[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A Ogarkow siêga ju¿ po przemys³ zbrojeniowy.W ZSRR ca³y przemys³ tozbrojeniówka.Chcesz budo­waæ fabrykê? A, to musisz wpierw wykazaæ, ¿epotrafisz zakamuflowaæ jej prawdziwe przeznaczenie.No i ruszyli ministrowiegêsiego do Niko³aja Ogarkowa po podpis.Potêga GZMS stale ros³a.Czy w radzieckiej rzeczy­wistoœci by³o w ogólecokolwiek, co nie zas³ugiwa³o na kamufla¿? Czy istnia³ w tamtym œwieciejakikolwiek ob­szar, w którym nie próbowano nabiæ przeciwnika w bu­telkê?Ile¿ to wódki sp³ynê³o, ile samobójstw pope³niono, ilu ludzi wsadzono dowiêzieñ - i to wszystko, za tajemnice pañstwowe.Bo z ka¿d¹ bzdur¹ trzebauwa¿aæ.I zawsze lepiej wykrêciæ kota ogonem.A Niko³aj Ogarkow jest g³Ã³wnymkontrolerem tego cyrku.Innym ¿yæ nie pozwa­la i sam haruje w pocie czo³a.Trzeba Amerykanów wy­wieœæ w pole podczas strategicznych negocjacji? Ogar­kowposy³a pierwszego zastêpcê genera³a pu³kownika Trusowa.Ale gdy dochodzi dopodpisania dokumentów, to sam wchodzi w sk³ad delegacji.Dobrze pracuje! Otumani³ ³atwowiernego prezydenta USA! Chwa³a mu za to ihonory: stopieñ marsza³ka Zwi¹zku Radzieckiego i stanowisko szefa SztabuGene­ralnego.CZEŒÆ IIDYWIZJA SZKOLNAOster, Ukraina, paŸdziernik 1967 roku- Rzygaj! To rozkaz!M³ody, krótko ostrzy¿ony ¿o³nierzyk rozejrza³ siê ¿a­³oœnie w nadzieiznalezienia pomocy.Dru¿yna równie m³odych i równie króciutko ostrzy¿onych,przed któr¹ stoi, nie ma dla niego najwyraŸniej ani krzty wspó³czu­cia.Ju¿ potygodniu s³u¿by w pe³ni przyswoili sobie ¿elazn¹ regu³ê dywizji szkolnej:je¿eli jeden ¿o³nierz nie us³ucha rozkazu, ucierpi ca³a dru¿yna.A je¿eli ca³adru¿yna wyka¿e niesubordynacjê, wtedy sier¿ant wy­bierze sobie jednego¿o³nierza, który zbierze ciêgi za wszystkich.Bêdzie go æwiczy³ „a¿ mu z uszupójdzie dym", „a¿ da pyskiem w trociny".Kiedy zaœ ¿o³nierz nie bêdzie ju¿zdolny do sprawnego wykonywania rozka­zów, ucierpi na tym jego dru¿yna.I tak wkó³ko, ca³y cykl powtarza siê bez koñca.Sposobów szkolenia jest bardzo wiele.Mo¿na, na przyk³ad, kazaæ oddzia³owiwykopaæ okopy w ¿elbetowej nawierzchni.Norma, to 60-centymetrowy okoppojedynczy w trzydzieœci minut.A kto rozkazu nie wykona, bêdzie siê szkoli³ odnowa, tytu³em kary.Krótkow³osy ¿o³nierzyk sta³ twarz¹ w twarz z ustawio­n¹ w szyku dru¿yn¹, a wszyku ju¿ zaczyna³a narastaæ z³oœæ, gdy¿ ka¿dy wie, co go czeka, je¿eli rozkaznie zostanie wykonany natychmiast.Sta³em na uboczu, obserwuj¹c dzia³alnoœæ swego za­stêpcy.Po trzech dniachs³u¿by jako dowódca plutonu szkolnego, rozumia³em ju¿ dog³êbnie kolejn¹ zasadêobowi¹zuj¹c¹ w dywizji szkolnej: nie wtr¹caj siê do ro­boty sier¿anta, bobêdziesz musia³ wykonaæ j¹ sam.A starszy sier¿ant odczeka³ dla porz¹dku dziesiêæ se­kund, i rykn¹³:- Druga dru¿yna, s³uchaæ rozkazu! Szeregowy Rawdulin spóŸni³ siê do szyku ca³e13 sekund, poniewa¿ przebywa³ w kantynie.Wszyscy biegiem marsz!Ka¿dy ¿o³nierz dywizji szkolnej ma codziennie po obie­dzie dwadzieœcia minutwolnego, a tak¿e dziesiêæ minut wieczorem.Prosto z obiadu zg³odnia³y ¿o³nierzpêdzi do bufetu, który obs³uguje jedna œlamazarna sprzedawczy­ni.Pu³k liczy1.500 ¿o³nierzy, z czego dobra po³owa -najg³odniejsi, albo najwiêksi optymiœci- szturmuje nie­wielki lokalik.Wiêkszoœæ z nich, dostawszy siê ju¿ dopomieszczenia, nie mo¿e dopchaæ siê do lady, ani z po­wrotem do wyjœcia.Zasekundowe choæby spóŸnienie na apel spotyka ich za ka¿dym razem surowa kara, amimo to liczba chêtnych do bufetu wcale nie maleje.Mo¿na by siê dziwiæ, sk¹d¿o³nierze brali pieni¹dze na zakupy, skoro miesiêczny ¿o³d wynosi³ 3 ruble 80kopiejek.OdpowiedŸ jest prosta: dzieñ w dzieñ przez dwa lub trzy miesi¹ce¿o³nierz usi³owa³ dotrzeæ do bufetu, ale nigdy mu siê to nie udawa³o.Oto ca³atajemnica oszczêdnoœci.W chwili, o której mowa, wszystkie czterdzieœci pluto­nów pu³ku sta³o w szykuna dziedziñcu garnizonowym, gotowe przyst¹piæ do czyszczenia broni.W okolicynie by³o widaæ ani jednego oficera, wszelkie uchybienia ko­ryguje sier¿anci,ka¿dy na swój sposób.Zazwyczajw kó³ko uprawiali „padnij-powstañ", pompki, przysia­dy, czasem jakaœ dru¿ynaczo³ga siê po dziedziñcu po­krytym grub¹ warstw¹ œwiñskiego ³ajna.Mój zastêpca z naszywkami starszego sier¿anta po­stanowi³ dziœ ograniczyæ siêdo zmuszenia bufetowego winowajcy, aby publicznie zwróci³ to, co zjad³ wbufe­cie - czy te¿ raczej: co zamierza³ zjeœæ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •