[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dziêkujê - powiedzia³ Or³ow, z rozbawieniem przypominaj¹c sobie rozdra¿nion¹minê Leonida Ilicza.Ale to nie on, a ta dziewczynka by³a wtedy przysz³oœci¹narodu i nie waha³ siê przed wyborem ani chwili.- Ilia, s³uchaj, na lotniskuwe W³adywostoku bêdzie l¹dowa³ uszkodzony samolot.- Ten Gulfstream, tak? Mam przed nosem na monitorze raport na ten temat.- Tak, w³aœnie ten.Mam dostarczyæ do Moskwy jego ³adunek najszybciej jakmo¿na.Dasz mi jakiœ samolot?- Oj, chyba siê poœpieszy³em z tymi zapewnieniami.Nie mam nic pod rêk¹.Wszystko mi zabrali do tego przerzutu zaopatrzenia na zachód.Or³ow by³ zaskoczony.A co takiego dzia³o siê na zachodzie?- Mo¿e, przy odrobinie szczêœcia, uda siê upchn¹æ ten twój ³adunek do któregoœz samolotów.Jak bêdzie miejsce, oczywiœcie.Tylko nie mam pojêcia, kiedyto bêdzie mo¿liwe.Wszystko siê tu robi na wariata, bo z Morza Beringa nadci¹gasilna burza.Wszystko, co jeszcze dziœ u nas wyl¹duje, ma tu zostaæ na przeci¹gnajbli¿szych dziewiêædziesiêciu szeœciu godzin.- Czyli nawet gdyby z Moskwy wys³aæ samolot, to te¿ byœmy nie zd¹¿yli.Cholera!- Pewnie nie.A co tam takiego pilnego?- Nie mam zielonego pojêcia.To coœ z Kremla.- Rozumiem.S³uchaj, a mo¿e ci poci¹g za³atwiæ, co? Lepsze to, ni¿ gdyby tatwoja tajna broñ mia³a tu le¿eæ bezczynnie cztery dni.Mo¿na by to wys³aæpoci¹giem na pó³noc od W³adywostoku i odebra³byœ sobie po drodze, jak tylkozmieni siê pogoda.- Poci¹g, powiadasz? - w zamyœleniu powtórzy³ Or³ow.– Ile wagonów mo¿esz miza³atwiæ?- Tyle, ¿e zabierzesz wszystko, co siê mo¿e w taki ma³y samolot zmieœciæ.Problem w tym, ¿e nie mogê ci daæ ¿adnych ludzi do obs³ugi tego poci¹gu.Towymaga³oby zgody admira³a Wañczuka, a on teraz jest na Kremlu i w³azi do dupynowemu prezydentowi.Gdyby siê okaza³o, ¿e zawracaliœmy mu gitarê, a to nieby³a sprawa bezpieczeñstwa narodowego, mo¿e byæ krucho.- Dobra, nie ma sprawy.Je¿eli mo¿esz za³atwiæ poci¹g, to ludŸmi ju¿ siê samzajmê.Daj mi znaæ, jak tylko coœ za³atwisz.- Odezwê siê za pó³ godziny.Po¿egnali siê i Or³ow odda³ s³uchawki ¯y³aszowi.- Po³¹cz mnie z baz¹ na Sachalinie i œci¹gnij do telefonu oficera Specnazu.- Tak jest.Którego, panie generale?- Podporucznika Nikitê Or³owa.Mojego syna.23¨ Poniedzia³ek, 13.45 - WaszyngtonPaul Hood i Mike Rodgers siedzieli przy dyrektorskim biurku, studiuj¹c profilepsychologiczne przygotowane przez Liz Gordon.Nawet je¿eli ¿ywili do siebie urazê za to, co mia³o miejsce na porannejodprawie, od³o¿yli to na bok.Rodgers, mimo swej niezale¿nej osobowoœci, by³te¿ ¿o³nierzem zawodowym z dwudziestoletnim sta¿em.Wiedzia³, co to jestrozkaz, nawet jeœli nie by³ po jego myœli.Hood ze swej strony stara³ siê jaknajrzadziej korzystaæ ze swej s³u¿bowej przewagi, a ju¿ wyj¹tkowo w sprawachnatury wojskowej.Decydowa³ siê na to tylko wtedy, gdy mia³ za sob¹ poparciewiêkszoœci kierowników dzia³Ã³w, tak jak rano.Rozmowa z Peggy James by³a ostra, ale jej sens jasny.Œrodowisko wywiadu by³oma³e, zbyt ma³e na to, by by³o w nim miejsce na tarcia.W porównaniu ze szkod¹,jak¹ mog³oby przynieœæ zerwanie œcis³ej wspó³pracy z Hubbardem i DI 6, ryzykozwi¹zane z do³¹czeniem doœwiadczonej agentki terenowej do zespo³uinterwencyjnego, by³o w pe³ni mo¿liwe do zaakceptowania.Hood pilnowa³ siê, by po porannym starciu nie zadra¿niaæ sytuacjitriumfalizmem.Posun¹³ siê nawet do tego, by dzieliæ entuzjazm genera³a dlaprofili psychologicznych, choæ zwykle wierzy³ w nie równie mocno, co wastrologiê lub wró¿enie z kszta³tu czaszki.Wed³ug niego sny o matce œnioneprzez dziecko, by³y równie pomocne do poznania toku rozumowania doros³egocz³owieka, co przyci¹ganie Saturna lub kszta³t koœci czo³owej do poznaniaprzysz³oœci.Ale Rodgers w to wierzy³, wiêc siedzieli teraz obaj nad monitorem.Je¿eli nawet wnioski by³y bzdur¹, to w ka¿dym razie warto by³o raz jeszczeprzeœledziæ drogê ¿yciow¹ ich potencjalnego adwersarza.Zwiêz³a biografia nowego prezydenta Rosji wype³ni³a wiêksz¹ czêœæ ekranu,komputer umo¿liwi³ te¿ na ¿¹danie obejrzenie archiwalnych zdjêæ, fragmentówkronik filmowych i wycinków prasowych.Hood przegl¹da³ jego drogê ¿yciow¹, odnarodzin w Machaczkale nad Morzem Kaspijskim, przez studia w Moskwie i karierêod zastêpcy cz³onka Biura Politycznego, do stanowiska attache ambasadyradzieckiej w Londynie i charge d’affair ad interim w Waszyngtonie.Zatrzyma³ przesuwaj¹cy siê tekst, gdy rozpocz¹³ siê komentarz pisany przez LizGordon.Uwa¿a siê za kogoœ w rodzaju wspó³czesnego Piotra Wielkiego.Popiera otwartyhandel z Zachodem i wp³ywy zachodniej kultury, by ugruntowaæ wœród narodu popytna to, co chce sprzedaæ.- To ma sens - odezwa³ siê Rodgers.- Chc¹c ogl¹daæ nasze filmy, bêd¹ musielikupiæ rosyjski magnetowid.Jak im siê zachce koszulek Chicago Bulls albo zportretem Janet Jackson, to te¿ otworz¹ u siebie produkcjê.- Ale Liz pisze dalej, ¿e jego gust ró¿ni siê od gustu Piotra.- Tak - zgodzi³ siê Rodgers.- Piotr Wielki by³ naprawdê zainteresowany kultur¹Zachodu.¯anin chce j¹ tylko wykorzystaæ, by utrzymaæ siê w siodle i odbudowaægospodarkê.Ubieg³ej nocy dyskutowaliœmy z prezydentem, na ile przywi¹zany jestdo tej myœli i zdolny oprzeæ siê pokusie militaryzmu.- W ogóle nie ma nic wspólnego z wojskiem - zauwa¿y³ Hood, ponownieprzegl¹daj¹c biografiê.- Zgadza siê - potwierdzi³ Rodgers.- Ale w³aœnie tacy przywódcy, jak uczyhistoria, maj¹ najmniejsze opory przed siêganiem po opcjê militarn¹.Ka¿dy, ktosam znalaz³ siê pod ogniem jest, w tym wzglêdzie ostro¿niejszy.Bior¹c pod uwagê ostrze¿enia o spodziewanych wydarzeniach natury wojskowej,które przyniós³ genera³ Rodgers z Bia³ego Domu.- czyta³ dalej g³oœno Hood [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •