[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Puœci³ belkê, gdy tylko w pe³ni odzyska³œwiadomoœæ, i pop³yn¹³ w kierunku nawo³uj¹cej kobiety.Gdy siê do niej zbli¿y³,rozpozna³ g³os Loghu.Po chwili ju¿ by³ przy niej i widzia³ niewyraŸny zarysjej twarzy.- Spokojnie - zawo³a³.- To ja, Dick!Loghu chwyci³a go za ramiona i oboje poszli pod wodê.Burton uwolni³ siê zuœcisku kobiety, odepchn¹³ j¹ od siebie, po czym z³apa³ od ty³u.Loghu krzyknê³a coœ w swoim ojczystym tocharskim.Anglik odpowiedzia³ jej w tymsamym jêzyku.- Nie panikuj.Wszystko bêdzie dobrze.- Chwyci³am siê czegoœ - odpar³a Loghu, ciê¿ko dysz¹c.- Nie utonê.Puœci³ kobietê i siêgn¹³ rêk¹ ku temu samemu przedmiotowi.Kolejna belka.Zderzenie musia³o rozbiæ przedni¹ czêœæ tratwy.Ale gdzie s¹ oba okrêty? No iprzede wszystkim, gdzie s¹ oni?Prawdopodobnie wpadli w lukê powsta³¹ po roz³¹czeniu belek tworz¹cych przódtratwy.Ale w takim razie pr¹d powinien ich znieœæ na ska³y.Czy w jakiœ sposóbominêli iglicê i teraz p³ynêli w dó³ Rzeki?Je¿eli tak, to byli uwiêzieni w pl¹taninie kawa³ków statku, które co jakiœ czasw nich uderza³y.- Chyba z³ama³am nogê - jêknê³a Loghu.- Okropnie boli.Belka, której siê trzymali, by³a bardzo gruba i d³uga, tak ¿e we mgle niewidzieli jej koñców.Musieli wbiæ paznokcie w tward¹ korê.Wiedzieli, ¿ewkrótce zdrêtwiej¹ im palce i bêd¹ siê musieli puœciæ.Nagle przez mg³ê przebi³ siê g³os Monata.- Dick! Loghu! Jesteœcie tam?Burton odpowiedzia³, ale po chwili coœ otar³o siê o belkê, uderzaj¹c go wpalce.Krzykn¹³ z bólu i spad³ do wody.Z trudem wgramoli³ siê z powrotem, awtedy z mg³y niczym atakuj¹cy w¹¿ wystrzeli³a koñcówka ¿erdzi i otar³aAnglikowi policzek.Niewiele brakowa³o, a kij by go og³uszy³, a mo¿e nawetzmia¿d¿y³ mu czaszkê.Burton chwyci³ ¿erdŸ i krzykn¹³ do Monata, by ten go wyci¹gn¹³.- Jest ze mn¹ Loghu! - zawo³a³.- Nie wymachuj tak tym kijem!Monat wci¹gn¹³ Anglika na krawêdŸ tratwy, a Kazz wyszarpn¹³ go z wody jednymruchem.Nastêpnie Arkturiañczyk ponownie zanurzy³ ¿erdŸ w ciemnoœci i po chwiliwyci¹gn¹³ tak¿e Loghu.Kobieta by³a ledwo przytomna.- ZnajdŸ jakieœ rêczniki i owiñ j¹ nimi, ¿eby nie traci³a ciep³a - poleci³Burton Kazzowi.- Siê robi, Burton-naq - odpowiedzia³ Neandertalczyk, po czym odwróci³ siê iznikn¹³ we mgle.Burton usiad³ na mokrej i g³adkiej powierzchni tratwy.- Gdzie s¹ pozostali? - spyta³.- Czy Alicji nic siê nie sta³o?- Wszyscy s¹ tutaj poza Owenon¹ - odpowiedzia³ Monat.- Alicja chyba mapêkniête ¿ebra, a Frigate uszkodzi³ sobie kolano.Statek poszed³ na dno.Zanim Burton doszed³ do siebie po tej wiadomoœci, zobaczy³ zbli¿aj¹ce siêpochodnie.Nios³o je oko³o tuzina ludzi - niskich, mocno opalonych Bia³ych odu¿ych, zakrzywionych nosach.Przybysze byli od stóp do g³Ã³w odziani wró¿nokolorowe rêczniki.Ich jedyn¹ broñ stanowi³y krzemienne no¿e, teraztkwi¹ce w pochwach.Mê¿czyzna id¹cy na czele grupy odezwa³ siê w jêzyku, który Burton rozpozna³jako jeden ze staro¿ytnych jêzyków semickich.Anglikowi uda³o siê zrozumieækilka s³Ã³w.Odpowiedzia³ w esperanto, a rozmówca siê dostosowa³.Nast¹pi³a szybka wymiana zdañ.Okaza³o siê, ¿e mê¿czyzna na wie¿yczce zasn¹³,gdy¿ by³ pijany.Gdy tratwa roztrzaska³a siê o wyspê, run¹³ w dó³, ale prze¿y³upadek.Drugi cz³onek za³ogi, który na krótko przed zderzeniem wspi¹³ siê na wie¿yczkê,nie mia³ tyle szczêœcia i skrêci³ kark.Natomiast pilot zosta³ wyrzucony zaburtê przez rozwœcieczonych towarzyszy.G³oœne odg³osy mia¿d¿enia, które Burton us³ysza³ tu¿ przed zderzeniem, by³yspowodowane kolizj¹ wystaj¹cej przedniej czêœci tratwy z platformamicumowniczymi, a nastêpnie ze skalist¹ pla¿¹.To zniszczy³o po³owê dziobu izerwa³o skórzane przewi¹zy.Dziób tratwy przyj¹³ wiêkszoœæ uderzenia, chroni¹cjej pozosta³¹ czêœæ przed rozpadniêciem.Fragment pó³nocno-zachodniej strony tratwy oddzieli³ siê od reszty i zosta³wepchniêty na Had¿iego II.Sterta ciê¿kich belek zmia¿d¿y³a doln¹ czêœæ rufystatku.Gdy przednia czêœæ okrêtu wpad³a do wody, czêœæ tylna, rozbita potê¿nymuderzeniem, spad³a na belki.Impet zderzenia wyrzuci³ Burtona do przodu i cisn¹³ nim na pok³ad, z któregoAnglik zsun¹³ siê do wody.Za³oga mia³a mnóstwo szczêœcia, gdy¿ nikt nie zgin¹³ ani nie zosta³ powa¿nieranny, chocia¿ jak na razie nie odnaleziono Owenony.Kilka spraw nale¿a³o koniecznie wyjaœniæ.W tej chwili jednak trzeba by³o zaj¹æsiê rannymi.Burton przedosta³ siê do pozosta³ych, le¿¹cych na pok³adzie wœwietle pochodni.Alicja wyci¹gnê³a do niego rêce i krzyknê³a, gdy j¹ obj¹³.- Nie œciskaj tak mocno - syknê³a.- Boli mnie bok.Do Burtona podszed³ jeden z mê¿czyzn i poinformowa³ Anglika, ¿e zosta³ imprzydzielony do pomocy.Za³oga tratwy nios³a obie kobiety, a Frigate kuœtyka³wspierany przez Kazza i g³oœno jêcza³.Zrobi³o siê jaœniej i polepszy³a siêwidocznoœæ.Po przejœciu oko³o szeœædziesiêciu metrów zatrzymali siê przed du¿¹bambusow¹ chat¹ z dachem z olbrzymich liœci drzewa ¿elaznego.Budynekprzytwierdzono do tratwy za pomoc¹ skórzanych lin przywi¹zanych do s³upkówpowtykanych w otwory wywiercone w pok³adzie.W chatce znajdowa³a siê kamienna platforma, na której p³on¹³ niewielki ogieñ.Rannych u³o¿ono na bambusowych ³Ã³¿kach obok niej.Mg³a zaczyna³a siêrozrzedzaæ.Gdy zrobi³o siê jaœniej, poderwa³ ich nag³y dŸwiêk przypominaj¹cywystrza³ z tysi¹ca dzia³.Niezale¿nie od tego, jak czêsto go s³yszeli, zawszeich zaskakiwa³.Kamienie obfitoœci plunê³y energi¹.- No to sobie nie pojemy - odezwa³ siê Burton.Gwa³townie podniós³ g³owê z pos³ania.- A co z rogami obfitoœci? Czy ktoœ je uratowa³?- Nie - odpowiedzia³ Monat.- Straciliœmy je razem ze statkiem - Twarzwykrzywi³ mu grymas smutku i Arkturiañczyk zap³aka³.- Owenona chyba utonê³a!Popatrzyli na siebie w blasku p³omieni.Wci¹¿ byli bladzi po dramatycznychprzejœciach, ale teraz pobledli jeszcze bardziej.Niektórzy g³oœno jêknêli.Burton tylko zakl¹³ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •