[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Na tym polega mojapraca.Pracujê w London Galleries - wyjaœni³a mi.- To wielka przyjemnoœæ.- Odœwie¿anie obrazów staje siê po trosze zwyczajem - zauwa¿y³a Thyrza.-Zatyka mnie za ka¿dym razem, kiedy idê do Galerii Narodowej.Wszystkie obrazywygl¹daj¹ jak wyk¹pane w najnowszym detergencie.- Chyba nie woli pani, ¿eby by³y ciemne i w brunatnym sosie - zaprotestowa³aGinger.Przyjrza³a siê bacznie szyldowi.- Mo¿e wyjœæ znacznie wiêcej.Koñ mo¿emieæ jeŸdŸca.Zacz¹³em ogl¹daæ tablicê razem z ni¹.By³ to prymitywny malunek, nieposiadaj¹cy wiêkszej wartoœci, oprócz tej jednej, w¹tpliwej, ¿e by³ stary ibrudny.Blada sylwetka ogiera odbija³a od ciemnego, nieokreœlonego t³a.- Halo, Sybil - zawo³a³a Thyrza.- Ci goœcie obgaduj¹ naszego Konia, co zaimpertynencja!Panna Sybil Stamfordis do³¹czy³a do nas.By³a wysok¹, smuk³¹ kobiet¹, z ciemnymi, t³ustymi w³osami, rybimi ustami isk³onnoœci¹ do wdziêczenia siê.Nosi³a szmaragdowozielone sari, które niedodawa³o jej uroku.G³os mia³a s³aby i dr¿¹cy.- Nasz najmilszy Koñ - powiedzia³a.- Zakocha³yœmy siê w tym starym szyldzie,jak tylko go zobaczy³yœmy.Myœlê, ¿e wp³yn¹³ na nasz¹ decyzjê kupna domu.Prawda, Thyrzo? Ale proszê bardzo, wejdŸcie.Pokój, do którego nas wprowadzi³a, ma³y, kwadratowy, w swoim czasieprawdopodobnie s³u¿y³ jako bar.Obecnie, umeblowany w stylu chippendale, by³zdecydowanie kobiec¹ wiejsk¹ bawialni¹.Sta³y tam wazony z chryzantemami.Z kolei zostaliœmy zabrani do ogrodu, który - jak siê domyœla³em - móg³ byæczaruj¹cy w lecie, i nastêpnie zaprowadzeni znowu do domu, gdzie nakryto doherbaty.Podano kanapki i domowe ciasto, a kiedy usiedliœmy, stara kobieta,której twarz mignê³a mi przez moment w holu, wesz³a, nios¹c srebrny czajnik zherbat¹.By³a ubrana w zwyk³y, ciemnozielony kitel.Wra¿enie, ¿e jej g³owazosta³a ulepiona niezdarnie z plasteliny przez dziecko, potwierdzi³o siê pobli¿szym obejrzeniu.Mia³a têp¹, prymitywn¹ twarz, nie potrafi³em jednakzrozumieæ, dlaczego wyda³a mi siê ponura.Nagle poczu³em siê z³y na siebie.Te wszystkie bzdury o przebudowanej gospodziei trzech kobietach w œrednim wieku!- Dziêkujê, Bello - powiedzia³a Thyrza.- Masz to, co chcia³aœ? Zabrzmia³o to jak mamrotanie.- Tak, dziêkujê.Bella skierowa³a siê do drzwi.Nie popatrzy³a na nikogo, ale tu¿ przed wyjœciempodnios³a oczy i rzuci³a szybkie spojrzenie na mnie.W tym spojrzeniu coœ mniezaskoczy³o, choæ trudno mi sprecyzowaæ, co.By³a w nim z³oœliwoœæ i dziwnieintymna wiedza.Poczu³em, ¿e bez wysi³ku, a nawet niemal bez ¿adnegozainteresowania z jej strony, ta kobieta zna dok³adnie moje myœli.Thyrza Grey zauwa¿y³a moj¹ reakcjê.- Bella wprawia cz³owieka w zak³opotanie - rzek³a cicho.-Zwróci³am uwagê, jakpatrzy³a na pana.- Ona pochodzi st¹d, prawda? - do³o¿y³em starañ, by wykazaæ tylko uprzejmezainteresowanie.- Tak.Nie w¹tpiê, ¿e musiano pana poinformowaæ, i¿ jest lokaln¹ czarownic¹.Sybil Stamfordis zabrzêcza³a paciorkami.- Muszê siê panu zwierzyæ, panie.ee.- Easterbrook.- Easterbrook.Us³ysza³ pan - jestem pewna - ¿e my wszystkie uprawiamy czary.Niech siê pan przyzna.Mamy tak¹ opiniê.- Nie bez powodu - wtr¹ci³a Thyrza.Wydawa³a siê ubawiona.- Sybil posiadawspania³y dar.Sybil westchnê³a z zadowoleniem.- Zawsze poci¹ga³ mnie okultyzm - mruknê³a.- Ju¿ jako dziecko zauwa¿y³am, ¿eposiadam niezwyk³¹ si³ê.Automatyczne pisanie wy- st¹pi³o u mnie w sposóbnaturalny.Nie wiedzia³am nawet, o co chodzi.Po prostu siedzia³am z o³Ã³wkiem wrêce i nie mia³am pojêcia, co siê dzieje.Oczywiœcie zawsze by³am nadwra¿liwa.Kiedyœ na podwieczorku w domu przyjació³ki zas³ab³am.Okaza³o siê, ¿e w tympokoju wydarzy³o siê coœ strasznego.Wyczu³am to! PóŸniej sprawa siê wyjaœni³a.Dwadzieœcia piêæ lat wczeœniej pope³niono tam morderstwo.I to w³aœnie w tympokoju! - Pokiwa³a g³ow¹ i rozejrza³a siê woko³o z ogromn¹ satysfakcj¹.- Nadzwyczajne - oœwiadczy³ pu³kownik Despard z uprzejmym niesmakiem.- W tym domu zdarza³y siê z³owieszcze historie - powiedzia³a Sybil tajemniczo.- Podjê³yœmy jednak konieczne dzia³ania.Zwi¹zane duchy zosta³y uwolnione.- Coœ w rodzaju wiosennych porz¹dków duchowych? - podsun¹³em.Sybil popatrzy³a na mnie podejrzliwie.- Sari, które pani nosi, jest w cudownym kolorze - rzek³a Rhoda.Sybilrozpromieni³a siê.- Tak, dosta³am je, gdy by³am w Indiach.To by³ ciekawy okres.Bada³am jogê ipodobne rzeczy.Nie mog³am siê jednak oprzeæ wra¿eniu, ¿e to wszystko jest zbytwydumane, nie doœæ naturalne i prymitywne.Jestem jedn¹ z niewielu kobiet,które odwiedzi³y Haiti.Czu³am, ¿e trzeba wróciæ do pocz¹tku, do si³macierzystych.Tam cz³owiek styka siê z pierwotnym Ÿród³em wiedzy tajemnej.Pokrytym, byæ mo¿e, pewnym zepsuciem i zafa³szowaniem.Ale korzenie okultyzmutkwi¹ w³aœnie tam.Pokazano mi bardzo du¿o, zw³aszcza gdy dowiedzieli siê, ¿emam siostry bliŸniaczki, nieco starsze ni¿ ja.Powiedziano mi, i¿ dzieckourodzone po bliŸniêtach jest obdarzone szczególn¹ si³¹.Ciekawe, prawda? Ichtañce œmierci s¹ cudowne.Pe³ny ceremonia³, czaszki i skrzy¿owane piszczele, inarzêdzia grabarza, ³opata, kilof i motyka.S¹ ubrani jak karawaniarze, wcylindry i czarne ubrania.Wielkim Mistrzem jest Baron Samedi, a wzywanymbogiem - Legba, bóg "³ami¹cy bariery".Wysy³asz œmieræ - powodujesz œmieræ.Niesamowita myœl, prawda? Jeszcze to.- Sybil wsta³a i wziê³a z okna jakiœprzedmiot.- To jest mój Asson [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •