[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jag wzruszy³ ramionami.352Niczego takiego nie zamierza³em sugerowaæ - powiedzia³.- Tyle ¿e zawsze iwszêdzie znajd¹ siê tacy, którzy woleliby us³yszeæ przekonuj¹ce k³amstwo ni¿niewygodn¹ prawdê.Szeptanie w³aœciwych s³Ã³w w nieodpowiednie uszy mog³oby mieæbardzo przykre konse­kwencje dla Galaktycznego Sojuszu.A to dobre! - Jaina odsunê³a talerz z zup¹, jakby nagle straci³a apetyt.- A poopuszczeniu przestworzy Imperium wujek Luke w³a­œnie tam zamierza siêwyprawiæ.Przykro mi - oznajmi³ m³ody pilot, spuszczaj¹c g³owê.– To prawdopodobnie nictakiego.Nie zamierza³em ciê tym martwiæ.Jaina uwa¿nie mu siê przyjrza³a.- Ale jest coœ, czym powinnam siê martwiæ, prawda? - zapyta³a.Jag uniós³ g³owê; w jego oczach malowa³o siê niezdecydowanie.Bez s³owa wyj¹³ coœ z kieszeni i po³o¿y³ przed ni¹ na stole.Jaina spojrza³a na dziwny przedmiot, a jej ¿o³¹dek przemieni³ siê w bry³ê lodu.Ostatnio widzia³a coœ podobnego przed œmierci¹ Anaki­na, kiedy oboje przebywalina kr¹¿¹cym w przestworzach Myrkra œwia-tostatku.Natknêli siê tam wówczasnayuuzhañskie œwi¹tynie, niektóre wiêksze ni¿ niejedno miasto.W ka¿dej sta³yposêpne pos¹gi okrut­nych i zach³annych bóstw Yuuzhan Yongów.Jedno szczególnieutkwi­³o w pamiêci Jainy i czasami powraca³o w najgorszych sennych kosz­marach,podobnych do tego, który drêczy³ j¹nieco wczeœniej.Widzia³a, jak z ciemnoœciwy³ania siê budz¹ca grozê twarz wyciosana z koralo­wego monolitu.RzeŸbioneoblicze yuuzhañskiego bóstwa piêtrzy³o siê nad ni¹ na wysokoœæ kilkudziesiêciumetrów.Nie mia³o ¿adnego znaczenia, ¿e spoczywaj¹cy na stole wizeru­nek, wykonany ztwardej srebrzystej substancji, by³ niewiele wiêkszy od jej kciuka.Przedstawia³ to samo ohydne oblicze: UœmiercicielaYun-Yammki.Jaina spojrza³a na Jaga.M³ody pilot nie odrywa³ oczu od jej twarzy.- Sk¹d to masz? - zapyta³a.Nie potrafi³a ukryæ gniewu i odrazy.Z najwy¿szym wysi³kiem opiera³a s tê chêcichwycenia medalionu i wrzucenia go do najbli¿sze­go zsypu na odpadki.Mia³aprzed sob¹ bluŸnierstwo, zwiastun horro­ru.¯adna trzeŸwo myœl¹ca istota niechcia³aby mieæ czegoœ takiego na w³asnoœæ.- Gdzie to znalaz³eœ?Tym razem w jej g³osie zabrzmia³o oskar¿enie.- Zabra³em go Tahiri - odpar³ przepraszaj¹co Jag.– Upuœci³a medalion, kiedystraci³a przytomnoœæ na Galantosie.23 - Ruiny Imperium 353Jina uœwiadomi³a sobie, ¿e lodowaty ch³Ã³d ogarnia tak¿e jej serce.Pierwszy razw ¿yciu nie wiedzia³a, co odpowiedzieæ.Coufee pofrunê³o w górê tak szybko, ¿e Shoon-mi nie mia³ szansy go zobaczyæ.Ostrze zetknê³o siê z jego grdyk¹, a ktoœ obj¹³ go od ty³u ramieniem ipoci¹gn¹³ w szczelinê ³¹cz¹c¹ anonimow¹ piwnicê z na­prawczym tunelem wiod¹cymna ni¿sze poziomy podziemi Yuuzhan'tara.- Kto nas zdradzi³? - sykn¹³ g³os tu¿ obok jego ucha.- Kto nas³a³wojowników, ¿eby zabili Fpana i Nuriit?Shoon-mi rozpaczliwie zamacha³ rêkami, ale nie zdo³a³ siê wy­rwaæ z uœciskunieznanego napastnika.Klinga coufee by³a tak ostra, ¿e nawet nie zauwa¿y³,kiedy przeciêta skórê szyi, dopóki nie poczu³ sp³y­waj¹cej po piersi stru¿kikrwi.Dopiero wówczas znieruchomia³ i ogar­niêty strachem, zacz¹³ ciê¿kodyszeæ.- Kunro! - chcia³ zawo³aæ, ale z jego gard³a wydoby³ siê ni to szept, nicharkot.Zhañbiony wojownik sta³ w pobli¿u, na œrodku piwnicy, ale nie kwapi³ siê, bypomóc Shoon-miemu.Zaplót³ rêce na piersi i mierzy³ go lodowatym spojrzeniem.Kto nas wyda³? - powtórzy³ przeœladowca.Pozwoli³, ¿eby cou­fee zag³êbi³o siêjeszcze trochê w cia³o Yuuzhanina.To nie by³em ja! -wykrzykn¹³ rozpaczliwie Shoon-mi, kiedy uœwiadomi³ sobie wkoñcu, ¿e nikt nie pospieszy mu na ratunek.- Przysiêgam, ¿e to nie ja!W nastêpnej sekundzie ostrze coufee oderwa³o siê od jego grdyki, a silnekopniêcie kolanem w plecy pos³a³o go na œrodek piwnicy.Shoon-mi rozci¹gn¹³ siêjak d³ugi i przy³o¿y³ d³oñ do gard³a w obawie przed wykrwawieniem.- Prze¿yjesz - burkn¹³ pogardliwie jego przeœladowca.Z mrocz­nej szczelinywy³oni³a siê jakaœ osoba, podesz³a i stanê³a nad nim ni­czym œmiercionoœnebóstwo.Trzyma³a w pogotowiu z³owieszcze co­ufee, na którego ostrzu widnia³yciemne plamy krwi Zhañbionego.- Powiesz mi teraz wszystko, co ci wiadomo.Shoon-mi wlepi³ wzrok w przera¿aj¹c¹ jednook¹ osobê.- Am.orrn? - zapyta³, chocia¿ g³os ³ama³ mu siê ze strachu.Nom Anor powolipokiwa³ g³ow¹.Uniós³ coufee i oczyœci³je z krwi, przesuwaj¹c ostro¿nie ostrzemiêdzy opuszkami palców.- To nie najlepsza pora, ¿ebyœmy siê sobie znów przedstawiali - powiedzia³.-Masz dziesiêæ sekund, ¿eby wyjawiæ mi, co chcê wiedzieæ,354bo inaczej to ostrze otworzy twoje ¿y³y i zacznie z nich piæ twoj¹œmierdz¹c¹.- To nie by³em ja, przysiêgam! - przerwa³ panicznie przera¿ony Shoon-mi.- Tonie by³ ¿aden ze Zhañbionych! Wojownicy nie poszu­kiwali Niiriit anipozosta³ych.Szukali z³odziei! Od dawna ktoœ okra­da³ magazyny i w koñcu siêdomyœlili, ¿e to jedna z grup ¿yj¹cych pod powierzchni¹ Yuuzhan'taraZhañbionych.Wasza by³a trzeci¹, jak¹ zaatakowali tamtej nocy.Wymordowaliwszystkich do ostatniego.Nie tylko twoich towarzyszy, nie tylko Niiriit.Nieuprzedzono nas o tymi nie mogliœmy was w porê ostrzec.Wygl¹da na to, ¿e akcjê przygoto­wywano w wielkiej tajemnicy.Wszystko wydarzy³o siê zbyt szybko.- Shoon-mizacz¹³ siê wycofywaæ na czworakach, byle jak najdalej od góruj¹cego nad nimNoma Anora.- Mówiê prawdê! Proszê.By³y egzekutor go zignorowa³.- Wiêc powiadasz, ¿e chodzi³o im tylko o z³apanie z³odziei? - sykn¹³.- Niezale¿a³o im na wykorzenieniu herezji? Nie chodzi³o o mnie?- Nie, nie, wy³¹cznie o z³odziei - zapewni³ go gor¹czkowo Shoon-mi, nieprzesta³ siê jednak wycofywaæ pod przeciwleg³¹ œcianê, - Nie k³ama³bym ci,Amorrnie.Mówiê szczer¹ prawdê!Nom Anor zmierzy³ skaml¹cego Zhañbionego pogardliwym spoj­rzeniem, ale schowa³coufee pod po³ê p³aszcza.- Nigdy wiêcej mnie tak nie nazywaj - powiedzia³.- To nazwi­sko jestw³asnoœci¹ kogoœ innego.WyraŸnie uspokojony Shoon-mi a¿ os³ab³ z ulgi, ale w koñcu zdo­³a³ dotrzeæ doprzeciwleg³ej œciany [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •