[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nagle zrozumia³am jej sens i dozna³am wra¿enia, ¿e jestem œwiadkiem dalszegoci¹gu.Ktoœ czegoœ docieka³, nie rezygnowa³.Pawe³, kumpel pó³g³Ã³wka,pó³g³Ã³wek.Szarpn¹³ mn¹ lêk o Paw³a.On te¿ rozmawia³ ze mn¹ przez telefon, ask¹d mam wiedzieæ, gdzie i w jaki sposób tamten zosta³ pods³uchany, ktoœ musta³ za plecami, czy te¿ trzyma³ po prostu inn¹ s³uchawkê.Myœl, ¿e nastêpna pewnie bêdê ja, bo te¿ rezygnowaæ nie zamierzam, jakoœ mnieominê³a.Zastosowa³am jedyn¹ metodê, która mog³a daæ rezultaty, wyci¹gnê³amwielki kawa³ papieru w kratkê i przyst¹pi³am do rozwa¿añ na piœmie.W sposób jasny, wyraŸny i zdecydowany wysz³o mi z tego miejsce.Wszystko dzia³osiê na Pradze, melinê przenieœli na Pragê, ch³opczyk zagin¹³ na Pradze, hippisite¿, pó³g³Ã³wek ze zgroz¹ powiedzia³, ¿e ju¿ wie, co tam jest na tej Pradze inatychmiast zosta³ zabity.Nawet ³garstwo Bo¿ydara dotyczy³o piwnicy naPradze.Mo¿liwe, ¿e zachowa³abym jakiœ umiar i ograniczy³a siê do pracy umys³owej,gdyby nie to ostatnie przypomnienie.Nieprzyjemnoœci uczuciowych mia³amnajzupe³niej doœæ nawet i bez Bo¿ydara, pó³g³Ã³wek le¿a³ mi na sumieniu, Pawe³mnie drêczy³, ba³am siê nawet o Gucia, jeœli jeszcze do tego rozpada³ mi siêupragniony zwi¹zek, to ju¿ by³o za wiele.Rozs¹dek opuœci³ mnie bez reszty, ajego miejsce skwapliwie zajê³y bodŸce mniej szla-8283chetne.G³Ã³wnie wyró¿nia³ siê wœród nich zbuntowany, agresywny, oœli upór natle: „a ja w³aœnie, ¿e coœ zrobiê!"W kwadrans znalaz³am siê na Pradze.Jakieœ resztki rozumu musia³y siê jeszcze po mnie pa³êtaæ, bo samochódzostawi³am w pewnym oddaleniu i na teren posesji wesz³am piechot¹, od ty³u.By³o jeszcze doœæ widno, zmierzch siê dopiero zaczyna³.Wkraczaj¹c w g³¹bdziedziñca, pomyœla³am, ¿e nale¿a³o zabraæ ze sob¹ taœmê.Jak¹kolwiek, malutk¹,dwumetrow¹, któr¹ mia³am w domu, a bodaj centymetr krawiecki.Diabli wiedz¹, poco tu przyjecha³am, ale niechbym chocia¿ mog³a symulowaæ uzupe³nianie obmiarów,zapomnieliœmy na przyk³ad o wysokoœci dwóch stopni przed wejœciem.No trudno,przepad³o.A mo¿e.?Przez te cztery kroki, jakie zd¹¿y³am zrobiæ, pomyœla³am o ma³ej taœmie, okilku posiadanych centymetrach krawieckich, o tym, ¿e tej ma³ej taœmy ju¿ razszuka³am i nie mog³am jej znaleŸæ, zawsze le¿a³a na pó³eczce w k¹cie, a teraznie le¿y, ¿e przecie¿ mierzy³am szerokoœæ rega³u w sklepie, czym, chyba niesi³¹ woli, i ¿e porz¹dku w torebce nie robi³am od ca³ych wieków.Pi¹ty krokwypad³ mi przy gruzowatym pagórku, szóstego nie uczyni³am.Przyklêk³am, opar³amtorebkê na kawale betonu i zaczê³am wygarniaæ jej zawartoœæ.Na samym dnie kosmetyczki znajdowa³a siê ma³a taœma.Ulgi dozna³am olbrzymiej,co wprawdzie sensu nie mia³o, ale zdecydowanie poprawi³o mi samopoczucie itrochê jakby z³agodzi³o tajfun w duszy i chaos w umyœle.Od³o¿y³am na bok ma³ykr¹¿ek i ca³y wywalony ch³am zaczê³am wpychaæ z powrotem do torebki.W po³owie wpychania zastopowa³o mnie i zdecydowa³am siê zapaliæ papierosa.Odpocz¹tku nie patrzy³am na to, co robiê, wzrok mia³am utkwiony w zaœmiecon¹ruinkê.Bóg raczy wiedzieæ, co spodziewa³am siê zobaczyæ, jeœli bowiem istotnieruin-ka kry³a w sobie jak¹œ tajemnicê, tajemnica ta nie mia³a prawa ujawniaæsiê na zewn¹trz, otwory do zagl¹dania nie wchodzi³y w rachubê.Mimo to zestraszliwym natê¿eniem wpatrywa³amsiê w gruzowaty pagórek, œlamazarnie zbieraj¹c rozsypane dooko³a betonuprzedmioty.Œmieci by³o tam du¿o.W jednym miejscu wystawa³ kawa³ek ramy okiennej zeszcz¹tkami zawiasu, w drugim widaæ by³o dziurawe dno jakiegoœ kot³a.Spodrozgrzebanej przez dzieci wyrwy wy³azi³a jakby rura od piecyka, z kolankiem.Dalej ujrza³am fragment wanny wbity w te gruzy na mur, widoczna by³a tylkoczêœæ z odp³ywem, do góry nogami, przy odp³ywie trzyma³ siê nawet kawa³ekrurki.Coœ siê nagle odezwa³o gdzieœ we mnie.Przelaz³am na czworakach do rury odpiecyka, przy³o¿y³am d³oñ do otworu, przypomnia³am sobie porozrzucane mienie,wróci³am na poprzednie miejsce, sprawdzi³am czy pozbiera³am wszystko i znówzbli¿y³am siê do rury.Przemówi³a do mnie.Zajrzeæ przez ni¹ nie by³o sposobu,nie tylko dlatego, ¿e zaczyna³o siê robiæ ciemno, ale tak¿e przez to kolanko.Poza tym tam, na dole, wcale nie musia³a wisieæ pionowo, te¿ mog³a byæ zagiêta,taka zetka.Siedz¹c w kucki tu¿ obok, rozwa¿a³am kwestie nawiewu i wywiewu, tak t¹wentylacj¹ zajêta, ¿e zapomnia³am o otoczeniu.Postanowi³am pomacaæ wannê, bow³aœciwie ten kawa³ek wystaj¹cej rurki nie mia³ prawa siê trzymaæ.Nie uczyni³am tego.Nie poruszy³am siê.Nagle skamienia³am i nawet kark mizesztywnia³, tak ¿e nie by³am w stanie odwróciæ g³owy.Coœ sta³o za mn¹.Czu³am to z potworn¹ wyrazistoœci¹ i uda³o mi siê pomyœleæ,¿e bez wzglêdu na dalsze wydarzenia zostanê tu ju¿ na zawsze.Najzwyczajniej wœwiecie padnê trupem i bêdê le¿a³a ko³o tej rury z kolankiem do s¹dnego dnia.Nie, krócej, usun¹ moje zw³oki, ¿eby siê nie zaœmiard³y.Coœ sta³o tu¿ za moimi plecami i oddycha³o.Posapywa³o trochê, jakby przez nos,mo¿e mia³o katar.Po d³u¿szej chwili petryfikacji, rozprawiwszy siê z kwesti¹zaœmiardniêtych zw³ok, zdo³a³am uprzytomniæ sobie, ¿e to coœ sapie jakoœ nisko,znajduje siê tu¿ za mn¹, ale chyba nie stoi, siedzi w kucki, tak jak ja, albomo¿e jest to w ogóle coœ ma³ego, pies na przyk³ad.Powoli, z wysi³kiem, odktórego rozbola³a mnie szyja, odwróci³am g³owê.8485Za mn¹ sta³a dziewczynka, mo¿e szeœcioletnia, i przygl¹da³a mi siê w skupieniu,chocia¿ bez wielkiego zainteresowania.Ulga, jakiej dozna³am, os³abi³a mnietak, ¿e zmieni³am pozycjê na siedz¹c¹.Do wypowiadania jakichkolwiek s³Ã³w narazie nie by³am zdolna.- Fufko tu fajfa³ - odezwa³a siê dziewczynka.Wzdrygnê³o mi siê w œrodku.Fufkofajfa³, Jezus kochany, coto dziecko mówi.? A mo¿e ja Ÿle s³yszê.?- Dziu³a by³a -- doda³a dziewczynka konfidencjonalnie.-Pan szpa³.S³aboœæ jeszcze mi nie przesz³a, ale dozna³am wra¿enia, ¿e chyba zaczynam coœrozumieæ.Dziecko najwidoczniej by³o w towarzyskim nastroju i moje milczenieuwa¿a³o za zachêtê do konwersacji.- Czo tu ³obif? - spyta³o z cieniem jakby nagany.- Dziu³y juf nie ma.Zaczyna³am rozumieæ wiêcej.Dziura by³a i ju¿ jej nie ma.Zaraz.Pan spa³.?Uczyni³am kolejny heroiczny wysi³ek i wydoby³am z siebie g³os, ca³kiem nieswóji nieco ochryp³y.- Zawali³o siê? - spyta³am, czyni¹c odpowiedni gest rêk¹.Dziewczynka si¹knê³anosem i kiwnê³a g³ow¹.- £³³³³³³uuuuuu - powiedzia³a z wyraŸnym zadowoleniem.Nie wymawia³a r [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •