[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Cała rzecz w tym, że wy najprawdopodobniej nie rozumiecie, jak nieogolony, histeryczny, wiecznie pijany mężczyzna może być wspaniałym człowiekiem, którego nie sposób nie kochać, dla którego można mieć najwyższe uznanie i uważać za zaszczyt uściśnięcie jego ręki.Ponieważ przeszedł przez takie piekło, że strach pomyśleć, ale mimo wszystko pozostał człowiekiem.Wszystkich bohaterów moich książek uważacie za łajdaków, ale to dopiero połowa nieszczęścia.Uważacie jednak, że i ja traktuję ich tak samo jak i wy.A to już jest całe nieszczęście.Nieszczęście, które polega na tym, że w ten sposób nigdy nie zrozumiemy się nawzajem.Diabli wiedzą jakiej reakcji oczekiwał w odpowiedzi na to niezmiernie poczciwe wystąpienie.Speszonych spojrzeń, twarzy rozjaśnionych nagłym zrozumieniem, westchnienia ulgi na sali na znak, że nieporozumienie zostało szczęśliwie wyjaśnione i teraz wszystko można zaczynać od początku, na nowej, bardziej realistycznej podstawie.W każdym razie nic takiego nie zaszło.Z tylnych rzędów znowu wstał chłopiec o biblijnych oczach i zapytał:- Czy nie mógłby nam pan powiedzieć, czym jest postęp?Wiktor poczuł się obrażony.No oczywiście, pomyślał.A potem zapytają, czy maszyna może myśleć i czy istnieje życie na Marsie.Wszystko powraca na swoje miejsce.- Postęp - powiedział - jest to rozwój społeczeństwa w takim kierunku, którego cel stanowi doprowadzenie go do stanu, kiedy ludzie nie zabijają, nie depczą i nie męczą się nawzajem.- A czym się zajmują? - zapytał tęgi chłopiec siedzący po prawej stronie.- Popijają, zakąszając quantum satis - mruknął ktoś z lewej.- A dlaczego by nie? - spytał Wiktor.- Historia ludzkości nie zna znowu tak wiele epok, w których ludzie mogli sobie popijać i zakąszać quantum satis.Dla mnie postęp - to dążenie do stanu, w którym nie depczą i nie zabijają.A czym się wtedy będą ludzie zajmować - to moim zdaniem nie jest już tak bardzo istotne.Jeżeli chcecie - dla mnie najważniejsze są przede wszystkim konieczne warunki postępu, a wystarczające - to rzecz nabyta.- Pan pozwoli - powiedział Bol-Kunac.- Spróbujemy rozpatrzeć następujący schemat.Załóżmy, że automatyzacja rozwija się w takim tempie jak obecnie.W takim razie za kilkadziesiąt lat przeważająca większość aktywnej ludzkości zostanie wyrzucona poza nawias procesów produkcyjnych i sfery usług ze względu na nieprzydatność.Będzie po prostu znakomicie - wszyscy są syci i nie ma powodu zadeptywać się nawzajem, nikt nikomu nie przeszkadza.i nikt nikogo nie potrzebuje.Jest oczywiście kilkaset tysięcy ludzi zabezpieczających ciągłość pracy starych maszyn i powstawanie maszyn nowych, ale pozostałe miliardy są sobie po prostu niepotrzebne.To dobrze?- Nie wiem - stwierdził Wiktor.- Właściwie, może nie całkiem dobrze.I w jakiś sposób przykre.Ale muszę wam powiedzieć, że pomimo wszystko lepsze niż to, co mamy teraz.Więc pewien postęp jest chyba oczywisty.- A czy pan sam chciałby żyć w takim świecie? Wiktor pomyślał.- Wiecie - rzekł -ja ten świat jakoś słabo sobie wyobrażam, ale szczerze mówiąc, może warto byłoby spróbować.- A czy potrafi pan wyobrazić sobie człowieka, który kategorycznie odmawia życia w takim świecie?- Oczywiście, że potrafię.Są ludzie, sam znam takich, którym byłoby tam okropnie nudno.Władza jest tam niepotrzebna, nie ma komu rozkazywać, rozpychać się, iść po trupach nie ma po co.Co prawda, tacy raczej nie odmówią-jednak to wyjątkowa okazja, aby spróbować raj przerobić na chlew.albo na koszary.Z największą przyjemnością zburzyliby taki świat.Tak, że chyba raczej nie potrafię.- A bohaterów pańskich książek, których pan tak kocha, urządziłaby taka przyszłość?- Tak, oczywiście.Znaleźliby wreszcie zasłużony spokój.Bol-Kunac usiadł, za to wstał pryszczaty nastolatek i kiwając głową powiedział z goryczą:- No i właśnie o to chodzi.Nie o to, czy rozumiemy prawdziwe życie, czy nie, lecz o to, że dla pana i pańskich bohaterów taka przyszłość jest całkowicie do przyjęcia, a dla nas - to trupiarnia.Koniec nadziei.Koniec ludzkości.Właściwie dlatego nie mamy ochoty marnować sił, żeby pracować dla dobra pańskich uświnionych od stóp do głów i marzących o spokoju facetów.Naładować ich energią, żeby mogli żyć, naprawdę już nie sposób.I jak tam pan sobie chce, panie Baniew, ale pokazał pan nam w swoich książkach - w ciekawych książkach, jestem całkowicie "za" - pokazał pan nam nie punkt przyłożenia siły ale to, że punkty przyłożenia siły, jeżeli chodzi o ludzkość nie istnieją, przynajmniej jeżeli mowa o pańskim pokoleniu.Proszę mi darować, ale zagryźliście się, roztrwoniliście się na wewnętrzne waśnie, na kłamstwa i na walkę z kłamstwem, którą prowadzicie wymyślając nowe kłamstwa.Jak w pańskiej piosence:Kłamstwo czy prawda to kwestia odcienii prawda wczorajsza dziś w kłamstwo się zmieni.A kłamstwo wczorajsze przemienia się żywodziś w prawdę powszednią i prawdę prawdziwąWłaśnie tak się miotacie od kłamstwa do kłamstwa.Po prostu, w żaden sposób nie możecie uwierzyć, że jesteście już martwi, że własnoręcznie zbudowaliście świat, który stał się dla was kamieniem nagrobnym.Gniliście w okopach, rzucaliście się z granatami pod czołgi, a komu od tego lepiej? Narzekaliście na rząd, na panujące porządki, jakbyście nie wiedzieli, że na lepszy rząd, na inne porządki wasze pokolenie.po prostu nie zasłużyło.Pan daruje, ale bito was po twarzy, a wy powtarzaliście z uporem, że człowiek z natury jest dobry.albo co gorsza, że człowiek to brzmi dumnie.I kogo tylko nie nazywaliście człowiekiem!.Pryszczaty mówca machnął ręką i usiadł.Zapanowało milczenie, następnie chłopiec znowu wstał i oznajmił:- Kiedy mówiłem "wy", nie miałem na myśli personalnie pana, panie Baniew.- Dziękuję - powiedział gniewnie Wiktor [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •