[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Co siê wtedy w³aœciwie sta³o? Dlaczegozapamiêta³ akurat Trocadero? Bo by³a tu Marie.Gdzie? W którym miejscuogromnego kompleksu? Na tarasie! Sta³a na tarasie, przy pos¹gu.Jakim pos¹gu?Kartezjusza? Racine'a? Talleyranda? Najpierw pomyœla³ o Kartezjuszu.MusiznaleŸæ tê rzeŸbê.Znalaz³, ale Marie tam nie by³o.Spojrza³ na zegarek: od rozmowy zBernardine'em minê³o prawie czterdzieœci piêæ minut.Tak jak ludzie z jegowspomnieñ popêdzi³ w dó³ po schodach.Do telefonu.IdŸ do Banque Normandie i zapytaj o monsieur Tabouriego.Da³em mu dozrozumienia, ¿e niejaki monsieur Simon chce zadzwoniæ do swojego bankiera naKajmanach i poleciæ mu dokonanie przelewu siedmiu milionów franków.Chêtniepozwoli ci skorzystaæ ze swojego telefonu, ale b¹dŸ przy gotowany na to, ¿eka¿e ci zap³aciæ za rozmowê.Dziêkujê, Francois.Gdzie teraz jesteœ?Na Trocadero.To zupe³ne szaleñstwo.Mia³em przeczucie, ¿e j¹ tu znajdê, alenic z tego nie wysz³o.Nawet nie wiem dok³adnie, co siê tu w³aœciwie dzia³o.Wydaje mi siê, ¿e ktoœ do mnie strzela³, ale nie jestem pewien.IdŸ do banku.Zrobi³ to, a w trzydzieœci piêæ minut po rozmowie z Kajmanami œniadoskóry,wiecznie uœmiechniêty monsieur Tabouri poinformowa³ go, ¿e pieni¹dze s¹ do jegodyspozycji.Bourne za¿¹da³ wyp³acenia siedmiuset piêædziesiêciu tysiêcy frankóww banknotach o mo¿liwie najwiêkszych nomina³ach.Kiedy ju¿ jego ¿yczeniu sta³osiê zadoœæ, uœmiechniêty bankier wzi¹³ go delikatnie za ramiê, odprowadzi³ nastronê - co wygl¹da³o doœæ g³upio, jako ¿e w obszernym gabinecie nie by³onikogo oprócz nich - i powiedzia³ przyciszonym g³osem:- Jest mo¿liwoœæ korzystnego zainwestowania kapita³u w nieruchomoœci wBejrucie.Proszê mi wierzyæ, jestem specjalist¹ od spraw Bliskiego Wschodu imogê pana zapewniæ, ¿e to zamieszanie nie potrwa tam d³ugo.Mon Dieu, przecie¿ w koñcu wszyscy by wyginêli! Bejrut znowu stanie siê Pary¿emBliskiego Wschodu.Teraz mo¿na tam kupiæ olbrzymie posiad³oœci za u³amek ceny,hotele za œmieszne kwoty!- To brzmi interesuj¹co.Skontaktujê siê z panem w tej sprawie.Opuœci³ Banque Normandie tak szybko, jakby w sejfach zalêg³y siê wirusyœmiertelnie niebezpiecznej choroby.Wróciwszy do hotelu Pont Royal, spróbowa³po raz kolejny po³¹czyæ siê z Aleksem; w Wirginii dochodzi³a teraz pierwsza popo³udniu, lecz mimo to ponownie us³ysza³ automatyczn¹ sekretarkê, zachêcaj¹c¹go g³osem Conklina do pozostawienia wiadomoœci.Jason mia³ co najmniej kilkapowodów, ¿eby tego nie robiæ.A teraz znalaz³ siê ponownie w Argenteuil.Wyszed³ powoli ze stacji metra iruszy³ niespiesznie w kierunku najbardziej zaniedbanej czêœci dzielnicy, gdziemieœci³o siê Le Coeur du Soldat.Instrukcje, jakie otrzyma³, by³y jasne:¿adnego utykania ani obszarpanego stroju, nic, co mog³oby zwróciæ na niegoczyj¹œ uwagê.Mia³ siê ubraæ jak zwyk³y robotnik, stan¹æ przy zamkniêtej bramiefabryki, oprzeæ siê o mur i zapaliæ papierosa.Powinno to nast¹piæ miêdzydwunast¹ trzydzieœci a pierwsz¹ w nocy.Nie wczeœniej i nie póŸniej.Kiedy zapyta³ pos³añców Santosa, dlaczego spotkanie wyznaczono na tak póŸn¹porê - uprzednio wynagrodziwszy kilkuset frankami ich fatygê -ten bardziejrozmowny powiedzia³:Santos nigdy nie opuszcza Le Coeur du Soldat.Wczoraj to zrobi³.Tylko na kilka minut.Rozumiem.- Bourne skin¹³ g³ow¹, ale w rzeczywistoœci nic nie rozumia³, móg³jedynie snuæ domys³y.Czy Santos by³ wiêŸniem Carlosa, cz³owiekiem skazanym nabezustanne przebywanie w obskurnej spelunce? By³o to fascynuj¹c¹ zagadk¹, jeœliwziê³o siê pod uwagê olbrzymi¹ si³ê barmana i jego bez w¹tpienia nieprzeciêtnyumys³.By³a dwunasta czterdzieœci siedem, kiedy Jason, ubrany w d¿insy, koszulê,wytarty sweter i w czapce na g³owie, dotar³ do bramy nieczynnej fabryki.Wyj¹wszy z kieszeni paczkê gauloise'ów, opar³ siê o ceglany mur i zapali³papierosa, gasz¹c zapa³kê nieco póŸniej, ni¿ to by³o konieczne.Ca³y czasmyœla³ o tajemniczym Santosie, g³Ã³wnym ³¹czniku w armii Szakala, jegonajbardziej zaufanym wspó³pracowniku, którego nienaganna francuszczyznawskazywa³a co najmniej na studia na Sorbonie, choæ przecie¿ ten cz³owiekpochodzi³ z Ameryki £aciñskiej, a dok³adniej z Wenezueli, je¿eli Bourne'a niemyli³o przeczucie.Fascynuj¹ce.I ten oto Santos pragn¹³ spotkaæ siê z nim „wpokojowych zamiarach".Brawo, amigo, pomyœla³ Jason.Santosowi uda³o siêdotrzeæ do ambasadora USA w Londynie i zadaæ mu pytanie, które musia³o wywrzeæna dyplomacie wstrz¹saj¹ce wra¿enie.Atkinson nie mia³ innego wyboru, jak tylkopotwierdziæ, ¿e wszystkie polecenia wydane przez Królow¹ Wê¿Ã³w maj¹ byænatychmiast realizowane.Si³a „Meduzy" by³a jedyn¹ nadziej¹ ambasadora.A wiêc Santos potrafi³ zmieniaæ swoje postêpowanie, opieraj¹c siê nie naemocjach czy zobowi¹zaniach, tylko na logicznych argumentach.Pragn¹³ wygrzebaæsiê z rynsztoka, a dysponuj¹c trzema milionami franków i niezliczon¹ iloœci¹miejsc na œwiecie, w których móg³by siê ukryæ, mia³ na to wreszcie powa¿neszansê.Jego bystry umys³ kaza³ mu siê nad tym zastanowiæ.W ¿yciu zdarzaj¹ siêczasem okazje tworz¹ce zupe³nie nowe mo¿liwoœci i taka okazja zdarzy³a siêw³aœnie ³¹cznikowi i wasalowi Szakala, byæ mo¿e prze¿ywaj¹cemu powa¿ny kryzysuczuæ wobec swego dotychczasowego pana i w³adcy.Dlatego Bourne, wiedzionyinstynktem, zwróci³ uwagê Santosa na tê alternatywê.„Móg³byœ wyjechaæ,znikn¹æ.Zamo¿ny cz³owiek, wolny od trosk i k³opotów." Kluczowymi s³owamiby³y „wolny" i „znikn¹æ" i oczy Santosa zareagowa³y na nie w odpowiedni sposób.By³ gotów skusiæ siê na przynêtê w postaci trzech milionów franków, a Bournenie mia³ nic przeciwko temu, ¿eby pozwoliæ mu przegryŸæ ¿y³kê i odp³yn¹æ.Jason spojrza³ na zegarek; minê³o piêtnaœcie minut.Nie ulega³o w¹tpliwoœci, i¿ludzie Santosa przeszukuj¹ teraz pobliskie uliczki, dokonuj¹c ostatniejinspekcji przed pojawieniem siê ich chlebodawcy.Myœli Bourne'a wróci³y nakrótko do Marie i przeczucia, jakie tknê³o go na Trocadero, a tak¿e do s³Ã³wstarego Fontaine'a, us³yszanych na Wyspie Spokoju, kiedy razem obserwowali zpoddasza teren pensjonatu, czekaj¹c na pojawienie siê Carlosa.„On jest blisko,czujê to.Tak samo, jak czujê nadejœcie burzy".Podobne, ale jednoczeœnie jakbyodwrotne odczucia mia³ Jason na Trocadero.Wystarczy! Teraz licz¹ siê tylkoSantos i Szakal!Punktualnie o pierwszej w zau³ku pojawili siê dwaj pos³añcy, którzy wczeœniejprzyszli do hotelu Pont Royal.Santos chce siê z tob¹ zobaczyæ - oznajmi³ ten bardziej wymowny.Nigdzie go nie widzê.Masz pójœæ z nami.On nigdy nie wychodzi z Le Coeur du Soldat.Jak s¹dzicie, dlaczego mi siê to nie podoba?Nie masz powodu, ¿eby tak myœleæ.Ma pokojowe zamiary.Ale pewnie nie zapomnia³ wzi¹æ ze sob¹ no¿a?Nigdy nie nosi no¿a ani ¿adnej innej broni.Mi³o to s³yszeæ.W takim razie chodŸmy.On nie potrzebuje ¿adnej broni - wyjaœni³ spokojnie drugi pos³aniec.Minêli oœwietlone blaskiem neonu wejœcie i skrêcili w ledwo dostrzegalneprzejœcie miêdzy budynkami.Kiedy znaleŸli siê na zapleczu restauracji, Jasonujrza³ ostatni¹ rzecz, jak¹ spodziewa³ siê zobaczyæ w tej dzielnicy: angielskiogród.Zajmowa³ ogrodzony teren o wymiarach mniej wiêcej dziesiêæ na szeœæmetrów, pyszni¹c siê niesamowitymi barwami w zimnym blasku ksiê¿yca.- Niez³y widok - powiedzia³ Jason, nie staraj¹c siê ukryæ zdumienia.- Ktoœmusi ko³o tego nieŸle chodziæ.- To pasja Santosa.Nikt jej nie rozumie, ale te¿ nikt nie œmie tkn¹æ ¿adnegokwiatka [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •