[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na widok Cadrona najpierw pozwoli³ sobie naniechêtny b³ysk w oczach, jednak zaraz potem st³umi³ go i dla odmiany wspojrzeniu pokaza³a siê ciekawoœæ i przebieg³oœæ, medyk uprzytomni³ sobie, ¿eCadron przebywaj¹c blisko króla mo¿e dostarczyæ mu wielu cennych informacji.Poderwa³ siê z szerokim zapraszaj¹cym uœmiechem, uderzywszy przedtem mocnopomocnika, ¿eby przypadkiem nie wyskoczy³ z czymœ, co utrudni nawi¹zanieprzyjaŸni.- Proszê do nas - wyrzuci³ z siebie œpiewnie, szerokim gestem wskazuj¹cCadronowi drogê od progu do sto³u.Odwróci³ siê do drugich drzwi iniespodziewanie dŸwiêcznie, w³adczo i wprawnie rykn¹³: - Kucharz, sam tu!Goœcia mamy.Cadron przeszed³ wskazan¹ tras¹, omin¹³ zydel nie spuszczaj¹c przychylnegospojrzenia z twarzy medyka, skin¹³ mu w podziêce g³ow¹ i nie odzywaj¹c siêusiad³.Pomocnik uczci³ jego wejœcie a w³aœciwie s³owa konsylisty chwil¹bezruchu szczêk.Poruszy³ ¿uchw¹ dopiero gdy Cadron siada³ i to tylko raz itylko raz skoczy³a mu wydatna grdyka.Wygl¹da³o ¿e przygotowa³ siê w ten sposóbdo wspierania medyka.Cadron obdarzy³ go niedba³ym drgniêciem g³owy, poprawi³po³y kaftana daj¹c do zrozumienia, ¿e zamierza wygodnie posiedzieæ, wiêc pewniei d³ugo.Kucharz wybieg³ wyszarpuj¹c mokr¹ d³oñ spod lewej pachy, taki mia³widaæ zwyczaj wycierania rêki, co spowodowa³o, ¿e znoszony podziurawionyfartuch mia³ na lewej piersi olbrzymi¹ t³usto-krwaw¹ plamê, dziêki którejkucharz wygl¹da³ jak cz³owiek zraniony ciê¿ko w okolicê serca.Siedz¹cy nag³owie kampiczek, w zamyœle sztywny i puchaty na szczycie, zapad³ siê podciê¿arem sadzy, t³uszczu i czasu i gdy kuk zatrzyma³ siê opad³ mu na po³owêtwarzy.Cadron z trudem powstrzyma³ siê od œmiechu, w koñcu mia³ ochotê - próczwykonania delikatnej misji - na uczciwe œniadanie.- Gdybyœ, mistrzu, da³ mi jakiejœ polewki gor¹cej.- zawiesi³ g³os, ale towystarczy³o.Kucharz z przyjemnoœci¹ prze³kn¹³ krótkie pochlebstwo, szarpn¹³g³ow¹, by pozbyæ siê czepca z twarzy i obdarzy³ Cadrona obiecuj¹cym uœmiechem.Wybieg³ bez s³owa do kuchni.Cadron chwyci³ w dwa palce kawa³ek pikla i w³o¿y³do ust, obliza³ palce.- Uyhmmm.Dobre - oceni³.- A owszem - zgodzi³ siê konsylista ochoczo.- Nie zawsze, co prawda, takkarmili, dopiero gdy król zachorowa³ - pokiwa³ z wyrzutem g³ow¹.- Powiadaj¹, ¿e ³aska pañska przegl¹da siê w pe³nych talerzach - rzuci³ Cadronsiêgaj¹c kolejny raz do pikli.- Tak powiadaj¹? Inaczej to s³ysza³em.- rozeœmia³ siê przymilnie.- Alenajwa¿niejsze, ¿e król czuje siê lepiej.- zawiesi³ g³os.- Przypomnia³em królowi o twych - Cadron pomacha³ trzymanym w palcach kawa³kiemdyni - zas³ugach.- Z zadowoleniem zauwa¿y³, ¿e wahanie poprzedzaj¹cezakoñczenie wypowiedzi zastanowi³o konsylistê.Nastroszy³ siê i zesztywnia³.-Miejcie nadziejê, ¿e wynagrodzi wasze starania, chocia¿.- ponownie zamilk³ itym razem nie dokoñczy³ oœwiadczenia.Medyk drgn¹³.Cadron zastanawia³ siê chwilê co mia³o to oznaczaæ, ale kiedypomocnik wytar³ sztywnym od tego zwyczaju rêkawem usta zrozumia³, ¿e konsylistapo prostu kopn¹³ pomagiera zachêcaj¹co.W milczeniu cmokn¹³ w wilgotne palce iodsun¹³ siê od sto³u bêbnieniem palców daj¹c znaæ, ¿e z³oœci go zw³oka wprzynoszeniu œniadania.- Czy¿byœ nie zauwa¿y³ wyników naszych starañ? - zapyta³ cichym pe³nym jadug³osem pomocnik.- Wyników czego? - ironicznie parskn¹³ Cadron.- Wasze starania to co: kwaœnewino, gorzko-s³odko-kwaœno-s³one mikstury? ¯eby leczony nie móg³ rozpoznaæ co wnich jest? Mo¿e jeszcze puszczanie krwi i lewatywa.Czy to mo¿e wyszarpn¹æcz³owieka z objêæ œmierci? - prychn¹³ na zakoñczenie jeszcze raz przez nos iwyci¹gn¹wszy rêkê dŸgn¹³ medyka palcem w ramiê.- Przecie¿ dokonaliœmy tego! - warkn¹³ pomocnik.NajwyraŸniej on bra³ na siebietê ma³o wdziêczn¹ czêœæ dysputy - sprzeczkê, która rozjuszy adwersarza, po czymodezwie siê pojednawczo sam konsylista i dokoñczy dzie³a.- Sam widzia³eœ królai widujesz go teraz.Mo¿e mia³ tydzieñ temu ochotê i si³y na wizyty ma³¿onki?Cadron uniós³ brew: - O? Plotki zbieracie?Konsylista drgn¹³ znowu, widocznie jego zdaniem pomocnik niew³aœciwie zabra³siê do dzie³a.Wysuszony pomagier szczêkn¹³ zêbami i zamilk³.Medyk uœmiechn¹³siê przymilnie.- Jesteœcie, panie, blisko naszego mi³oœciwego pana to i wiecie du¿o.Czymoglibyœcie.Ktoœ kopn¹³ drzwi od kuchni, otworzy³y siê i wbieg³a dziewka z tac¹ i kuchcik zdrug¹.Niedbale, pobrzêkuj¹c sztuæcami, stukaj¹c naczyniami, a nawet wylawszyczêœæ polewki na stó³ rozstawili naczynia, kuchcik potkn¹³ siê nawet o zydelCadrona, który uzna³, ¿e to przesada, wiêc poderwa³ siê i poczêstowa³ ch³opakazamaszystym kopniakiem [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •