[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mo¿na by³o trafiæ przypadkiem na otwart¹ furtkê, ale nie nakombinacjê liczbow¹.Niew¹tpliwie ktoœ czatowa³ na jego mienie, planuj¹ckradzie¿ i zapewne œledz¹c dom, niezwyk³a okazja zaœ spad³a mu jak z nieba.Niemo¿na by³o nawet nazwaæ tego w³amaniem, otwarta furtka, otwarte drzwi nataras.Przysz³o mi na myœl, ¿e mimo ró¿nic w pogl¹dach, pan Karol i panLenarczyk zostali okradzeni w identyczny sposób.Lalka przypomnia³a mi jeszcze, jak wygl¹da ogród pana Karola.P³aski trawnik,rzadkie krzewy.¯ywop³ot gêsty, owszem, ale mo¿na wejœæ na coœ zktórejkolwiek strony i patrzeæ nad ¿ywop³otem.- Je¿eli przypadkiem nie zas³oni³ okien, to ten jakiœ móg³ podejrzeæ przezlornetkê otwieranie sejfu - rzek³a odkrywczo.- On ma gabinet na parterze.Tylko jest jedna œmieszna rzecz.Malwina mi to powiedzia³a i dlatego ona uwa¿a,¿e to musia³ byæ przypadek.Mianowicie on uda-125wa³, ¿e niczego w domu nie trzyma, ¿adnych pieniêdzy.- Przed kim udawa³, skoro ona wiedzia³a? - spyta³am surowo.-1 w jaki sposóbudawa³?- O Bo¿e, nie przed ¿on¹ przecie¿! Przed ró¿nymi znajomymi, rozumiesz, tymi, zktórymi robi³ interesy.W¹tpiê, czy mia³ do nich absolutne zaufanie.Robi³ takinumer, za³atwia³ sprawy w domu, dochodzi³ z takim do porozumienia, umawia³ siêz nim na jak¹œ póŸniejsz¹ godzinê, wyje¿d¿a³ na miasto, gdzieœ tam chodzi³ iudawa³, ¿e odbiera pieni¹dze.Potem wraca³ i spokojnie wyci¹ga³ je z sejfu,tylko ¿e nikt tego nie widzia³.Wszyscy myœleli, ¿e po pieni¹dze musi jechaæ namiasto, przy czym ona przysiêga, ¿e oni rzeczywiœcie tak myœleli, a on by³twardy i ani razu nie post¹pi³ inaczej.- Z tego wniosek, ¿e wspólników w interesach nale¿y wykluczyæ.Okrad³ go ktoœ,kto nie mia³ pojêcia o pieni¹dzach na mieœcie.- No w³aœnie, chyba tak.I niech ci siê nie zdaje, ¿e ona o tym opowiada³a naprawo i lewo.Do mnie te¿ nie mówi³a wprost, trochê jej siê wyrwa³o, jak by³ataka zdenerwowana, a reszty siê domyœli³am.I gdyby nie to, ¿e mnie o topytasz, nic bym nikomu nie powiedzia³a, bo w ogóle o tym zapomnia³am.Czy tymasz zamiar zaj¹æ siê wykryciem z³odzieja?- Niekoniecznie.Chocia¿ mo¿liwe, ¿e by³aby to najprostsza droga.Niemniejz³odziei zostawiam milicji.- Oszala³aœ!? - krzyknê³a Lalka ze zdumieniem.-Nie s¹dzisz chyba, ¿e onzawiadomi³ milicjê?!Grzecznie poinformowa³am j¹, ¿e pomieszania zmys³Ã³w jeszcze nie mam.Gdyby panKarol zawiadomi³ milicjê, s¹dz¹c z tego, co o nim s³yszê, by³by tonajdziwniejszy wypadek w dziejach œwiata.Zgadujê natomiast coœ innego,mianowicie przyczyny powœci¹gliwoœci w rozg³aszaniu poniesionych strat.Rzeczjest doœæ oczywista.Ktoœ, kto robi interesy, szczególnie niezupe³nie legalne,cieszy siê126szacunkiem œrodowiska tylko tak d³ugo, jak d³ugo ma pieni¹dze.Og³oszenie ruinyjest dla niego równoznaczne z nieodwracalnym upadkiem, ze zrujnowanym nikt wogóle nie bêdzie gada³ i nikt go nie potraktuje powa¿nie.Z tego wyci¹gamdalszy wniosek, mianowicie wszyscy ci okradani czy napadniêci musieli zajmowaæsiê jak¹œ dzia³alnoœci¹ nielegaln¹.Lalka zgodzi³a siê z moimi przypuszczeniami, pe³na zapa³u i wyraŸnej uciechy.- Widzê z tego, ¿e jakiœ Arsen £upin okrada aferzystów rzek³a z satysfakcj¹.-W razie gdybyœ go kiedyœ wykry³a, z³Ã³¿ mu ode mnie uprzejme powinszowania.W Wydziale Komunikacji bez trudu dowiedzia³am siê, ze pan Karol Dromadersprzeda³ swojego opla-combi niejakiemu Alfredowi Kwaczkowskiemu, zamieszka³emuna Ochocie.Wysili³am siê trochê, obejrza³am Alfreda Kwaczkowskiego istwierdzi³am, ¿e jeŸdzi do pracy autobusem pospiesznym, w niedzielê zaœpos³uguje siê dycha-•viczn¹ syrenk¹.Do kierowcy opla-combi w ogóle nie by³podobny, ³ysawy brunecik z wielkim nosem.Sprawdzi³am, czy nie sprzeda³ oplakomuœ nastêpnemu, okaza³o siê, ¿e nie.Ca³y czas jest jego w³aœcicielem.By³abym zapewne pogr¹¿y³a siê w g³êbszych studiach nad rodzin¹ i znajomymi panaKwaczkowskiego, gdyby nie to, ¿e napatoczy³ mi siê Gawe³.Przejêta tematem, zrozpêdu wyjawi³am mu swoje zdziwienie, wywo³ane osobliw¹ wstrzemiêŸliwoœci¹Alfreda Kwaczkowskiego, który naby³ samochód i wcale nim nie jeŸdzi, pozwalaj¹cu¿ytkowaæ pojazd komu innemu.- G³upia jesteœ - odpar³ na to Gawe³ z politowaniem.-¯ycia nie znasz czy co?Du¿o jest takich, co firmuj¹ zakup samochodu, bo prawdziwy w³aœciciel nie chcesiê przyznaæ do pieniêdzy [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •