[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zgrabnie powiedziane, podoba Mi siê.To w³aœnie ³¹czy³o nas przez wszystkie telata -bojaŸñ Bo¿a.Wiem.Wspomnia³em o tym na pocz¹tku.Od ma³ego wpajano mi strach przed Bogiem.No i ba³em siê.Nawet kiedy udawa³o mi siê z tego wydobyæ, wtr¹cano mnie zpowrotem w bojaŸñ.Wreszcie, ju¿ jako dziewiêtnastolatek, odrzuci³em gniewnego Boga moichwczesnych lat.Lecz nie dokona³em tego przez zast¹pienie go Bogiem mi³oœci,Jêcz przez ca³kowite wykluczenie Boga z mego ¿ycia.By³a to krañcowa odwrotnoœæ tego, co dzia³o siê w moim ¿yciu piêæ latwczeœniej.W wieku czternastu lat bez przerwy rozmyœla³em o Bogu.Uzna³em, ¿enajlepszym sposobem na unikniêcie Jego gniewuby³o sprawienie, aby mnie pokocha³.Marzy³ mi siê stan duchowny.Ka¿dy widzia³ we mnie przysz³ego ksiêdza.Siostry w szkole by³y pewne, ¿e nimzostanê.“Ma powo³anie", mawia³y.Mama te¿ by³a tego pewna.Przygl¹da³a siêmoim zabawom w o³tarz i odprawianie mszy w kuchni w zaimprowizowanej kom¿y.Inne dzieciaki zak³ada³y rêczniki jako peleryny Supermana i skaka³y z krzese³.Ja wyobra¿a³em sobie, ¿e rêcznik to mój strój do mszy.I wtedy, kiedy by³em w ostatniej klasie mojej parafialnej szko³y podstawowej,ojciec za jednym zamachem ukrêci³ sprawie ³eb.Rozmawialiœmy o tym w kuchni zmam¹, kiedy nagle do œrodka wparowa³ tata.“Nie idziesz do ¿adnego seminarium", wtr¹ci³, “¿ebyœ sobie nie myœla³".“Nie idê?", wyrzuci³em z siebie.By³em zdumiony.Uwa¿a³em to za przes¹dzone.“Nie", odpar³ tata bez emocji.“Dlaczego?".Mama siedzia³a w milczeniu.“Bo jeszcze nie doros³eœ do tej decyzji", oœwiadczy³ ojciec.“Nie masz pojêcia,na co siê decydujesz".“W³aœnie, ¿e mam! Postanowi³em zostaæ ksiêdzem", krzykn¹³em.“Chcê.byæksiêdzem".“Sam nie wiesz, czego chcesz", warkn¹³ tata.“Jesteœ jeszcze za m³ody, ¿ebywiedzieæ".“Och, Alex, pozwól ch³opcu spe³niæ swoje marzenia", odezwa³a siê w koñcu mama.Tata by³ nieugiêty.“A ty go nie zachêcaj", rozkaza³ i pos³a³ mi spojrzenie,które mówi³o, ¿e nie maju¿ o czym dyskutowaæ.“Nie idziesz do seminarium.Wybij to sobie z g³owy".Wybieg³em z kuchni do ogrodu.Schroni³em siê pod moim ukochanym krzakiem bzu,który rós³ w naro¿niku i który jak dla mnie, nie kwit³ dostatecznie czêsto,dostatecznie d³ugo.Ale tym razem akurat by³ obsypany kwiatami.Pamiêtam dodziœ ten niesamowity s³odki zapach fioletowych kwiatów.Zanurzy³em w nich nosniczym byczek Ferdynand.I rozp³aka³em siê.Nie po raz pierwszy ojciec bezceremonialnie st³am-si³ œwiat³o radoœci w moim¿yciu.Kiedyœ marzy³a mi siê kariera pianisty.Chcia³em zostaæ zawodowym pianist¹, jakLiberace, bo¿yszcze mych ch³opiêcych lat.Co tydzieñ ogl¹da³em jego wystêpy wtelewizji.Pochodzi³ z Milwaukee i ca³e miasto nie mog³o siê nadziwiæ, ¿e miejscowemuch³opakowi tak siê powiod³o.Wtedy jeszcze nie w ka¿dym domu by³ telewizor –przynajmniej w South Side, robotniczej dzielnicy Milwaukee – ale ojciecwytrzasn¹³ sk¹dœ 12-calowy odbiornik marki Emerson z czarno-bia³ym kineskopem,który przypomina³ parê nawiasów.Wpatrywa³em siê w ekran, urzeczony uœmiechemLiberace^, ozdobnymi œwiecznikami i upierœcienionymi palcami przelatuj¹cymi poklawiaturze.Mia³em znakomity s³uch, ktoœ kiedyœ powiedzia³.Nie wiem, czy toprawda, ale wiem, ¿e mog³em zasi¹œæ przy pianinie i zagraæ prost¹ melodiê zes³uchu równie ³atwo, jak j¹ zaœpiewaæ.Ilekroæ mama bra³a mnie ze sob¹ do domubabci, rwa³em siê do pianina stoj¹cego w salonie i zaczyna³em brzd¹kaæ znanemelodyjki.Nie wiêcej ni¿ dwie minuty zabiera³o mi od-nalezienie w³aœciwych nut do ka¿dej nowej piosenki, potem odgrywa³em j¹ raz zarazem, poruszony do g³êbi muzyk¹, jaka powstawa³a za dotkniêciem moich palców.W tym czasie (i przez wiele nastêpnych lat) darzy³em nabo¿n¹ czci¹ megonajstarszego brata Way-ne'a, który równie¿ potrafi³ graæ na pianinie bez nutSyn mamy z poprzedniego zwi¹zku, Wayne, nie nale¿a³ do ulubieñców mego taty,mówi¹c oglêdnie Cokolwiek podoba³o siê Wayne'owi, tego ojciec nie znosi³,cokolwiek Wayne osi¹gn¹³, to ojciec pomniejsza³.Granie na pianinie by³o wiêc“dla wa³koni"Nie mog³em zrozumieæ, dlaczego to powtarza.Ja uwielbia³em te rzadkie chwile wdomu babci, kiedy mog³em oddawaæ siê graniu i wszyscy widzieli, ¿e mamniew¹tpliwy talent.Wtedy pewnego dnia mama da³a dowód nies³ychanej odwagi.Posz³a gdzieœ, czyzadzwoni³a z og³oszenia i kupi³a stare pianino [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •