[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poniewa¿ nigdy nie s³ysza³em o MaryLafferty, nie wychwyci³em tego poprzednio.I nie by³o tego nazwiska w moimraporcie, a wiêc o tym nie wiedzia³eœ, Marty.- Flaherty uzna³, ¿e po tymsukcesie ma prawo zwracaæ siê do Yaila mniej formalnie, mimo ¿e jest tokonferencja ca³ego personelu.- O czym nie wiedzia³em? Czego poprzednio nie wychwyci³eœ? Mów¿e jasno!- Nazwisko na paczce, któr¹ Lincoln dostarcza³, kiedy zosta³ zabity.Nazwiskonadawcy paczki brzmia³o M.Lafferty.Pozornie nie ma sposobu, by Stampler móg³o tym wiedzieæ.Ty nie wiedzia³eœ, prasie nie ujawniono ¿adnych szczegó³Ã³w.Rewelacja Flaherty'ego wywo³a³a o¿ywion¹ dyskusjê.Najbardziej podniecony by³St.Claire.- Czy to nam nie wystarczy, ¿eby powstrzymaæ starego Woodwarda w jegog³u­potach? No bo czy to nie dowodzi, ¿e Yulpes, czy kim tam, do cholery, jest,wiedzia³ o tych morderstwach?- To nie czyni najmniejszej ró¿nicy.Wystêpujê w aktach jako obroñca Stamplera- opar³ Vail.- Nie wolno mi przedsiêbraæ ¿adnych dzia³añ przeciwko jegointeresom.Nie mogê nawet œwiadczyæ przeciwko niemu w s¹dzie.Tak czy inaczejwszystko, co przeciwko niemu mamy, streszcza siê do dowodów o charakterzeposzlakowym.Oprócz tego s¹ tylko domys³y.Niestety, potrzeba by du¿o wiêcej,by powstrzymaæ Woodwarda.On w Yulpesie widzi swój osobisty sukces medyczny, lYulpes zdaje sobie z tego sprawê.Natomiast masz racjê co do paczki, Dermott.Yulpes wiedzia³, ¿e znam nazwisko nadawcy.Powtarzaj¹c je dawa³ mi dozrozumienia, ¿e mia³ coœ wspólnego ze zbrodniami pope³nionymi na AlexieLincolnie i Lindzie Balfour.- I jeszcze jedno - wtr¹ci³a Jane Yenable.- Czy nic was nie uderza w nazwiskuYulpes?Obecn spojrzeli po sobie i pokrêcili g³owami.- Po ³acinie vulpes znaczy lis.- Najchytrzejsze ze zwierz¹t powiedzia³ Stenner.- Jeszcze jedna cholerna wskazówka z jego strony - mrukn¹³ St.Claire.- Przez u³amek sekundy widzia³em ten jego wzrok, Janie - powiedzia³ Yail.- Tospojrzenie, o którym wspomina³aœ, rozognionych oczu pe³nych czystej nienawiœci.Spojrzenie mordercy.Przez chwilê widzia³em jakby czterech jeŸdŸcówApokalipsy.- No, ja te¿ mam pewn¹ informacjê, która pozwoli nam poœmiaæ siê na koszt panaYulpesa - w³¹czy³a siê do rozmowy Naomi.- Informacja mieœci siê we wnioskuprzedstawionym do podpisu sêdziemu, który zezwoli³ na urlop Yulpesa.- Gdzie to zdoby³aœ? - spyta³ Yail.- Kiedyœ uczestniczy³am w seminarium z s¹dow¹ urzêdniczk¹ w³aœnie stamt¹d.Przefaksowa³a mi to - wyjaœni³a Naomi i szelmowsko mrugnê³a.Przerzuci³a kilkakartek.- Wynika z tego dokumentu, ¿e pan Stampler ma fobiê.- Fobiê? Jak¹ fobiê? Na co znowu cierpi? - zaciekawi³ siê Yail.- Boi siê ciemnoœci.- Prychnê³a z rozbawieniem.- Boi siê ciemnoœci? - spyta³a z niedowierzaniem Jane Yenable.Flaherty wybuchn¹³ g³oœnym œmiechem na myœl o mordercy-szaleñcy, który w mrokutrzêsie siê ze strachu.- Tak.Boi siê œmiertelnie ciemnoœci - potwierdzi³a Naomi.- Od kiedy przebywaw Daisyland ma pozwolenie na spanie przy zapalonym œwietle.- I nadal tak sypia? - spyta³ Yail.Naomi skinê³a g³ow¹.- Lekarze, którzy podpisali wniosek o udzielenie muurlopu, Woodward, Ciaffo i Bascott, twierdz¹, ¿e cierpi na tak zwan¹nieagresywn¹ fobiczn¹ reakcjê.Przyczynê widz¹ w prze¿yciach w wiekudzieciêcym.- No dobrze, ale przecie¿ Woodward twierdzi, ¿e jego Raymond nigdy nie przej¹³od Aarona jego prze¿yæ.Nie zna ich i nie doœwiadczy³ traumatycznych prze¿yæswego poprzedniego wcielenia - zauwa¿y³a Shana Parver.- S³ysza³am wyraŸnie,jak Woodward mówi, ¿e Raymond nie cierpi na psychologiczne zawirowania Aaronaczy Roya.- Sk¹d wiêc nagle cierpi na fobiê Stamplera? - dokoñczy³ pytaniem St.Claire.- W³aœnie.Tej jednej rzeczy Stampler nie potrafi ukryæ - stwierdzi³ Yail.- I doktor Woodward nie zwróci³ na to uwagi? Jak¿e móg³ tego nie zauwa¿yæ?- spyta³a Naomi.- Po prostu nie chcia³ dostrzec - powiedzia³ Yail.- Przygotowa³ ju¿ miejsce naœcianie na dyplom Nagrody Nobla z medycyny.- A mo¿e umknê³o to jego uwadze - podsunê³a Jane Yenable, podchodz¹c bar­dziejrzeczowo do sprawy.- Stampler od samego pocz¹tku spa³ przy zapalonym œwietle,od lat.No i Raymond przej¹³ ten obyczaj.Uwaga na ten temat we wniosku s¹dowymmog³a byæ dawniejsz¹ ewaluacj¹.- Boi siê ciemnoœci.- mrukn¹³ Stenner.- Zupe³nie zrozumia³e.Czego Stamplernajbardziej nienawidzi³ i czego siê ba³? Pracy w kopalni.- W kopalni potrafi byæ ciemno.Ciemniej ni¿ w schronisku, w którym mieszka³póŸniej - doda³ St.Claire.- Ale nie tak mroczno, jak w duszy Stamplera - stwierdzi³a filozoficznie JaneYenable.- Myœlê, ¿e potrafiê odpowiedzieæ na jedno wa¿ne pytanie - spokojnym g³osemodezwa³ siê Bobby Hartford.- Chyba wiem, jak trafi³ na œlad Lincolna i LindyBalfour.Pójdê do mojego biurka zatelefonowaæ.Prze³¹czê aparat na g³oœnik tu,u Marty'ego.Bêdziecie wszyscy s³yszeæ.- Dok¹d zamierzasz dzwoniæ? - spyta³ Flaherty.- Chcia³bym zadzwoniæ do wydzia³u rejestracji pojazdów mechanicznych stanuMinnesota.Hartford wyszed³ i po chwili us³yszeli, jak wystukuje numer.Z g³oœnikapop³yn¹³ niski g³os:- Wydzia³ rejestracji pojazdów, sier¿ant Colter.- Czeœæ, sier¿ancie.Mówi detektyw John Standish z Chicago, jak tam u wasleci?- Jako tako [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •