[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Tak, ale wszyscy wiedz¹, ¿e czarownice nie k³ami¹.To by³o najwa¿niejsze.Wiesz, wszyscy widzieli, ¿e s¹ bardzo podobni, ale to móg³ byæ przypadek.Wiesz.- Magrat zarumieni³a siê.- Sprawdzi­³am, co to jest droit deseigneur.Mateczka Whemper mia³a s³ow­nik.Niania Ogg przerwa³a œpiew.- No tak - powiedzia³a Babcia Weatherwax.- Có¿.Magrat zda³a sobie sprawê,¿e atmosfera sta³a siê nieco na­piêta.- Powiedzia³yœcie prawdê, tak? - upewni³a siê.- Rzeczywiœcie s¹ braæmi, tak?- O tak - potwierdzi³a Gytha Ogg.- Zdecydowanie.By³am przy jego matce, kiedytwój.kiedy nowy król siê rodzi³.I przy królowej, kiedy rodzi³a ma³egoTomjona.Powiedzia³a mi, kim jest ojciec.- Gytho!- Przepraszam.Wino uderza³o Magrat do g³owy, ale kó³ka zêbate w mózgu jakoœ siê jeszczekrêci³y.- Chwileczkê.- Pamiêtam ojca B³azna.- Niania Ogg mówi³a powoli i wy­raŸnie.- Bardzoatrakcyjny m³ody cz³owiek.Nie zgadza³ siê ze swo­im tat¹, wiesz, aleprzyje¿d¿a³ od czasu do czasu.Zobaczyæ siê z przyjació³mi.- £atwo nawi¹zywa³ przyjaŸnie - doda³a Babcia.- Z damami - zgodzi³a siê Niania.- By³ prawdziwym atlet¹, pamiêtasz? Wspina³siê na mury jak po drabinie.Tak s³ysza³am.- By³ bardzo popularny u dworu - doda³a Babcia.- Tyle wiem.- O tak.W ka¿dym razie u królowej.- Król tak czêsto wyje¿d¿a³.- To ten jego droit.Zawsze gdzieœ siê z nim w³Ã³czy³.Rzadko wraca³ na noc dodomu.- Chwileczkê - powtórzy³a Magrat.Spojrza³y na ni¹ obie.- Tak? - spyta³a Babcia.- Powiedzia³yœcie wszystkim, ¿e s¹ braæmi i ¿e Verence jest starszy!- Zgadza siê.- I pozwoli³yœcie im wierzyæ, ¿e.Babcia Weatherwax otuli³a siê chust¹.- Prawdomównoœæ by³a konieczna - wyjaœni³a.- Ale nikt nie ¿¹da³ uczciwoœci.- Nie, nie.Chcesz powiedzieæ, ¿e król Lancre tak naprawdê nie jest.- Chcê powiedzieæ - przerwa³a jej stanowczo Babcia - ¿e ma­my króla, który jestnie gorszy ni¿ wiêkszoœæ, a lepszy ni¿ wielu, i który nosi g³owê na karku.Oraz.- Nawet jeœli to przerywa sukcesjê - rzek³a Niania.- Oraz ¿e duch starego króla spocz¹³ szczêœliwy w spokoju, odby³a siê uroczystakoronacja, a niektóre z nas dosta³y kubki, do których nie mia³y w³aœciwieprawa, bo by³y przeznaczone dla dzie­ciaków.Ogólnie rzecz bior¹c, sprawy mog³ysiê u³o¿yæ o wiele go­rzej ni¿ teraz.A w³aœnie u³o¿enie spraw jestnajwa¿niejsze.- Ale on nie jest naprawdê królem!- Móg³by byæ - mruknê³a Niania.- Przecie¿ mówi³aœ.- Kto wie? Zmar³a królowa nie by³a dobra w rachunkach.Zreszt¹ on nie wie, ¿enie jest z królewskiego rodu.- A ty mu nie powiesz, prawda?Magrat popatrzy³a na ksiê¿yc.Przesuwa³o siê przez niego kil­ka chmur.- Nie - rzek³a.- No i dobrze.Zreszt¹ pomyœl: ród królewski musi siê od ko­goœ zaczynaæ.Irównie dobrze mo¿e siê zacz¹æ od niego.Wygl¹da na to, ¿e traktuje w³adzêbardzo powa¿nie, a to wiêcej, ni¿ mo¿na siê spodziewaæ po wiêkszoœci z nich.Nada siê.Magrat uœwiadomi³a sobie, ¿e przegra³a.Z Babci¹ Weatherwax ka¿dy przegrywa³,ciekawe by³o tylko, w jaki sposób.- I tak jestem zdziwiona waszym podejœciem - stwierdzi³a.- Jesteœcieczarownicami.To znaczy, ¿e musz¹ was obchodziæ takie rzeczy jak prawda,tradycja i przeznaczenie.- Tu w³aœnie wszystko pokrêci³aœ - przerwa³a jej Babcia.- Przeznaczenierzeczywiœcie jest wa¿ne, ale ludzie myl¹ siê s¹dz¹c, ¿e nimi kieruje.Jestodwrotnie.- Lecieæ przeznaczenie - zgodzi³a siê Niania.Babcia spojrza³a na ni¹ surowo.- Poza tym nie myœla³aœ chyba, ¿e ³atwo byæ czarownic¹, co?- Uczê siê - odpar³a Magrat.Spojrza³a ponad wrzosowiskiem w stronê, gdzie nadhoryzontem jarzy³ siê w¹ski, czerwony pasek œwitu.- Muszê siê zbieraæ -doda³a.- Wczeœnie siê robi.- Ja te¿ - zgodzi³a siê Niania Ogg.- Nasza Shirl siê d¹sa, jeœli mnie nie ma,kiedy przychodzi zrobiæ œniadanie.Babcia starannie zdepta³a resztki ognia.- Rych³o¿ siê zejdziem znów? - spyta³a.- Hm.Trzy czarownice spojrza³y posobie z zak³opotaniem.- W przysz³ym miesi¹cu bêdê zajêta - powiedzia³a Niania.- Urodziny i ró¿netakie.Poza tym nazbiera³o siê pracy przez to ca­³e zamieszanie.Same wiecie.Io duchach trzeba pomyœleæ.- S¹dzi³am, ¿e odes³a³aœ je do zamku - zdziwi³a siê Babcia.- Nie chcia³y wracaæ.A szczerze mówi¹c, przyzwyczai³am siê do nich.Dotrzymuj¹mi towarzystwa wieczorami.Ju¿ prawie nie krzycz¹.- To mi³o.A ty, Magrat?- Zawsze jakoœ o tej porze roku jest mnóstwo pracy, nie za­uwa¿y³aœ?- Istotnie - przyzna³a uprzejmie Babcia Weatherwax.- Nie warto wi¹zaæ siêœcis³ymi terminami, prawda? Zostawmy tê kwestiê otwart¹.Zgoda?Pokiwa³y g³owami.A potem, gdy nowy dzieñ rozjaœnia³ okoli­cê, trzy czarownicesamotne, zajête w³asnymi myœlami, wróci³y do domu.Istnieje szko³a filozoficzna twierdz¹ca, ¿e czarownice i mago­wie nigdy niemog¹ wróciæ do domu.Ale one wróci³y, mimo to [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •