[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Alex dostrzeg³ u Fergusonaca³e mnóstwo w³asnych, niegdysiejszych cech, takich jak zach³anna fascynacjaw³asnymi badaniami i brak tolerancji wobec akademickiego otoczenia, w którymprzysz³o pracowaæ.Sprzecznoœæ by³a tu ewidentna, nawet jeœli nie do koñcaudaremnia³a karierê.Ferguson oferowa³ swoje us³ugi na wolnym rynku i pracowa³ju¿ dla kilku koncernów przemys³u spo¿ywczego.Najlepsz¹ dlañ rekomendacj¹stanowi³ w³aœnie fakt, ¿e m³ody botanik rzadko pozostawa³ bez pracy i to narynku, który wcale nie s³ynie z braku specjalistów.James Ferguson by³ naprawdêjednym z najlepszych ekspertów od œwiata roœlin.Marzê o tym, ¿eby znów pojechaæ na Jamajkê - oznajmi³ m³ody cz³owiek ju¿ kilkasekund po rozpoczêciu oficjalnej rozmowy.- Dwa lata temu pracowa³em w PortMaria na rzecz fundacji Crafta.Moim zdaniem ca³a wyspa to pieprzona kopalniaz³ota.K³opot tylko, ¿e przetwórnie owoców i przemys³ chemiczny nie zgodz¹ siêna ¿adne inwestycje.A co to za z³oto pan odkry³? - zainteresowa³ siê McAuliff.W³Ã³kna barakao.Zw³aszcza w drugim okresie przyrastania.Mo¿na by wyhodowaætak¹ odmianê bananowca, ¿e wszyscy kolesie od nylonu i trykotu narobiliby wspodnie.Nie mówiê ju¿ o reakcji kompanii bananowych.Ma pan w rêku konkrety?Ju¿ prawie, prawie mia³em, tak mi siê przynajmniej wydawa³o.I dlatego wylalimnie z fundacji.-Wylali?Nikt nie bawi³ siê ze mn¹ w ceremonie.Nie ma sensu, ¿ebym to przed panemukrywa³.Mo¿e pan sobie myœleæ, co chce.Ludzie Crafta kazali mi robiæ, coka¿¹, i nie wychylaæ siê.Wyobra¿a pan sobie? Jeœli zainteresuje pana mojakandydatura i zapuœci pan sondê, dowie siê pan pewno niejednego.Ju¿ mnie zainteresowa³a, panie Ferguson.Z kolei rozmowa z Charlesem Whitehallem zupe³nie wytr¹ci³a McAuliffa zrównowagi.Zdenerwowa³a go w gruncie rzeczy sama osoba kandydata, a nie to, cood niej us³ysza³.Whitehall okaza³ siê czarnoskórym cynikiem, londyñczykiem zwyboru.Zarówno pochodzenie, jak i praca wi¹za³y go z Karaibami, lecz widaæby³o, jak zach³annie Whitehall usi³uje zrobiæ karierê w Starym Œwiecie.Jegowygl¹d równie¿ zaskoczy³ McAuliffa.Jak na autora trzytomowej„Historii WyspKaraibskich" i twórcê (jeœli wierzyæ Ralstonowi) Ÿród³owego podrêcznika na tentemat, Whitehall wygl¹da³ niezwykle m³odo, prawie tak jak James Ferguson.Niech siê pan nie sugeruje moim wygl¹dem, panie McAuliff- przestrzeg³ Whitehallwchodz¹c do pokoiku i witaj¹c siê z Alexem uœciskiem d³oni.- Tropikalna cerapotrafi lepiej maskowaæ prawdziwy wiek ni¿ blada skóra Europejczyków.Mamczterdzieœci dwa lata.I czyta pan w moich myœlach.Niekoniecznie.Przyzwyczai³em siê ju¿, ¿e taka bywa pierwsza reakcja – odpar³Murzyn i rozsiadaj¹c siê, wyg³adzi³ kosztown¹ marynarkê, po czym za³o¿y³ nogêna nogê i strzepn¹³ py³ek z we³nianych, pr¹¿kowanych spodni.Poniewa¿ nie owija pan niczego w bawe³nê, panie Whitehall, ja równie¿ bêdêszczery.Dlaczego interesuje pana ta wyprawa? Domyœlam siê, ¿e móg³by panzarobiæ znacznie wiêcej pieniêdzy, je¿d¿¹c z wyk³adami.Pomiary geodezyjne nies¹ w koñcu najbardziej lukratywnym zajêciem.- Powiedzmy od razu, ¿e wzglêdy finansowe zesz³y tym razem na drugi plan.Aproszê mi wierzyæ, w moim ¿yciu nie zdarza siê to bardzo czêsto - zacz¹³Whitehall, wyci¹gaj¹c z kieszeni srebrn¹ papieroœnicê.- Je¿eli chce pan znaæprawdê, nie ma nic przyjemniejszego ni¿ powrót do w³asnego kraju w charakterzeeksperta i pod egid¹ Królewskiego Towarzystwa Historycznego.W gruncie rzeczytylko o to mi chodzi.Alex uwierzy³ tym s³owom, tym bardziej ¿e, w jego w³asnej ocenie, Whitehalljako naukowiec cieszy³ siê za granic¹ znacznie wiêksz¹ renom¹ ni¿ we w³asnymkraju.Wygl¹da³o wiêc po prostu na to, ¿e Charles Whitehall wypatruje s³awyodpowiadaj¹cej dotychczasowym dokonaniom, lecz z jakiejœ przyczyny wzbranianejmu do tej pory przez intelektualne - a mo¿e arystokratyczne? - salony wKingston.Czy zna pan obszar, który nazywaj¹ Cock Pitem?Mniej wiêcej tak jak ka¿dy, kto nie jest tragarzem.Oczywiœcie jeœli chodzihistoriê i kulturê ca³ej krainy, orientujê siê w nich znacznie lepiej.O jakich tragarzach mowa?„Tragarzami" nazywa siê na Jamajce mieszkañców tamtych wzgórz.Sporo tamgórskich plemion.Wynajmuje siê w nich tragarzy i przewodników, st¹d nazwa.Chocia¿ i to nie jest takie proste.Niech mi pan wierzy, mówimy o autentycznychdzikusach.Kogo wybra³ pan ju¿ do tej ekspedycji?Co takiego? - Myœli Alexa zb³¹dzi³y ku tragarzom.Pyta³em, kto ma z panem pojechaæ.Kto wchodzi w sk³ad grupy? Ciekawi mnie to.Ach, tak.Nie skompletowa³em jeszcze zespo³u.Mam na oku ma³¿eñstwo geologów,nazywaj¹ siê Jensenowie.Spece od run i skamielin.Znalaz³em m³odego botanika,Fergusona.Poza tym jedzie mój amerykañski przyjaciel, gleboznawca, niejaki SamTucker.Wydaje mi siê, ¿e s³ysza³em coœ o tych Jensenach.Nie jestem pewien, ale chybatak.Pozosta³ych nie znam.A spodziewa³ siê pan znaæ?Prawdê mówi¹c, owszem.Królewskie Towarzystwo to zwykle magnes dla naukowychgwiazd pierwszej wielkoœci.- Tu Whitehall delikatnie postuka³ papierosem wkrawêdŸ popielniczki.Takich jak na przyk³ad pan? - uœmiechn¹³ siê McAuliff.Nie bêdê skromny - odpowiedzia³ czarny naukowiec, b³yskiem zêbów kwituj¹cuœmieszek Alexa.- Tym bardziej ¿e zale¿y mi bardzo, ale to bardzo, na tejwyprawie.Myœlê, ¿e móg³bym siê panu przydaæ.McAuliff te¿ by³ tego zdania.Drugi specjalista od ³upków i ³o¿yska skalnego figurowa³ na liœcie jako A.Gerrard Booth.Kandydata tego osobiœcie poleci³ Alexowi profesor Ralston, auczyni³ to w nastêpuj¹cych s³owach:- Obieca³em, ¿e osobiœcie dorêczê panu i zwrócê uwagê na publikacje i artyku³ypodpisane nazwiskiem Booth.Myœlê, ¿e móg³by pan wiele skorzystaæ, decyduj¹csiê na tê kandydaturê.Teczka, któr¹ przyniós³ Ralston, zawiera³a artyku³y na temat pokryw osadowych wtak rozmaitych czêœciach globu, jak Iran, Korsyka i po³udnie Hiszpanii.Alexprzypomnia³ sobie, ¿e czyta³ kilka sygnowanych przez Bootha artyku³Ã³w wNational Geologist Zapamiêta³ je jako przejrzyste i fachowe.Booth musia³ byæprawdziwym fachowcem.I to nieprzeciêtnym.Booth okaza³ siê ponadto kobiet¹.W odró¿nieniu od Amerykanina, londyñscynaukowcy wiedzieli, ¿e A.Gerrard Booth to po prostu Alison Booth.Nikt niezadawa³ sobie trudu i nie u¿ywa³ drugiego imienia.Alison Booth by³a w³aœcicielk¹ jednego z najbardziej zniewalaj¹cych uœmiechów,jakie McAuliff ogl¹da³ w swoim ¿yciu.By³ to nie tyle uœmiech, co prawieœmiech, dziwnie mêski w charakterze, choæ wra¿eniu temu przeczy³a doskona³akobiecoœæ Alison.Jej oczy by³y b³êkitne, ¿ywe i spokojne -jak przysta³o uprofesjonalisty.Uœcisk d³oni okaza³ siê mocny, i tym razem dok³adnie taki, jaknale¿y.D³ugie ciemnoblond w³osy uk³ada³y siê w drobne fale - widocznie,domyœla³ siê Alex, w³aœcicielka starannie wyszczotkowa³a je przed rozmow¹.Wieku rozmówczyni geolog nie umia³ okreœliæ dok³adnie: mog³a liczyæ dwadzieœciaosiem lat równie dobrze, jak trzydzieœci piêæ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •