[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Co nam przyjdzie z tłumacza, jeżeli będziesz przerywał.- Dobrze, będę czekał - odpowiedział szorstko Dyniogłowy, chociaż jego twarz jak zwykle promieniała pogodnym uśmiechem.- Tłumacz dalej, młoda kobieto.- Jego Królewska Mość zapytuje, czy nie jesteś głodny - powiedziała Dżelia.- Ach, nie! Wcale nie! - odrzekł znacznie uprzejmiej Kubuś.- Sztuka jedzenia jest dla mnie czymś niemożliwym.- Tak jak i dla mnie - zauważył Strach.- Moja droga Dżelio, co on takiego powiedział?- Zapytał, czy Wasza Królewska Mość zdaje sobie sprawę, że każde królewskie oko jest namalowane inaczej: jedno jest szersze, a drugie węższe - rzekła złośliwie dziewczyna.- Niech Wasza Królewska Mość jej nie wierzy! - wykrzyknął Kubuś.- Nie mam zamiaru - odpowiedział spokojnie Strach i rzucając badawcze spojrzenie na dziewczynę, zapytał:- Czy jesteś pewna, moja droga, że znasz zarówno język Gillikinów, jak i Manczkinów?- Jestem zupełnie pewna, Wasza Królewska Mość - odrzekła Dżelia, starając się nie roześmiać w obecności króla.- W jaki więc sposób i ja też je rozumiem, a przynajmniej tak mi się wydaje? - dopytywał się dalej Strach.- Ponieważ jest to jeden i ten sam język - oznajmiła dziewczyna wybuchając teraz wesołym śmiechem.- Czy Wasza Królewska Mość nie wie, że w całym państwie Oza wszyscy mówią tym samym językiem?- Czy tak jest w istocie? - wykrzyknął z ulgą Strach, usłyszawszy te słowa.- W takim razie z łatwością mógłbym być swoim własnym tłumaczem.- To wszystko moja wina, Wasza Królewska Wysokość - rzekł Kubuś z miną nieco głupkowatą.- To przecież ja uważałem, że każdy z nas musi mówić innym językiem, ponieważ pochodzimy z różnych krajów.- Masz nauczkę, żebyś nigdy nie myślał - stwierdził surowo Strach.- Jeżeli ktoś nie potrafi myśleć mądrze, lepiej, żeby milczał, jak przystoi manekinowi, którym przecież jesteś.- Oczywiście, jestem na pewno - zgodził się Dyniogłowy.- Wydaje mi się - mówił dalej Strach już trochę łagodniej - że twórca twojej osoby zmarnował znakomite nadzienie do placka, żeby obdarzyć świat tak niewydarzonym człowiekiem.- Zapewniam Waszą Królewską Mość, że nie prosiłem o to - odrzekł Kubuś.- Ach, ze mną było tak samo! - powiedział wesoło Strach.- A więc ponieważ różnimy się od wszystkich zwykłych ludzi, zostańmy przyjaciółmi.- Zgadzam się z całego serca! - wykrzyknął Kubuś.- Jak to? Czyżbyś miał serce? - spytał zdumiony Strach.- Ach nie, to tylko wyobraźnia, chciałem powiedzieć.upiększony sposób mówienia - tłumaczył się Kubuś.- Muszę cię prosić, żebyś powściągnął swoją wyobraźnię, która, nie wsparta rozumem, może cię zaprowadzić na manowce - ostrzegł go Strach.- Święta prawda! - wykrzyknął Kubuś nie rozumiejąc ani słowa.Jego Królewska Mość zwolnił więc Dżelię i Żołnierza o zielonych wąsach.Kiedy się oddalili, wziął swego przyjaciela za rękę i poprowadził go na dziedziniec, żeby zabawić się w rzucanie pierścieniem.Zbuntowana armia generała DenderyTip tak bardzo chciał być znowu razem z Kubusiem i Drewnianym Koniem, że przeszedł chyba z połowę drogi do Szmaragdowego Miasta nie odpoczywając ani przez chwilę.Wreszcie poczuł głód i stwierdził z przykrością, że nie ma już ani sucharów, ani sera, w które się zaopatrzył na drogę.Kiedy zastanawiał się, jak wybrnąć z tej trudnej sytuacji, natknął się niespodziewanie na siedzącą przy drodze dziewczynę, której strój bardzo mu się podobał: miała na sobie jedwabną zieloną jak szmaragd bluzkę i spódnicę w czterech jaskrawych kolorach: z przodu niebieską, z lewej strony żółtą, z tyłu czerwoną, a z prawej strony purpurową.Bluzka zapinała się na cztery guziki: górny guzik był biały, następny - żółty, trzeci - czerwony, ostatni zaś - purpurowy.Wspaniałość tego stroju była nieco przesadzona, nawet trochę rażąca.Toteż Tip był całkowicie usprawiedliwiony wpatrując się weń przez pewien czas, zanim skierował wzrok na piękną twarz właścicielki tych szat.,,Tak, jest dość ładna” - stwierdził.Szpeciła ją jednak nadąsana, przekorna, a nawet nieco zuchwała mina.Widząc wlepiony w siebie wzrok chłopca, dziewczyna odwzajemniła mu się spokojnym spojrzeniem.Obok niej stał koszyk ze śniadaniem: w jednej ręce trzymała kawałek chleba grubo posmarowany masłem, a w drugiej jajko na twardo i zajadała z widocznym apetytem, co znalazło pełne zrozumienie u wygłodzonego Tipa.Już chciał prosić ją o podzielenie się z nim śniadaniem, gdy dziewczyna wstała i strząsnęła okruchy z kolan.- No! - rzekła.- Czas na mnie.Ponieś mi ten koszyk, a jeżeli jesteś głodny, możesz coś zjeść.Tip z zapałem chwycił koszyk i zaczął jeść idąc za dziwną dziewczyną i nie pytając o nic.Nieznajoma szła przed nim długimi, energicznymi krokami, zachowując wyniosły wyraz twarzy, co wzbudziło w nim przypuszczenie, że ma do czynienia z jakąś ważną osobistością.Kiedy wreszcie zaspokoił głód, dogonił dziewczynę i starał się iść równie szybko jak ona, co wcale nie przychodziło mu łatwo, bo była od niego o wiele wyższa i wyraźnie śpieszyła się.- Bardzo dziękuję za śniadanie - powiedział Tip biegnąc obok dziewczyny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]