podbieg³ dos¹siednich drzwi.Artoo mia³ racjê: istotnie nie by³o w nich ¿adnego zamka.Luke odsun¹³ skobel,jeszcze raz rozejrza³ siê dooko³a i wœlizgn¹³ siê do œrodka.Na jego widok robot zapiszcza³ entuzjastycznie, miotaj¹c siê nerwowo wopasuj¹cym go ko³nierzu, który wiêzi³ jego nogi i kó³ka.- Spokojnie, Artoo - przykaza³ mu Skywalker, przyklêkaj¹c, by obejrzeæ ca³ymechanizm.- Postaraj siê nie ruszaæ.Obawia³ siê, ¿e ko³nierz bêdzie w jakiœ sposób przymocowany do kó³ek Artooalbo z nimi spleciony, a wtedy zdjêcie go wymaga³oby specjalnych narzêdzi.Jednak ca³e urz¹dzenie by³o proste: utrzymywa³o tylko robota tu¿ nad pod³og¹,tak ¿eby nie móg³ dostaæ kó³kami do ziemi.Luke odpi¹³ jedynie dwie klamry iArtoo by³ wolny.- ChodŸmy - rzuci³ Skywalker do robota i skierowa³ siê do drzwi.Jak okiem siêgn¹æ, ca³y teren by³ wci¹¿ pusty.- Nasz statek jest za tym budynkiem - szepn¹³, wskazuj¹c w stronê g³Ã³wnegogmachu.- Chyba najlepiej bêdzie go okr¹¿yæ z lewej strony, trzymaj¹c siê ca³yczas w cieniu drzew.Czy zdo³asz siê poruszaæ w tym terenie?Artoo uniós³ skaner i potwierdzi³ niepewnym pikniêciem.- To dobrze.Ca³y czas obserwuj, czy nikt nie wychodzi z któregoœ z budynków.Doszli do krawêdzi lasu i pokonali ju¿ mniej wiêcej jedn¹ czwart¹ drogi, gdyrobot zaszczebiota³ ostrzegawczo.- Nie ruszaj siê - szepn¹³ Skywalker.Zamar³ w bezruchu przy wielkim pniu znadziej¹, ¿e cieñ drzewa dostatecznie ich maskuje.Jego czarny strój móg³ siê z³atwoœci¹ wtopiæ w ciemne t³o lasu, ale z bia³oniebieskim Artoo sprawaprzedstawia³a siê zupe³nie inaczej.Na szczêœcie trzej mê¿czyŸni, którzy wyszli z g³Ã³wnego budynku, ani razu niespojrzeli w ich stronê, kieruj¹c siê prosto do lasu.Posuwali siê szybkim, nerwowym krokiem i nim zniknêli za drzewami, wszyscywyci¹gnêli blastery.- Miejmy nadziejê, ¿e to nie ma nic wspólnego z nami.Czy teren jest ju¿czysty?Robot zapika³ twierdz¹co; ruszyli dalej.Od czasu do czasu Luke spogl¹da³ukradkiem w stronê lasu, który mieli za plecami.Pamiêta³ niejasne wzmiankiMary na temat zamieszkuj¹cych go wielkich drapie¿ników.Oczywiœcie mog³o tobyæ jedynie k³amstwo, obliczone na to, by go zniechêciæ do ucieczki.Niezauwa¿y³ równie¿ ¿adnego urz¹dzenia alarmowego w oknie pokoju, w którym gozamkniêto.Artoo zaszczebiota³ ponownie.Skywalker zerkn¹³ w stronê bazy.iznieruchomia³.W drzwiach g³Ã³wnego budynku pojawi³a siê Mara.Przez d³u¿sz¹ chwilê sta³a na stopniu, spogl¹daj¹c z roztargnieniem w niebo.Luke obserwowa³ j¹ badawczo, boj¹c siê nawet obejrzeæ, by sprawdziæ, na ilewidoczny jest Artoo.Gdyby spojrza³a w ich kierunku.Albo gdyby posz³a domagazynu sprawdziæ, co siê z nimi dzieje.Nagle dziewczyna opuœci³a g³owê, a jej twarz przybra³a stanowczy wyraz.Odwróci³a siê i szybkim krokiem ruszy³a w stronê drugiego baraku.Skywalker odetchn¹³ g³êboko, uœwiadamiaj¹c sobie, ¿e przez parê sekundwstrzymywa³ oddech.Jednak niebezpieczeñstwo wcale jeszcze nie minê³o -wystarczy³o, by Mara odwróci³a g³owê o dziewiêædziesi¹t stopni w lewo i mia³abyich jak na d³oni.Ale w jej postawie by³o coœ, co sugerowa³o, ¿e myœlami jestzupe³nie gdzie indziej.Jakby nagle podjê³a jak¹œ wa¿k¹ decyzjê.Wesz³a do baraku.Luke tak¿epodj¹³ szybk¹ decyzjê.- ChodŸmy, Artoo - szepn¹³.- Robi siê tu zbyt t³oczno.Musimy siê bardziejzag³êbiæ w las i podejœæ do statku od ty³u.Na szczêœcie do hangaru naprawczego i stoj¹cych przed nim pojazdów nie by³odaleko.Dotarli tam po paru minutach.by siê przekonaæ, ¿e myœliwiec Luke'aznikn¹³.- Nie mam zielonego pojêcia, gdzie go mogli przestawiæ - rzuci³ Skywalker,lustruj¹c wzrokiem okolicê.Stara³ siê ca³y czas pozostawaæ w ukryciu.- Czymo¿esz go namierzyæ swoimi czujnikami?Artoo da³ odpowiedŸ negatywn¹, dorzucaj¹c jakieœ piskliwe wyjaœnienie,którego Luke nie zrozumia³.- Nic nie szkodzi - uspokoi³ robota.- I tak musielibyœmy wyl¹dowaæ nimgdzieœ w innej czêœci planety i znaleŸæ jakiœ w pe³ni sprawny statek.Darujemysobie ten punkt programu i od razu weŸmiemy któryœ z tutejszych pojazdów.Rozejrza³ siê doko³a z nadziej¹, ¿e zauwa¿y jakiœ myœliwiec albo inny statek,o którym by coœ niecoœ wiedzia³.Ale ze znanych mu pojazdów dostrzeg³ jedyniekoreliañsk¹ korwetê i niewielki transportowiec
[ Pobierz całość w formacie PDF ]