[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Drzwi te otworzy³a srebrnymkluczem, podnosz¹c przy tym oczy na Geda z tym samym uœmiechem, jakby oœmiela³ago, aby szed³ z ni¹ dalej.Za tymi drzwiami by³ krótki korytarzyk i nastêpnedrzwi, które otworzy³a z³otym kluczem, a za nimi kolejne, trzecie drzwi, któreotworzy³a jednym z Wielkich S³Ã³w - zaklêæ rozwi¹zuj¹cych.Za tymi ostatnimidrzwiami blask œwiecy ukaza³ im ma³e pomieszczenie podobne do wiêziennegolochu: posadzka, œciany, sufit ca³e by³y z nie.ociosanego kamienia, bezsprzêtów, nagie.- Widzisz go? - spyta³a Serret.Gdy Ged rozgl¹da³ siê po pomieszczeniu, jego oko czarnoksiê¿nika dostrzeg³ojeden kamieñ spoœród tych, które tworzy³y posadzkê.By³ chropawy i wilgotny jakpozosta³e - ciê¿ki, niekszta³tny brukowiec; a jednak Ged poczu³ jego moc, jakgdyby kamieñ przemówi³ doñ na g³os.Zapar³o mu dech i przez chwilê ogarnê³y gomd³oœci.To by³ kamieñ wêgielny wie¿y.To by³o centrum - i by³o w nim zimno,przejmuj¹co zimno; nic nie by³oby w stanie ogrzaæ tego ma³ego pomieszczenia.By³a to rzecz niezmiernie stara: stary i straszliwy duch tkwi³ uwiêziony w tejbryle kamienia.Ged nie odpowiedzia³ Serret twierdz¹co ani przecz¹co, lecz sta³bez ruchu; po chwili Serret, rzucaj¹c nañ szybkie, ciekawe spojrzenie, wskaza³ana kamieñ.- Oto Terrenon.Czy ciê dziwa, ¿e trzymamy tak drogocenny kamieñ schowany podkluczem w naszym najg³êbszym skarbcu?Ged wci¹¿ nie odpowiada³: sta³ niemy i przezorny.By³o ca³kiem mo¿liwe, ¿epoddawa³a go próbie; pomyœla³ jednak, ¿e Serret nie ma pojêcia o w³aœciwoœciachkamienia, jeœli mówi o nim tak lekko.Nie wiedzia³a o kamieniu dostateczniewiele, aby siê go lêkaæ.- Opowiedz mi o jego mocach - powiedzia³ wreszcie.- Terrenon powsta³, zanim jeszcze Segoy wydŸwign¹³ wyspy œwiata z MorzaOtwartego.Powsta³ wtedy, kiedy powstawa³ sam œwiat, i przetrwa a¿ do koñcaœwiata.Czas nic dla niego nie znaczy.Jeœli po³o¿ysz na nim d³oñ i zadasz "mupytanie, on odpowie zale¿nie od mocy, która tkwi w tobie.Ma g³os, jeœli umiesiê go s³uchaæ.Bêdzie mówi³ o rzeczach, które by³y, s¹ i bêd¹.Zapowiedzia³twoje przybycie na d³ugo przedtem, zanim zjawi³eœ siê w tej krainie.Czy zadaszmu teraz jakieœ pytanie?- Nie.- Odpowie ci.- Nie ma takiego pytania, które chcia³bym mu zadaæ.- Móg³by ci powiedzieæ - rzek³a Serret swym ³agodnym g³osem - jak masz pokonaæswojego wroga.Ged sta³ bez s³owa.- Czy¿byœ lêka³ siê kamienia? - zapyta³a, jakby z niedowierzaniem, a onodpowiedzia³:- Tak.W nieub³aganym zimnie i ciszy lochu otoczonego kolejnymi œcianami czarów iœcianami z kamienia, w œwietle jednej œwiecy, któr¹ trzyma³a w d³oni, Serretobrzuci³a Geda spojrzeniem iskrz¹cych siê oczu.- Krogulcze - powiedzia³a - ty siê nie boisz.- Ale nie bêdê rozmawia³ z tym duchem - odpar³ Ged i patrz¹c jej wprost wtwarz, mówi³ powa¿nie i œmia³o:- Ten duch, pani, jest zamkniêty w kamieniu, zaœ kamieñ otaczaj¹ zaklêciawi¹¿¹ce, zaklêcia oœlepiaj¹ce, czary zamykaj¹ce i ochronne, a wreszcie potrójneWarownie mury stoj¹ce na pustkowiu - nie dlatego, ¿e kamieñ jest drogocenny,ale ¿e mo¿e zdzia³aæ wiele z³a.Nie wiem, co ci powiedziano o tym kamieniu, gdytu przyby³aœ.Ale ty, tak m³oda i tak szlachetnego serca, nie powinnaœ nigdydotykaæ tej rzeczy ani nawet na ni¹ patrzeæ.To nie przyniesie ci nic dobrego.- Dotyka³am go ju¿.Mówi³am do niego i s³ysza³am jego mowê.On nie czyni mikrzywdy.Odwróci³a siê; wyszli przez drzwi i korytarze, póki w œwietle pochodni naszerokich schodach wie¿y Serret nie zdmuchnê³a œwiecy.Nie mówi¹c wiele,rozstali siê.Tej nocy Ged spa³ ma³o.To nie myœl o cieniu nie dawa³a mu zasn¹æ; przeciwnie,myœl tê wypar³ nieomal z jego umys³u powracaj¹cy wci¹¿ obraz kamienia, naktórym spoczywa³a wie¿a, i wizja twarzy Serret, zwróconej ku niemu iokrywaj¹cej siê w blasku œwiecy -to jasnoœci¹, to cieniem.Wci¹¿ na nowo Gedczu³ na sobie jej wzrok i usi³owa³ rozstrzygn¹æ, jakie by³o spojrzenie Serret,gdy odmówi³ dotkniêcia kamienia - pogardliwe czy ura¿one
[ Pobierz całość w formacie PDF ]