[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.3Pielêgniarka pojawi³a siê czterdzieœci minut póŸniej.Pode­sz³a do ³Ã³¿kastarego mê¿czyzny, zmieni³a mu kroplówkê, po­sz³a do ³azienki i nabra³a wody wplastykowy dzbanek.Podla³a kwiaty, które dosta³ ten stary cz³owiek.Obok jego³Ã³¿ka sta³o kilka bukietów, na parapecie okna i na stoliku le¿a³o kilkanaœciekart z ¿yczeniami prêdkiego powrotu do zdrowia.Johnny pa­trzy³, jak wykonujete zwyk³e czynnoœci, nie czuj¹c ¿adnej po­kusy, by jeszcze raz spróbowaæ si³yswego g³osu.Pielêgniarka odstawi³a dzbanek i podesz³a do jego ³Ã³¿ka.Ma zamiar poprawiæ mipoduszki, pomyœla³.Ich oczy spotka³y siê na krótko, ale wyraz jej oczu niezmieni³ siê.Nie wie, ¿e siê przebudzi³em.Przedtem te¿ miewa³em otwarte oczy.Dla niej nie ma to ¿adnego znaczenia.Pielêgniarka po³o¿y³a mu rêkê na karku.Mia³a ch³odn¹ d³oñ, jej dotyk przyniós³mu ulgê i Johnny natychmiast dowiedzia³ siê, ¿e siostra ma trójkê dzieci i ¿enajm³odsze niemal straci³o wzrok w jednym oku w dniu Czwartego Lipca.Wypadek zfa­jerwerkami.Ch³opiec nazywa siê Mark.Podnios³a mu g³owê, poklepa³a poduszkê, po³o¿y³a g³owê z powrotem.Odwróci³asiê, poprawiaj¹c nylonowy fartuch na biodrach, a póŸniej znów spojrza³a naniego, zaskoczona.NajwyraŸniej z opóŸnieniem stwierdzi³a, ze jednak jest wjego oczach coœ dziwnego.Coœ, czego przedtem w nich nie by³o.Przyjrza³a mu siê z namys³em, odwróci³a g³owê i Johnny po­wiedzia³:- Czeœæ, Marie.Pielêgniarka zamar³a; us³ysza³ suchy trzask - to szczêknê³y nagle i gwa³towniezwieraj¹ce siê zêby.Przycisnê³a jedn¹ rêk¹ coœ nad piersiami - wisia³ tam ma³yz³oty krzy¿yk.- O mój Bo¿e - powiedzia³a.- Pan siê obudzi³.W³aœnie m y œ l a ³ a m, ¿ewygl¹da pan inaczej.Sk¹d pan zna moje imiê?- Przypuszczam, ¿e musia³em je gdzieœ s³yszeæ.- Trudno mu by³o mówiæ,strasznie trudno.Jêzyk przypomina³ leniwego robaka, œlina najwyraŸniej go niezwil¿a³a.Pielêgniarka skinê³a g³ow¹.- Budzi³ siê pan ju¿ od d³u¿szego czasu.Lepiej pójdê do na­szej dy¿urki iwywo³am doktora Browna i doktora Weizaka.Bêd¹ chcieli wiedzieæ, ¿e pan jestznów wœród nas.- Lecz zo­sta³a chwilê d³u¿ej, patrz¹c na niego z nie maskowan¹fascyna­cj¹, która go zaniepokoi³a.- Mam trzecie oko? - zapyta³.Pielêgniarka rozeœmia³a siê nerwowo.- Nie, oczywiœcie, ¿e nie.Pan wybaczy.Dostrzeg³ swój parapet i przysuniêty doniego stolik.Na pa­rapecie sta³ przyblad³y fio³ek afrykañski i obrazek JezusaChrystusa - z tych, które uwielbia³a jego matka.Jezus wygl¹da³ na nim tak,jakby mia³ w³aœnie wybiæ zwyciêsk¹ pi³kê dla nowojor­skich Jankesów lub zrobiæcoœ równie wspania³ego i atletycznego.Lecz sam obrazek by³ ¿Ã³³ty.Po¿Ã³³k³ izwija³ siê na rogach.Nagle poczu³ strach jak dusz¹cy koc na twarzy.- Siostro! - zawo³a³.- Siostro! Pielêgniarka odwróci³a siê w drzwach.- Gdzie s¹ kartki z ¿yczeniami? - Nagle trudno mu by³o od­dychaæ.- Ten drugigoœæ ma.czy nikt nie przys³a³ mi kartki?Siostra uœmiechnê³a siê wymuszonym uœmiechem, jakby coœ ukrywa³a.Nagle Johnnyzapragn¹³, by podesz³a do jego ³Ã³¿ka.Wyci¹gn¹³by rêkê i dotkn¹³ jej.Gdybytylko jej dotkn¹³, wie­dzia³by, co ukrywa.- Muszê wywo³aæ doktora - powiedzia³a i odesz³a, nim zd¹­¿y³ jej zadaæ nastêpnepytanie.Johnny patrzy³ na afrykañski fio­³ek, na starzej¹cy siê obrazekJezusa, zak³opotany i przestraszo­ny.Po krótkiej chwili znów zasn¹³.4- On siê naprawdê obudzi³ - powiedzia³a Marie Michaud.- Rozmawia³ zupe³nieprzytomnie.- W porz¹dku - uspokoi³ j¹ doktor Brown.- Nie w¹tpiê w to.Jeœli obudzi³ siêraz, to obudzi siê tak¿e i drugi.Prawdo­podobnie.To tylko kwestia.Johnny jêkn¹³.Otworzy³ oczy.By³y puste, patrzy³y w niebo.PóŸniej chybazauwa¿y³ Marie, bo jego spojrzenie nabra³o ¿y­cia.Uœmiechn¹³ siê s³abo, aletwarz nadal mia³ niezbyt przyto­mn¹, jakby obudzi³y siê tylko oczy, a nie ca³yJohnny.Maria od­czu³a nagle, ¿e nie patrzy na ni¹, lecz w n i ¹.- Chyba nic mu nie bêdzie - powiedzia³ Johnny.- Kiedy ju¿ oczyszcz¹ uszkodzon¹rogówkê, jego oko bêdzie jak nowe.Po­winno byæ.Maria westchnê³a ochryple i doktor Brown spojrza³ na ni¹.- Co siê sta³o?- On mówi o moim synku.Moim Marku.- Nie - stwierdzi³ Brown.- Mówi przez sen i tyle.Nie rób z ig³y wide³,siostro.- Dobrze.Oczywiœcie.Ale teraz nie œpi, prawda?- Marie? - zapyta³ Johnny i uœmiechn¹³ siê niepewnie.- Za­sn¹³em, prawda?- Tak - odpowiedzia³ mu Brown.-I mówi³ pan przez sen.Przestraszy³ pan nasz¹Marie.Czy pan œni³?- Nieee.nic nie pamiêtam.Co powiedzia³em? I kim pan jest?- Nazywam siê James Brown.Jak ten piosenkarz soulowy, tylko ja jestemneurologiem.Powiedzia³ pan: „Chyba nic mu nie bêdzie, kiedy oczyszcz¹uszkodzon¹ rogówkê".Coœ takie­go, prawda, siostro?- Mojego syna czeka ta operacja.Mojego Marka.- Nic nie pamiêtam - przyzna³ Johnny.- Chyba spa³em.- Popatrzy³ na Browna;oczy mia³ teraz bystre, przestraszone.-Nie mogê podnieœæ r¹k.Czy jestemsparali¿owany?- Nie.Niech pan spróbuje poruszaæ palcami.Johnny spróbowa³.Móg³ poruszaæ palcami.Uœmiechn¹³ siê.- Œwietnie - orzek³ Brown.- Jak pan siê nazywa?- John Smith.- Dobrze, a drugie imiê?- Nie mam drugiego imienia.- Pewnie, komu ono potrzebne.Siostro, proszê pójœæ do re­cepcji i sprawdziæ,kto jest jutro na neurologii.Chcia³bym zro­biæ panu Smithowi mnóstwo badañ.- Tak, doktorze.- Mog³aby pani tak¿e zadzwoniæ do Sama Weizaka.Zasta­nie go pani w domu albona polu golfowym.- Dobrze, doktorze.- I ¿adnych dziennikarzy.Pani ¿ycie od tego zale¿y! - Brown uœmiecha³ siê, alemówi³ powa¿nie.- Nie, nie, oczywiœcie.- Odesz³a; bia³e buty skrzypnê³y ci­cho.Z jej ch³opcemwszystko bêdzie dobrze, pomyœla³ Johnny.Musia³em byæ pewny, jeœli jej topowiedzia³em.- Doktorze Brown? Gdzie s¹ moje kartki z ¿yczeniami? Czy¿by nikt nie przys³a³mi kartki?- Jeszcze tylko kilka pytañ - powiedzia³ g³adko Brown.-Czy pamiêta pan imiêmatki?- Oczywiœcie, pamiêtam.Vera.- Panieñskie nazwisko?- Nason.- Imiê ojca?- Herbert.Herb.I dlaczego powiedzia³ pan o dziennikarzach?- Adres.- RFD nr l, Pownal - powiedzia³ natychmiast Johnny i za­milk³.Na jego twarzypojawi³ siê wyraz zaskoczenia.- To zna­czy.no, mam mieszkanie w CleavesMills, na North Main Street numer 110.Dlaczego poda³em panu adres rodziców?Nie mieszkam z nimi, odk¹d skoñczy³em osiemnaœcie lat.- A ile teraz ma pan lat?- Proszê obejrzeæ moje prawo jazdy.Chcê wiedzieæ, dlacze­go nie ma tu kart z¿yczeniami.A w ogóle, to jak d³ugo tu le¿ê? Jaki to szpital?- Centrum Medyczne Wschodniego Maine.Odpowiem na wszystkie pana pytania, jeœlitylko pozwoli mi pan [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •