[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Trzymaj siê - rzek³ Baker z powag¹.- Do widzenia - wymamrota³ Garraty zesztywnia³ymi wargami.- Do widzenia,Scramm, szczêœliwej podró¿y, mi³ego odpoczynku.- Mi³ego odpoczynku? - Scramm uœmiechn¹³ siê lekko.- Mo¿e dopiero mam przedsob¹ prawdziwy Wielki Marsz.Ruszy³ szybciej i zrówna³ siê z Mike'em i Joe'em w zniszczonych skórzanychkurtkach.Mike nie da³ siê skurczom, nie przygiê³y go.Maszerowa³ przyciskaj¹cobie rêce do brzucha.Zachowywa³ sta³¹ prêdkoœæ.Scramm z nimi rozmawia³.Wydawa³o siê, ¿e narada trwa bardzo d³ugi czas.- Co oni knuj¹? - ze strachem szepn¹³ do siebie Pearson.Nagle skoñczyli.Scramm oddali³ siê trochê od Mi-ke'a i Joe'ego.Nawet z dalekaGarraty s³ysza³ jego urywany kaszel.Teraz ¿o³nierze obserwowali ca³¹ trójkêbardzo uwa¿nie.Joe po³o¿y³ rêkê na ramieniu brata i mocno go uœcisn¹³.Spojrzeli sobie w oczy.Garraty nie móg³ dopatrzyæ siê ¿adnej emocji na ichtwarzach jak z br¹zu.Mike przyspieszy³ trochê i zrówna³ siê ze Scrammem.W chwilê potem obaj zrobili nag³y zwrot i ruszyli w kierunku t³umu, który,wyczuwaj¹c ich desperacjê, rozwrzesz-cza³ siê, rozszczepi³ i cofn¹³ jak przedzaraz¹.Dostali upomnienie, a kiedy dotarli do barierek ustawionych wzd³u¿ drogi,zrobili zgrany pó³obrót i stanêli twarz¹ do nadje¿d¿aj¹cego transportera.Pokazali œrodkowe palce w wulgarnym geœcie.- Zer¿n¹³em ci matkê i dawa³a jak ¿adna! - krzykn¹³ Scramm.Mike powiedzia³ coœ w swoim jêzyku.Potê¿ny okrzyk wzbi³ siê ponad zawodników i Garraty poczu³ ³zy pod powiekami.T³um milcza³.Miejsce za Mike'em i Scrammem by³o puste.Dostali po drugimupomnieniu i usiedli razem, krzy¿uj¹c nogi.Zaczêli spokojnie rozmawiaæ.AGarraty mijaj¹c ich pomyœla³, ¿e to bardzo dziwne, bo Scramm i Mike rozmawialize sob¹ ka¿dy w innym jêzyku.Nie ogl¹dn¹³ siê.Nikt z nich siê nie ogl¹dn¹³, nawet kiedy by³o po wszystkim.- Ten kto wygra, oby dotrzyma³ s³owa - rzek³ McVries.- Oby.Nikt nic nie odpowiedzia³.Rozdzia³ trzynastyJoanie Greenblum, spuœæ cenê!Johnny OlsenThe New Price Is RightDruga popo³udniu.- Oszukujesz! - krzykn¹³ Abraham.- Nie oszukujê - powiedzia³ ze spokojem Baker.- Jesteœ mi winien dolardwadzieœcia, baranie.- Nie p³acê oszustom.- Abraham œcisn¹³ mocno w d³oni dziesiêæ centów, którewczeœniej podrzuci³ w powietrze.- A ja zwykle nie gram w dyszki z facetami, którzy mnie nazywaj¹ oszustami -rzek³ ponuro Baker i potem siê uœmiechn¹³.- Ale w twoim przypadku, Abe, zrobiêwyj¹tek.Masz tyle sposobów na wygrywanie, ¿e po prostu nie mogê siê oprzeæ.- Zamknij siê i rzucaj.- O, proszê, nie mów do mnie tym tonem! - Baker wywróci³ oczami.- Móg³bymjeszcze osun¹æ siê na ziemiê i zemdleæ na œmieræ!Garraty wybuchn¹³ œmiechem.Abraham rzuci³ w górê swoje dziesiêæ centów, z³apa³ na przegub i zakry³.- Twój rzut.Baker wyrzuci³ wy¿ej swoj¹ monetê, z³apa³ zrêczniej i, Garraty by³ tego pewien,trzyma³ j¹ na sztorc.- Tym razem ty pokazujesz pierwszy - powiedzia³ Baker.- Nie, nie.Ostatnim razem ja pokazywa³em pierwszy.- ¯eby ciê pokrêci³o, Abe, ja przedtem trzy razy z rzêdu pokazywa³em pierwszy.Mo¿e to ty oszukujesz.Abraham coœ mrukn¹³, zastanowi³ siê, a potem ods³oni³ swoj¹ dyszkê.To by³areszka, rzeka Potomak w obramowaniu liœci laurowych.Baker podniós³ d³onie, zerkn¹³ i uœmiechn¹³ siê.Jego dy-szka równie¿ le¿a³areszk¹ w górê.- Teraz wisisz mi dolar piêædziesi¹t.- Ty chyba bierzesz mnie za durnia! - wrzasn¹³ Abraham.- Bierzesz mnie zaidiotê, zgadza siê? No, œmia³o, powiedz! Po prostu chcesz, ¿eby frajer sp³uka³siê do czysta, zgadza siê?Baker rozwa¿a³ odpowiedŸ.- Œmia³o, œmia³o! - rykn¹³ Abraham.- Wytrzymam to!- Tak siê sk³ada - odrzek³ Baker - ¿e ten problem, czy jesteœ frajerem, czynie, nigdy nie zaprz¹ta³ mojej uwagi.Jesteœ je³op, to nie ulega w¹tpliwoœci.A ¿e zostaniesz sp³ukany do czysta - po³o¿y³ Abrahamowi d³oñ na ramieniu - to,przyjacielu, jest pewne.- Daj spokój.- Abraham uœmiechn¹³ siê przebiegle.-Podwójna pula na jedenrzut.Baker rozwa¿y³ propozycjê.Spojrza³ na Garraty'ego.- Ray, ty byœ zaryzykowa³?- Co bym zaryzykowa³? - Garraty straci³ w¹tek.Akurat z jego lew¹ nog¹ coœwyraŸnie zaczê³o byæ nie w porz¹dku.- Podwójna pula na jeden rzut przeciwko temu goœciowi?- Czemu nie? Przecie¿ jest zbytnim baranem, ¿eby ciê oszukaæ.- Garraty, uwa¿a³em ciê za przyjaciela - powiedzia³ zimno Abraham.- W porz¹dku, dolar piêædziesi¹t razy dwa albo nic - rzek³ Baker i w³aœniewtedy lewa noga Garraty'ego zap³onê³a potwornym bólem, przy którym wszystkiecierpienia ostatnich trzydziestu godzin nic nie znaczy³y.- Moja noga, moja noga, moja noga!!! - krzycza³, niezdolny siê pohamowaæ.- O Jezu, Garraty - zd¹¿y³ powiedzieæ Baker, id¹c dalej.Potem mijali go, wydawa³o siê, ¿e mijali go wszyscy, kiedy sta³ w miejscu zlew¹ nog¹ zamienion¹ w zasup³any kawa³ marmuru, mijali go, zostawiali go zasob¹.- Upomnienie! Czterdziestkasiódemka, upomnienie!Nie wpadaj w panikê.Jak wpadniesz teraz w panikê, wiesz, co ciê czeka.Usiad³ na drodze, k³ad¹c przed sob¹ nogê jak drewnian¹ protezê.Zacz¹³ masowaæwielki miêsieñ.Usi³owa³ go rozgnieœæ.Równie dobrze móg³by rozgniataæ koœæs³oniow¹.- Garraty? - To by³ McVries.Wydawa³ siê przestraszony.ale to na pewnoz³udzenie.- Co to? Sforsowa³eœ sobie nogê?- No, tak mi siê zdaje.IdŸ.Nic mi nie bêdzie.Czas.Czas bieg³ szybciej dla niego, ale dla wszystkich innych zdawa³ siêczo³gaæ, zwolni³ jak przy powtórce w transmisji meczu pi³karskiego.McVriesprzyspiesza³ powoli, demonstruj¹c jeden obcas, potem drugi, b³ysk startychgwoŸdzi, krótki widok popêkanej i cienkiej jak serwetka podeszwy.Barkovitchprzechodzi³ obok powoli, z uœmieszkiem na twarzy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]