[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mama przez ca³e ¿ycie by³a przekonana, ¿e i ona ma gruŸlicê.Najgorsze w ca³ejhistorii by³o to, ¿e Rose, która umar³a jako druga, zmar³a w objêciach Mamy.Mama próbowa³a przytrzymaæ j¹ wychylon¹ w oknie w gor¹cy letni dzieñ, ¿ebymog³a nabraæ powietrza.Rose dosta³a nag³ego wylewu i zmar³a w parê minut.Mama, podówczas czternastoletnia, dozna³a tak zwanego “za³amania nerwowego".Ju¿ nigdy nie wróci³a do szko³y.Przez ca³e ¿ycie Mama panicznie lêka³a siê zarazków.Nigdy nie ca³owa³a nas wusta, ani siostry, ani mnie.Ilekroæ zdarzy³o jej siê kogoœ poca³owaæ,natychmiast œciera³a poca³unek jak szminkê - œciera³a zarazki.Mama wyci¹ga rêce, chce, ¿ebym podszed³ i j¹ poca³owa³.Ca³uje mnie w same ustai nie œciera.Mo¿e teraz, kiedy ma umrzeæ, zarazki przesta³y siê liczyæ.Tatostoi wpatrzony w ni¹, ³zy ciekn¹ mu po twarzy.Mama rzuca mu szybkiespojrzenie.- On wygl¹da wspaniale, Jacky.Idealny z ciebie syn.Co byœmy bez ciebierobili? Podci¹ga siê w ³Ã³¿ku.- Dobrze siê czujesz, Jack? Za¿ywasz pigu³ki na ciœnienie?- Tak, tak, Bette, czujê siê œwietnie.WyobraŸ sobie, ¿e Johnny umie gotowaæ,sprz¹taæ i w ogóle - jak prawdziwa ¿ona.Mama rzuca mi krótkie, niemal gniewne spojrzenie.- Postarajcie siê jakoœ we dwóch przetrzymaæ trudny okres.Ja st¹d nied³ugowyjdê.Jadajcie u McDonalda, w zamra¿arce te¿ jest jedzenie.Mama zaczyna recytowaæ szczegó³ow¹ litaniê potraw, które Tato lubi i które munie szkodz¹ na ¿o³¹dek.¯adnej cebuli, ¿adnego czosnku, w ogóle ¿adnychprzypraw oprócz soli.Pozostaj¹ wiêc ró¿ne wersje hamburgerów albo z kluskami,albo ze sztucznym puree kartoflanym z proszku.Przez ca³y czas pos³usznie kiwam g³ow¹.Pewnie rzeczywiœcie zu¿yjê ca³e zapasyz zamra¿arki, ale od¿ywiaæ siê w ten sposób nie mam zamiaru.Ca³kiem mo¿liwe,¿e Mama jest najgorsz¹ kuchark¹ na œwiecie.Nie chcê kontynuowaæ jej tradycji.Lubiê gotowaæ i ceniê ró¿norodnoœæ w posi³kach; je¿eli bêdzie trzeba, bêdêgotowa³ dwa razy, raz dla Taty, raz dla siebie.Ale jestem pewien, ¿e Tatorozsmakuje siê w mojej kuchni.Biedak z gór¹ piêædziesi¹t lat prze¿y³ na diecietypu “szpital dla ubogich".Tato gapi siê na Mamê, jakby mu siê w g³owie nie mieœci³o, ¿e Mama le¿y w ³Ã³¿kui zostaje tutaj, w szpitalu, zamiast zerwaæ siê do roboty.Dla niego musi tobyæ jeszcze gorsze ni¿ dla mnie.Kiedy ju¿ mamy wychodziæ, ca³uje j¹ jeszczeraz.Nie udaje mu siê powstrzymaæ pytania:- Kiedy wracasz do domu, Bette? Jak myœlisz, ile to jeszcze potrwa?Mama odwraca siê i czêstuje mnie swoim s³ynnym Znacz¹cym Spojrzeniem.Jest tobardzo specjalne spojrzenie.Z jednej strony stara siê niby ukryæ grymas, naogó³ grymas dezaprobaty, przed osob¹, o któr¹ chodzi, ale robi to takostentacyjnie, ¿e wszyscy musz¹ zauwa¿yæ - zabieg dramaturgiczny w stylu SaryBernhardt adresowany do publicznoœci w ostatnim rzêdzie balkonu.Tym razempatrzy na mnie, unosi brwi i wywraca oczy.Chce przez to powiedzieæ: “On jestbeznadziejny, niczego nie rozumie".W³aœciwie ma racjê, tylko ¿e Tato stoi tu¿ obok i wszystko widzi.Albo jest toz jej strony niebywa³e okrucieñstwo, albo brak wra¿liwoœci.To samo robi wstosunku do mojej siostry, do naszych dzieci, do mnie - nigdy nie potrafi³emsiê z tym pogodziæ.- Zrozum, Mamo, ojciec naprawdê nie mo¿e siê doczekaæ, kiedy wrócisz do domu.To ca³kiem naturalne, wszyscy byœmy tego chcieli.Chcielibyœmy, ¿ebyœ st¹dwysz³a jak najprêdzej.Staram siê ignorowaæ jej idiotyczne sygna³y.- Teraz bêdziesz musia³a wszystko robiæ wolniej i spokojniej.S³uchaj, co cimówi¹ lekarze.Bêdziesz zdrowa, ale musisz zmieniæ tryb ¿ycia.Mia³aœ zawa³,trzeba teraz przestaæ ganiaæ i ¿yæ jak k³êbek nerwów.Oczy Mamy nabiegaj¹ ³zami.- Jak mam tak ¿yæ, to w ogóle nie wiem, czy warto, Jacky.Skoro nie mogêpostêpowaæ, jak chcê, to co za sens? Gryzê siê w jêzyk - po co j¹ zasmucaæ, tonic nie pomo¿e.- No ju¿ dobrze, Mamo.Ale s³uchaj, co ci mówi¹ lekarze.Oni najlepiej wiedz¹ iwypisz¹ ciê, kiedy ju¿ bêdziesz w dobrej formie.I wtedy Mama zasuwa nam bombê:- W³aœciwie to ja wcale nie jestem pewna, czy to by³ zawa³.Sk¹d lekarze mog¹to na pewno wiedzieæ? Czu³am siê jak przy kolce gazowej.To musia³o nast¹piæ, ale trzymam jêzyk za zêbami.No bo co tu mo¿na zrobiæ?Ca³ujê j¹ na do widzenia i wychodzimy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]