[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mieliœmy nadziejê, ¿ezachowa³a swoje w³aœciwoœci.- Có¿ byœmy zrobili bez Ku? - Wyszepta³em do stoj¹cej najbli¿ej mnie Kindel.- Po prostu zamienilibyœmy jedno z was w kogoœ, kto by go przypomina³ -odpowiedzia³a obojêtnym tonem.- O! - jêkn¹³em i odwróci³em siê, aby popatrzeæ na postêp prac.System by³prosty: chwyciæ linê i przerzuciæ swe cia³o na drug¹ stronê ponad wra¿liw¹ nanacisk p³yt¹.Nie by³o to takie ca³kiem ³atwe, bo strop jaskini znajdowa³ siêna wysokoœci oko³o trzech metrów, a p³yta mia³a cztery metry szerokoœci.Poniewa¿ lina nie mog³a dotkn¹³ p³yty, oznacza³o to, ¿e potrzebna by³a sporaprêdkoœæ pocz¹tkowa, a po niej niewielki ju¿ tylko skok.Doœæ trudna sztuczka.Wydawa³o mi siê, i¿ przeprawa trwa ca³¹ wiecznoœæ; wszyscy jednak byliœmydobrze wyszkolonymi zawodowcami.Oprócz jednego przypadku, wszystkim posz³oto bardzo sprawnie.Ku mojemu zdumieniu przeskoczy³em na drug¹ stronê beznajmniejszych k³opotów i wówczas przysz³o mi do g³owy, ¿e jeœli Kira jestpodwójnym agentem, gotowym nas zdradziæ, to teraz mog³aby to uczyniæ nie budz¹cniczyich podejrzeñ.Nic takiego jednak siê nie wydarzy³o, a Kirazademonstrowa³a œwietne wyczucie momentu i si³ê, które to umiejêtnoœci takbardzo stara³a siê przed nami ukryæ.W rzeczywistoœci tylko filigranowa Kindel musia³a wykonaæ kilka wahniêæ, nimodwa¿y³a siê skoczyæ, ale nawet i wówczas jedynie natychmiastowa reakcja Ku,który pchniêciem od góry pomóg³ jej przebyæ te kilka ostatnich, cennychcentymetrów, uratowa³a sytuacjê.Potem czekaliœmy wszyscy na Ku, który u¿y³ swojego ma³ego lasera, by przeci¹æwêze³, zabraæ linê, a potem przeci¹æ sam pierœcieñ i równie¿ zabraæ go ze sob¹.Ktoœ przechodz¹cy tamtêdy musia³by wiêc przeprowadziæ celowe przeszukiwanie,aby stwierdziæ œlady naszej bytnoœci.Pu³apki, ³atwiejsze i trudniejsze do wykrycia, znajdowa³y siê na ca³ejd³ugoœci tunelu.Te, które by³y zasilane z zewn¹trz, oczywiœcie nie dzia³a³y,wiêkszoœæ jednak oparta by³a na prostych, mechanicznych zasadach.Ka¿da z nichwywo³ywa³a u nas przyœpieszone bicie serca i ka¿da powodowa³a w³aœciw¹ reakcjêkogoœ z naszej ma³ej grupy, jednak ¿adna nas nie odstraszy³a.Natykaliœmy siê ci¹gle na œlepe wêz³y i odnogi tunelu.W tych przypadkachzmuszeni byliœmy polegaæ na wielkim doœwiadczeniu Korila i na umiejêtnoœcisondowania naszych najlepszych czartów.Zbli¿yliœmy siê do jednego z takichwêz³Ã³w i Koril powstrzyma³ nas przed zapuszczeniem siê do jego wnêtrza.Znajdowaliœmy siê bowiem ju¿ bardzo blisko Zamku i teraz dopiero mog³y siêzacz¹æ prawdziwe problemy.Przede wszystkim w tym wêŸle panowa³ ruch; s¹dz¹c po odg³osach, ca³kiem spory.ko³nierze i personel obs³ugi, jak siê wydawa³o, pchali tam i z powrotem jakieœwózki i inne przedmioty.Przerwy w tym ruchu nie by³y jednak¿e d³u¿sze ni¿jakieœ trzy minuty, to zbyt krótki czas, by tam Wejœæ, znaleŸæ w³aœciw¹ drogê ijeszcze zd¹¿yæ opuœciæ to miejsce.Koril pogr¹¿ony by³ w myœlach, kiedy nagle przywrócono zasilanie.Przyæmioneœwiat³a zapali³y siê wzd³u¿ korytarza i oœwietli³y wêze³.Cofnêliœmy siê wg³¹b naszego korytarza, w ostatniej chwili wnikaj¹c spotkania z czwórk¹ubranych na czerwono ludzi, którzy wynurzyli siê z wylotu innego tunelu pchaj¹cwielki wózek wype³niony jakimiœ pud³ami i kieruj¹c siê do wlotu przeciwleg³egokorytarza.Nawet nie spojrzeli w naszym kierunku.- No có¿, doszliœmy dalej ni¿ s¹dzi³em, a to dziêki wichrowi tabar - westchn¹³Koril.- Teraz dopiero siê zacznie prawdziwa zabawa.Znajdujemy siê nie dalejni¿ jakieœ piêædziesi¹t metrów od najni¿szego poziomu Zamku.Te tunele prowadz¹do magazynów dzie³ sztuki, cennych metali i tym podobnych rzeczy.Ten, tam naprawo, na godzinie drugiej, wiedzie do Zamku.Zamilk³, a my wszyscy zastygliœmy nieruchomo, s³ysz¹c nastêpn¹ grupê, tymrazem poruszaj¹c¹ siê jakimœ pojazdem o napêdzie mechanicznym.Kiedy umilk³yostatnie dŸwiêki Koril ci¹gn¹³ dalej:- Pu³apek nie powinno ju¿ byæ zbyt wiele.Nie s¹dzê, aby ktoœ siê spodziewa³,i¿ jacyœ intruzi dotr¹ a¿ tutaj.W ka¿dym razie, ja na pewno nie spodziewa³bymsiê czegoœ podobnego.W ci¹gu ostatnich trzech godzin przeszed³em przecie¿doskonale szkolenie w za kresie bezpieczeñstwa i ochrony.Wiem, ¿e jesteœciezmêczeni, ale musimy przeæ naprzód: Dmyœlarn siê, ¿e ca³y ten ruch ¿wi¹zanyjeœt z atakern, który niew¹tpliwie ju¿ nast¹pi³ i ¿e za moment rozpêta siêistne piek³o.Oznacza to, i¿ za chwilê bêd¹ oni przechodziæ w³aœnie têdy wgórê lub w dó³.Nie mo¿emy tu zostaæ i nie mo¿emy iœæ dalej.Myœlê, ¿e.Kiedy wymawia³ te s³owa, ma³y ci¹gnik z przyczep¹ wjecha³ na skrzy¿owanie,zatrzyma³ siê, po czym skrêci³ wprost na nas.Wyci¹gnêliœmy pistolety i Koril ledwie zdo³a³ wyszeptaæ: “Nie chybiæ"! kiedypojazd ukaza³ siê naszym oczom.Jecha³a na nim tylko dwoje ludzi, oboje ubraniw czerwone kombinezonu pracowników obs³ugi: Zastrzeliliœmy ich tak szybko, ¿enie by³bym nawet w stanie powiedzieæ, jak wygl¹dali.Ku opuœci³ siê ze stropudo otwartej kabiny kierowcy, wyrzuci³ cia³a i zatrzyma³ ci¹gnik.- Szybko! - instruowa³ Koril.- Park.Darva.Kaigh.Jesteœcie najwiêksi inajsilniejsi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]