[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Do tego trzeba zaœ wielkiej si³y artystycznej, twórczego polotu, mi³osnegownikniêcia w dane empiryczne, zdolno­œci rozwijania danych w¹tków - do tegotrzeba obiektywiz­mu jako w³aœciwoœci pozytywnej.Tymczasem obiektywizm czêstobywa tylko frazesem.Miast owego roziskrzonego od wewn¹trz, na zewn¹trznieporuszonego i mrocznie spokoj­nego oka artysty mamy spokój udawany - tak jakniedo­statek patosu i moralnej si³y lubi przybieraæ maskê ch³od­nej obserwacji.W pewnych przypadkach banalnoœæ usposobienia, tania m¹droœæ, nudna i tylkodlatego spra­wiaj¹ca wra¿enie niewzruszonego spokoju, oœmiela siê wy­chyn¹æ ichce uchodziæ za ów artystyczny stan, w którym podmiot milczy i staje siêniedostrzegalny.Wówczas wy­szukuje siê akurat to, co nikogo nie mo¿e poruszyæ,i siêga po najbardziej drêtwe s³owa.Ba, utrzymuje siê wrêcz, ¿e powo³any doprzedstawiania danego momentu przesz³oœci jest w³aœnie ktoœ, kogo ten moment wogóle nic nie obchodzi.Taki stosunek zachodzi czêsto miêdzy filolo­gami aGrekami: nie obchodz¹ siê wcale i to nazywa siê „obiektywnoœci¹"! Tam wiêc,gdzie przedstawiæ trzeba to, co najwznioœlejsze i wyj¹tkowe, rozmyœlny iostentacyjnie demonstrowany brak zainteresowania, wyszukana, trzeŸ­wo p³ytkasztuka motywacji s¹ wprost oburzaj¹ce - jeœli mianowicie Ÿród³em tej stroj¹cejsiê w obiektywizm obojêt­noœci jest pró¿noœæ historyka.Zreszt¹ w przypadkutakich autorów mo¿na s³usznie powo³aæ siê na zasadê, ¿e ka¿dy jest dok³adnie wtym stopniu pró¿ny, w jakim nie dostaje mu rozumu.O, b¹dŸcie przynajmniejuczciwi! Nie szukajcie pozoru artystycznej si³y, która zas³uguje na mia­noprawdziwej obiektywnoœci, nie szukajcie pozoru spra­wiedliwoœci, skoro niewtajemniczono was w straszliwe powo³anie sprawiedliwych.Jak gdyby zadanieka¿dej epoki polega³o na tym, by wydaæ sprawiedliwy s¹d o wszystkim, co kiedyœby³o! Odwrotnie, epoki i pokolenia nigdy niemaj¹ prawa os¹dzaæ epok i pokoleñ dawniejszych; tylko jednostkom, i towyj¹tkowym, przypada taka niewdziêczna misja.Któ¿ ka¿e wam s¹dziæ? A nadto -sprawdŸcie najpierw, czy umiecie byæ na zawo³anie sprawiedliwi! Jako sêdziowiemusielibyœcie staæ wy¿ej ni¿ pods¹dni; tymcza­sem wy po prostu tylkoprzyszliœcie póŸniej.Goœcie, którzy na ostatku zasiadaj¹ przy stole, s³usznieotrzymuj¹ ostatnie miejsca: a wy chcecie zaj¹æ pierwsze? W takim raziedoko­najcie chocia¿ czegoœ wznios³ego i wielkiego; mo¿e wów­czas zrobi siê wammiejsce, chocia¿ przyszliœcie na koñcu.Jedynie najwy¿sza si³a teraŸniejszoœci da­je wam prawo do interpretowaniaprzesz³o­œci: tylko w najwy¿szym napiêciu najszlachetniejszych wa­szychw³aœciwoœci odgadniecie, co w przesz³oœci jest wielkie oraz godne poznania izachowania.Równe mierzy siê równym! W przeciwnym razie œci¹gacie przesz³oœæ naw³as­ne niziny.Nie wierzcie dziejopisarstwu, które nie wyrasta z wyj¹tkowychumys³Ã³w; poznacie jakoœæ jego ducha tam, gdzie dziejopis zmuszony jest rzec coœogólnego albo raz jeszcze powtórzyæ rzeczy powszechnie znane: autentycznyhistoryk musi mieæ si³ê, by z rzeczy powszechnie znanej uczyniæ nies³ychan¹, arzecz ogóln¹ g³osiæ w sposób tak prosty i g³êboki, ¿e g³êbia przes³aniaprostotê, a prostota g³êbiê.Niepodobna byæ naraz wielkim historykiem, artyst¹i p³ytkim umys³em: robotników zwo¿¹cych, usypuj¹cych i przesiewaj¹cych materia³nie nale¿y lekcewa¿yæ ani tym bardziej myliæ ich z historykami; nale¿ytraktowaæ ich jako niezbêdnych czeladników i pomocników w s³u¿bie mistrza: takjak Francuzi, z naiwnoœci¹ wiêksz¹ ni¿ by to by³o mo¿liwe u Niemców, mówi¹ ohistoriens de M.Thiers.Robotnicy ci mog¹ staæ siê stopniowo wielkimiuczonymi, a mimo to nigdy mistrzami.Wielki uczony i p³ytki umys³ — jedno zdrugim czêsto chadza w parze.Zatem: historiê pisze cz³owiek doœwiadczony i przewy¿­szaj¹cy innych.Kto nieprze¿y³ czegoœ mocniej i wznios³ej ni¿ inni, nie zdo³a te¿ odczytaæ nicwielkiego i wznios³ego z przesz³oœci.To, co przesz³oœæ ma do powiedzenia, jestzawsze orzeczeniem wyroczni: zrozumiecie j¹ tylko jako architekci przysz³oœci,jako mêdrcy teraŸniejszoœci.Dziœ objaœnia siê niezwykle g³êbokie i szerokieoddzia³ywanie Delf tym przede wszystkim, ¿e delficcy kap³ani doskonale znalirzeczy przesz³e; trzeba nam dziœ wiedzieæ, ¿e tylko ten, kto buduje przysz³oœæ,ma prawo s¹dziæ przesz³oœæ.Patrz¹c w przód, wytykaj¹c sobie wielki cel,poskramiacie zarazem ów wybuja³y popêd analityczny, który dziœ pusto­szyteraŸniejszoœæ, burzy spokój i niemal do szczêtu unie­mo¿liwia wszelki ³agodnywzrost i dojrzewanie.Zatoczcie wokó³ siebie palisadê wielkiej i rozleg³ejnadziei, ufnego d¹¿enia.Ukszta³tujcie w sobie obraz, któremu ma od­powiadaæprzysz³oœæ, i porzuæcie zabobonny dogmat epigoñstwa.Doœæ macie do wymyœlenia iwynalezienia, roz­myœlaj¹c nad przysz³ym ¿yciem; nie proœcie dziejów, bypokaza³y wam, jak i za spraw¹ czego siê dzia³y.Je¿eli natomiast w¿yjecie siê wdzieje wielkich ludzi, nauczycie siê z nich najwy¿szego przykazania dojrza³oœcii ujdziecie parali¿uj¹cego przekleñstwa edukacyjnego epoki, która wi­dzi sw¹korzyœæ w tym, by nie daæ wam dojrzeæ, a niedo­jrza³ych opanowaæ i wyzyskaæ.Aje¿eli szukacie biografii, to nie rozgl¹dajcie siê za tymi z refrenem „Pan Takii Owaki i jego czasy", tylko za takimi, gdzie na karcie tytu³owej widnia³oby„bojownik przeciw swoim czasom".Nasyæcie duszê Plutarchem i uwierzywszy w jegobohate­rów, odwa¿cie siê wierzyæ w siebie.Z setk¹ takich nieno­woczeœniewychowanych, to znaczy dojrza³ych i nawyk³ych do heroizmu, ludzi da³oby siêdziœ na wieki uciszyæ ca³e wrzaskliwe pseudowykszta³cenie naszych czasów.Zmys³ historyczny, gdy rz¹dzi nieposkromiony i ze wszystkimi konsekwencjami,wykorzenia przysz³oœæ, po­niewa¿ rozbija z³udzenia i odbiera rzeczomistniej¹cym ich atmosferê, bez której rzeczy te nie mog¹ ¿yæ.Historycznasprawiedliwoœæ, nawet gdy praktykuje siê j¹ rzeczywiœcie i w czystychintencjach, jest cnot¹ straszn¹, zawsze bowiem podkopuje ¿ycie i doprowadza jedo upadku: s¹dz¹c - nieuchronnie niszczy [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •