[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Masz tak wspaniale dobraną suknię do koloru oczu! – tokowała dalej Rocky.– Świetnie ci w niebieskim!– To mój ulubiony kolor – łaskawie zgodziła się „cioteczka".– Ty też ładnie wyglądasz, kochanie, jesteś taka dziewczęca i naturalna.Widziałam też twoją siostrę.Ta jej suknia nadaje się może na wybieg, ale nie na taką rodzinną uroczystość.Ty za to zawsze jesteś tak skromnie ubrana.To godne pochwały, że kupujesz wszystko na wyprzedaży.Ja też lubię rzeczy proste i zwyczajne.Rocky z anielskim spokojem słuchała wywodów ciotki.– Dziękuję, ciociu – odparła.– A teraz opowiedz mi, co u ciebie słychać.Nie widziałam cię od mojego wyjazdu do Wyoming.Sheila skrzywiła nos, jakby coś brzydko zapachniało.– Wyoming! – powtórzyła z niesmakiem.– Jak ty możesz mieszkać w takim miejscu? Przecież to okropne.Kyle też się tam przeprowadził, choć nie rozumiem dlaczego.Nie przyjechał nawet na przyjęcie z okazji zaręczyn brata.– Kyle jest bardzo zajęty – wtrącił Michael.– Dzwonił do mnie i wszystko mi wytłumaczył.– Ale ja w dalszym ciągu tego nie rozumiem – ciągnęła Sheila podniesionym głosem.– Nie widzę również twojego przyrodniego brata.Czyżby on też miał jakieś nie cierpiące zwłoki zajęcia na ranczu? Pewnie nie wiesz – zwróciła się – do Julii – że Michael ma przyrodniego brata, syna Barbary z pierwszego małżeństwa? Nazywa się Grant McClure.Julia skinęła głową.– Owszem, wiem.Wiedziała też, że Sheila dosiadła właśnie swojego ulubionego konika.– Ciekawe, czy wiesz, że Grant jako mały chłopiec wybrał życie z ojcem w Wyoming, żeby tylko nie mieszkać z matką i ojczymem.Prawda, jakie to smutne, kiedy dziecko pragnie być z dala od matki? Zupełnie tego nie rozumiem.Moje dzieci zawsze były ze mną.Barbara oczywiście udaje, że ma świetny kontakt z synem, ale prawda wygląda zupełnie inaczej: chłopak nigdy nie chciał mieć z nią nic wspólnego.– Wyoming jest piękne, cioteczko – zaszczebiotała Rocky.– Mam nadzieję, że kiedyś wpadniesz do mnie w odwiedziny.– Zerknęła na Michaela i Julię.– Idźcie do gości, a my tu sobie jeszcze trochę pogawędzimy.Sheila nie zaprotestowała i Michael szybko odciągnął Julię na bok.– Rocky jest nadzwyczajna – powiedział, popatrując z daleka na kuzynkę, pogodnie znoszącą wywody Sheili.– Zawsze pojawia się we właściwym momencie, kiedy trzeba kogoś ratować.– Wygląda na osobę, która równie dobrze sobie radzi na lądzie, jak i w powietrzu.Zawsze pewnie trzyma stery.Twoja matka chyba nawet ją lubi – dodała z wahaniem, niepewna, czy można zaryzykować twierdzenie, że Sheila kogoś lubi.Michael zamyślił się.– Tak, chyba tak – odparł po chwili.– Rocky zawsze była dla niej miła, a matka czuła, że nie musi się jej bać, bo niczym jej nie zagraża.Rocky była niezależna, szybko nauczyła się pilotażu i odfrunęła do Wyoming.Za to jej siostra naraziła się mojej matce.Allison zawsze chciała być w centrum zainteresowania, obnosiła się ze swoją urodą i strojami, a w końcu została modelką.W oczach mojej matki to niewybaczalne.Julia przypomniała sobie historię o Królowej Śniegu i jej stłuczonym lustrze i uderzyła ją psychologiczna głębia baśni Andersena.– Niektóre kobiety wszędzie węszą rywalkę – szepnęła w zadumie.– Bez względu na wiek.– A ty?Pytanie padło nieoczekiwanie i Julia ze zdziwieniem uniosła oczy na Michaela.– Ja nie.Dlaczego?– Jesteś odporna na zazdrość i widok pięknej kobiety uwieszonej u mojego ramienia nic by cię nie.obszedł? – raczej stwierdził, niż zapytał Michael.Rozmowa z nim tego dziwacznego wieczoru, gdzie baśnie przeplatały się z rzeczywistością, stawała się trudna.– Nie mam prawa być o ciebie zazdrosna – wyjaśniła.– Ale widok kobiety uwieszonej teraz u twojego ramienia pewnie niejednego by zdziwił, wziąwszy pod uwagę, że to jest nasze przyjęcie zaręczynowe.Nie wyglądał na zadowolonego.Spochmurniał i zapatrzył się gdzieś daleko, ponad jej głową.Julia nie wiedziała, co powiedzieć.Może on zwykle po kilku kieliszkach tak dziwnie się zachowuje? Na szczęście tuż obok jak spod ziemi wyrosła Kristina i wszystko znowu zaczęło wirować.– Jak się macie, narzeczeni! Widziałam, jak Rocky uratowała wam życie, lądując prosto w ramionach Sheili, Zdążyła ci dokuczyć przyszła teściowa, co, Julio?Julia uśmiechnęła się z wysiłkiem.Lepsza już ta niemądra paplanina Kristiny niż wywody Michaela.– Pogratulowała mi sprytu i przebiegłości.Uważa, że chytra ze mnie sztuka, skoro udało mi się usidlić jej syna.Kristina wybuchnęła dźwięcznym śmiechem.– To niesamowite! Taka pochwała ze strony prawdziwej mistrzyni manipulacji powinna bardzo ci pochlebić.Spojrzała na zasępionego Michaela.– Co tak nic nie mówisz? Dlaczego nie skaczesz z radości? Przecież nikomu nawet do głowy nie przyjdzie, że to komedia.A ty robisz minę, jakbyś.– Powiedzmy, że muzyka mi nie odpowiada – przerwał jej Michael.– Grają, jakby chcieli, a nie mogli.Skąd oni ich wytrzasnęli? Piętnasty raz tłuką ten sam kawałek i wydzierają się, aż uszy bolą.Kristina spojrzała na niego podejrzliwie.– A może ty jesteś chory? Mówisz zupełnie jak dziadek, on też nie lubił takiej muzyki.– Zwróciła głowę ku Julii.– Nasz dziadek, Ben, mawiał, że od czasów Gershwina nikt nie napisał dobrej muzyki.– Coraz częściej myślę, że dziadek miał rację – oświadczył Michael.– On nie lubi takiej muzyki – wyjaśniła Julia.– Jest dla niego za.młodzieżowa.– Co nie znaczy, że musi tak marudzić.Zaraz coś na – to zaradzimy.– Kristina klepnęła brata w ramię.– Dzisiaj twój wieczór, braciszku! Lecę załatwić ci coś strawniejszego.Pomknęła w stronę orkiestry i zostali sami.Michael stał zapatrzony gdzieś przed siebie, a Julia była zupełnie zbita z tropu.Niemożliwe, żeby to orkiestra wyprowadziła go z równowagi.Zerknęła na niego niepewnie.– Masz teraz taką minę – odezwał się drwiącym głosem – jak na jednej z tych twoich nieudanych randek.Czyżbym niedostatecznie bawił cię rozmową?– Pewnie się starasz, ale ja nie wszystko do końca rozumiem.Nie wiem, na przykład, dlaczego nagle tak się rozzłościłeś.Co ja takiego zrobiłam?Nie odpowiedział, bo z drugiego końca sali przez mikrofon popłynął głos.– Właśnie się dowiedzieliśmy, że przyszły pan młody ma specjalne życzenie.A zatem od Michaela dla Julii.Kojąca, romantyczna muzyka wypełniła salę.Goście umilkli, rozległy się szepty, ktoś poprosił, by narzeczeni wyszli na środek sali i zatańczyli.– Ja ją zabiję.– syknął Michael.– Mogło być gorzej – odszepnęła mu Julia.– Mogła ich poprosić, żeby znowu zagrali twój ulubiony szybki kawałek albo zaczęli rapować.Michael jęknął i zaprowadził Julię na parkiet.Rozdział 11– Nareszcie zagrali coś ładnego, to ulubiona melodia Bena.– Sterling Foster stał na werandzie i patrzył przez szybę na tańczącą parę.Gęste zielone rośliny kryły go przed wzrokiem gości zebranych w sali balowej.Obok niego stała Kate, prawdziwa Kate Fortune z krwi i kości.Wbrew temu, co powszechnie sądzono, wyszła cało z katastrofy lotniczej i – za namową Sterlinga Fostera – „udawała martwą", postanawiając na jakiś czas zniknąć z pola widzenia.Wszystko wskazywało na to, że ktoś celowo spowodował wypadek nad tropikalną dżunglą i dla bezpieczeństwa nestorki rodu lepiej było rozgłosić wiadomość o jej śmierci.– Prawda, że śliczna z nich para? – Kate jak zaklęta wpatrywała się we wnuka i jego narzeczoną.– Nigdy dotąd nie widziałam, żeby Mike tak patrzył na jakąś kobietę – ciągnęła.– On się zakochał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •