[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Stara³siê j¹ pocieszyæ, ale wierci³a siê, próbuj¹c uciec, wiêc pozwoli³ jej na to.- Mo¿emy tylko mieæ nadziejê, ¿e Stwórcy zrozumiej¹ swój b³¹d.Przecie¿ powinniwiedzieæ, i¿ te istoty nigdy nie prze¿yj¹ bez pomocy i przywództwa.- Mo¿e Stwórcy nie rozumiej¹ tej zasady - odpar³ Phylomon.-Nie s¹ w pe³niistotami biologicznymi.Ich mózgi s¹ krystaliczne.Interesuj¹ siê tylkoutrzymaniem zdatnych do ¿ycia populacji.Nie jestem pewny s³usznoœci megopomys³u, ¿e spo³eczeñstwo jest czymœ wiêcej ni¿ jego cz³onkowie.Wiem, ¿e nierozumiej¹, i¿ spo³eczeñstwa same skazuj¹ siê na zag³adê; mog¹ rozwijaæ siê wkierunku, który prowadzi do zag³ady zarówno spo³eczeñstwa jako ca³oœci, jak iposzczególnych jego cz³onków.Nigdy nie zaprogramowaliœmy tego typu informacjiw mózgach Stwórców.Istnieje tak wiele gatunków i nie wiedzieliœmy, jakiegotypu przewodnictwa bêd¹ potrzebowa³y, aby prze¿yæ.Zamiast tego pozwoliliœmydzia³aæ instynktowi.Z niektórymi zwierzêtami nie ma k³opotów.Wystarczy, ¿estegozaur wykluje siê z jaja i œwietnie sobie radzi.Ale widzieliœcie zjadaczykaczek? Musz¹ polowaæ w stadach licz¹cych od czterdziestu do szeœædziesiêciuosobników - a wymaga to œcis³ej wspó³pracy.Dlatego Stwórcy byli zmuszeniodtwarzaæ ich populacje czterdzieœci lub piêædziesi¹t razy, zanim eksperymentsiê powiód³.- Stwórcy wykonali dobr¹ robotê - przyzna³ Tuli.- Zjadacze kaczek s¹najbardziej udanymi karnozaurami w ca³ej Krainie Gor¹ca.- Ale tylko dlatego, ¿e ich spo³ecznoœæ sta³a siê czymœ wiêcej ni¿ jejcz³onkowie - odpar³ Phylomon.Popatrzy³ z góry na maleñkich ludzi.- To mystworzyliœmy Stwórców, a przecie¿ na zawsze pozostaliœmy dla nich tajemnic¹.Natym œwiecie ¿yj¹ miliony ludzi.Wydawa³oby siê, ¿e Stwórcy nie zechc¹ zwiêkszaænaszej liczebnoœci.Podejrzewam, ¿e przeprowadzaj¹ teraz jakieœ eksperymenty istworzyli tê koloniê ludzkich miniaturek tylko po to, by nas lepiej poznaæ.Widzicie, ¿e oko Stwórcy stale nas obserwuje? - Skin¹³ g³ow¹ w stronê dêbu, naktórym siedzia³ niewzruszenie szary ptak.- Ten ptak nie ma systemupokarmowego, nie potrzebuje jedzenia.Wróci do Stwórców, zanim jego zapasyenergii siê wyczerpi¹, a oni rozszyfruj¹ informacje zgromadzone w jego mózgu iotrzymaj¹ wiadomoœæ, ¿e tu przebywamy, dowiedz¹ siê, o czym teraz mówimy, coporabiali ci malcy w ostatnich kilku tygodniach.Zastanawiam siê, czego Stwórcychc¹ siê dowiedzieæ?Od tego dnia jeden z mê¿czyzn zawsze zostawa³ w obozie, obserwuj¹c maleñkichludzi.Ayuvah nauczy³ ich wyrabiaæ w³Ã³cznie i gotowaæ nad ogniskiem, rozbijaæ¿o³êdzie kamieniami i wykopywaæ korzenie.Phylomon zastrzeli³ kilka rysiów;wygarbowali ich skóry na ubrania dla ludzików i zbudowali dla nich kamienn¹chatê.Ayu-vah zabiera³ ich na polowania na króliki i przepiórki.Znalaz³ te¿kilka zatoczek, gdzie woda by³a p³ytka i czysta.Uda³o mu siê zabiæ w³Ã³czni¹du¿ego szczupaka, którym nakarmi³ swoich podopiecznych.Foki i morsy wspina³ysiê czasem na przybrze¿ne ska³y.Tuli zabi³ jednego morsa i przyniós³ go doobozu, lecz kiedy ludziki go zjad³y, dosta³y md³oœci od tranu, wiêc ju¿ nieponowi³ próby.W nastêpnym tygodniu zniknê³y dwa wê¿e z szeœciu, które zauwa¿yli.Tuli zbada³pas wybrze¿a o d³ugoœci szeœædziesiêciu kilometrów.Szed³ na wschód, obserwuj¹curwiska i skaliste wysepki w poszukiwaniu wê¿owych matek.Znalaz³ ich wiêcej,niektóre nawet o szeœæ kilometrów od brzegu, ale ¿adna nie z³o¿y³a jaj wpobli¿u l¹du.Wê¿yce czêsto wynurza³y siê z wody, wyskakuj¹c na kilkanaœcie metrów w górê.Potrz¹sa³y wtedy g³owami, rycz¹c g³oœno; srebrzyste haski na ich brzuchachpo³yskiwa³y w s³oñcu.Raz Tuli zobaczy³, jak w³aœnie taka samica wyskoczy³a zwody pod niewielkim k¹tem, a p³ynê³a tak szybko, ¿e niemal ca³e jejszeœædziesiêciometrowe cia³o znalaz³o siê w powietrzu.I chocia¿ w pobli¿u by³oniewiele wê¿y, czasem wieczorem wynurza³y siê jednoczeœnie po dwie wê¿owematki.Ich ryki s³ychaæ by³o a¿ w g³êbi l¹du.- Przez wiele lat obserwowa³em wielkie samice w ich gniazdo-wiskach i nawetkiedy te wody roi³y siê od wê¿y, nie robi³y one tyle ha³asu - zauwa¿y³Phylomon.- Obawiam siê, ¿e s¹ chore.Chore i oszala³e z bólu.Myœlê, ¿ewkrótce wszystkie zgin¹
[ Pobierz całość w formacie PDF ]