[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Stopniowo spowijająca jej umysł mgła zaczęła się rozwiewać.Usiadła kryjąc twarz w dłoniach.– To paskudny podstęp – zauważyła beznamiętnie.Mehta uśmiechnęła się, z trudem skrywając ogarniające ją podniecenie.– Owszem.Odrobinę.Ale sesja okazała się niezwykle owocna.Znacznie bardziej, niż się spodziewałam.Założę się, pomyślała Cordelia.– Jak ci się podobał mój występ?Mehta klęczała na podłodze, zbierając szczątki rejestratora.– Przykro mi z powodu twojego urządzenia.Nie pojmuję, co we mnie wstąpiło.Czy zniszczyłam wyniki?– Owszem.Powinnaś była po prostu zasnąć.To dziwne.I nie.– triumfalnie wyciągnęła spomiędzy odłamków kość pamięci i położyła ją ostrożnie na stole.– Nie musisz ponownie przez to przechodzić.Wszystko jest tutaj.Doskonale.– Jakie wyciągasz wnioski? – spytała sucho Cordelia, nie odrywając dłoni od twarzy.Mehta przyjrzała się jej z zawodowym zainteresowaniem.– Jesteś bez wątpienia najtrudniejszym przypadkiem, z jakim kiedykolwiek się zetknęłam.Ale dzisiejsza sesja powinna uwolnić cię od wszelkich wątpliwości, że Barrayarczycy manipulowali twoją pamięcią.Twoje odczyty wykroczyły poza skalę.– Stanowczo kiwnęła głową.– Wiesz – oznajmiła Cordelia.– Nie jestem zachwycona twoimi metodami.Mam szczególną awersję do podawania mi leków wbrew mojej woli.Sądziłam, że takie postępowanie jest nielegalne.– Ale czasami konieczne.Dane są znacznie wyraźniejsze, jeśli pacjent nie zdaje sobie sprawy z tego, iż jest obserwowany.Z punktu widzenia etyki zawodowej wystarczy, jeśli zezwolenie zostanie udzielone post factum.– Pozwolenie post factum, co? – rzuciła słodko Cordelia.Wokół jej kręgosłupa zacisnęła się podwójna spirala strachu i wściekłości, spowijając go coraz ciaśniej i ciaśniej.Z najwyższym trudem opanowała uśmiech, nie pozwalając, by przerodził się w gniewny grymas.– To koncept prawny, na jaki sama nigdy bym nie wpadła.Brzmi to – niemal po barrayarsku.Nie życzę sobie, abyś dalej się mną zajmowała – dodała gwałtownie.Mehta zanotowała coś, po czym z uśmiechem uniosła wzrok.– To nie był emocjonalny wybuch – podkreśliła Cordelia – lecz legalne żądanie.Odmawiam poddania się jakimkolwiek dalszym zabiegom, jeśli ty będziesz je nadzorować.Mehta ze zrozumieniem skinęła głową.Czyżby była głucha?– Ogromny postęp – powiedziała radośnie.– Nie spodziewałam się ujawnienia tego mechanizmu obronnego w tak wczesnej fazie.Liczyłam na co najmniej tydzień.– Co takiego?– Nie spodziewałaś się chyba, że Barrayarczycy poświęcili ci tak wiele pracy, nie stosując żadnych zabezpieczeń.Oczywiście, że czujesz do mnie wrogość.Pamiętaj tylko, to nie są twoje własne uczucia.Jutro zajmiemy się nimi.– Nie ma mowy! – Skóra jej głowy napięła się jak struna.Cordelia poczuła nagłą migrenę.– Jesteś zwolniona!– Wspaniale! – rzuciła z zachwytem Mehta.– Słyszałaś mnie? – krzyknęła Cordelia.Skąd wziął się w moim głosie ten jękliwy ton? Spokojnie, tylko spokojnie.– Pani kapitan Naismith, przypominam, że obie nie jesteśmy cywilami.Nie pozostaję z panią w zwykłym cywilnym stosunku pacjent – lekarz.Obowiązuje nas dyscyplina wojskowa.Ja zaś uważam, że mamy do czynienia z przypadkiem wojskowego.Zresztą nieważne.Wystarczy przypomnieć, że nie wynajęła mnie pani i nie pani może mnie zwolnić.Po wyjściu lekarki Cordelia pozostała na swym miejscu przez parę godzin, wpatrując się tępo w ścianę i wymachując nogą, która raz po raz z głośnym tąpnięciem uderzała o bok kozetki.Trwało to, dopóki jej matka nie wróciła do domu na kolację.Następnego dnia Cordelia wyszła z mieszkania wczesnym rankiem, wyprawiając się do miasta i wróciła dopiero późnym wieczorem.Tej nocy, przytłoczona znużeniem i samotnością, napisała pierwszy list do Vorkosigana.Wstępną wersję wyrzuciła, zanim doszła do połowy, bowiem uświadomiła sobie, że najprawdopodobniej inni ludzie także czytają jego pocztę.Może nawet Illyan.Druga wersja była mniej wymowna [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •