[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potem wychodzê na miasto, ¿eby siêtrochê zabawiæ.Poszed³em do „The Cavalier", wypi³em parê piw, pogra³em wpokera na zapleczu.Ale ze mn¹ jest taki k³opot, ¿e zawsze zaczynam rozrabiaæ,jak sobie popijê.Wszystko zaczyna mi ko³owaæ przed oczami.Œmieszne, no nie?Kiedyœ rozwali³em jednemu goœciowi g³owê krze­s³em i wtedy.P: Czy mia³ pan w zwyczaju udawaæ siê na posterunek policji za ka¿dym razem,kiedy ogarnia³ pana ten nastrój?O: Jasne.Du¿y Otis to mój przyjaciel.P: Czy ma pan na myœli Otisa Doyle'a, szeryfa tego okrêgu?O: Jasne.Powiedzia³ mi, ¿ebym zawsze wpada³, kiedy przyjdzie mi ochotanarozrabiaæ.Poprzedniego dnia przed balem gra³em w koñskiego pokera z kumplamiw „The Cavalier" i po jakimœ czasie zaczê³o mi siê zdawaæ, ¿e Szybki MarcelDubay oszukuje.Gdybym by³ trzeŸwy, mia³bym lepsze rozeznanie — wie pan, jakFrancuz chce wykrêciæ jakiœ numer, to patrzy w swoje karty — ale wypi³em trochêi zaczê³o mnie ponosiæ.Wiedzia³em, ¿e muszê trzymaæ rêce przy sobie, no wiêcposzed³em na posterunek.Plessy mia³ dy¿ur i zamkn¹³ mnie jak nale¿y w celiaresztanckiej numer jeden.Dobry ch³opak ten Plessy.Zna³em jego matkê, ale toju¿ dawno temu.P: Panie Quillan, czy moglibyœmy wróciæ do tego, co siê wydarzy³o w nocydwudziestego siódmego o dwu­dziestej drugiej trzydzieœci?O: Chyba ca³y czas o tym mówiê, no nie?P: Mam szczer¹ nadziejê.Proszê kontynuowaæ.O: No wiêc Plessy zamkn¹³ mnie w pi¹tek nad ranem, gdzieœ za piêtnaœcie druga,i od razu waln¹³em siê spaæ.Mo¿na powiedzieæ, ¿e przesta³em kontaktowaæ.Obudzi­³em siê oko³o czwartej po po³udniu, wzi¹³em trzy tabletki Alka-Seltzer iznowu poszed³em spaæ.Ju¿ tak¹ mam melodiê do spania.Mogê przespaæ ca³egokaca.Du¿y Otis mówi, ¿e powinienem dok³adnie zbadaæ, jak to robiê, iopatentowaæ ten sposób.Mówi, ¿e móg³bym zaoszczê­dziæ ludzkoœci wielecierpieñ.P: Nikt w to nie w¹tpi, panie Quillan.A kiedy pan siê obudzi³ po raz drugi?O: Ko³o dziesi¹tej w pi¹tek wieczorem.By³em okropnie g³odny, wiêc wyszed³emposzukaæ czegoœ na z¹b.P: Zostawiono pana samego w otwartej celi?O: Jasne.Jak jestem trzeŸwy, nie ma lepszego cz³o­wieka ode mnie.Faktyczniejednego razu.P: Proszê tylko powiedzieæ Komisji, co siê wydarzy³o, kiedy pan wyszed³ z celi.O: Zaczê³a wyæ syrena z ratusza, oto, co siê wydarzy³o.Cholernie siêwystraszy³em.Nie s³ysza³em syreny od tej nocy, kiedy siê skoñczy³a wojna wWietnamie.No wiêc polecia³em na górê i wierzcie lub nie, ¿adnego z tychskurczybyków nie by³o.Pomyœla³em sobie, niech to szlag, Plessy za to zdrowooberwie.Zawsze ktoœ musi byæ na posterunku na wypadek, gdyby przysz³owezwanie.Po­dszed³em do okna i wyjrza³em.P: Czy z tego okna by³o widaæ szko³ê?O: Jasne.Ludzie biegali dooko³a i wrzeszczeli, l wtedy zobaczy³em CarrieWhite.P: Czy kiedykolwiek przedtem widzia³ pan Carrie White?O: No nie.P: Wiêc sk¹d pan wiedzia³, ¿e to by³a w³aœnie ona?O: To trudno wyjaœniæ.P: Czy widzia³ pan j¹ wyraŸnie?O: Sta³a pod latarni¹ obok hydrantu na rogu Main Street i Spring Street.P: Czy coœ siê wtedy sta³o?O: A jak¿e.Ca³y wierzch hydrantu eksplodowa³ w trzech ró¿nych kierunkach.Wlewo, w prawo i prosto do góry.P: Kiedy nast¹pi³a ta.hm.awaria?O: Gdzieœ tak za dwadzieœcia jedenasta.Nie mog³o byæ póŸniej.P: Co siê wydarzy³o potem?O: Ona zaczê³a iœæ ulic¹.Panie, ¿ebyœ pan widzia³, jak ona wygl¹da³a.By³aubrana w jak¹œ balow¹ sukienkê, a raczej w to, co z niej zosta³o, i ca³a by³aprzemoczona wod¹ z tego hydrantu i pochlapana krwi¹.Wygl¹da³a, jakby przedchwil¹ wylaz³a z rozbitego samochodu.Ale uœmiecha³a siê.Nigdy przedtem niewidzia³em takiego uœmiechu.Wygl¹da³a jak trupia czaszka, l ci¹gle patrzy³a naswoje rêce, i wyciera³a je o sukienkê, usi³owa³a zetrzeæ z nich krew i myœla³a,¿e chyba nigdy jej siê to nie uda, i jak to zrobiæ, ¿eby rozlaæ krew na ca³emiasto i kazaæ im za wszystko zap³aciæ.Okropne to by³o.P: Sk¹d móg³ pan wiedzieæ, o czym ona myœli?O: Nie wiem.Nie potrafiê wyjaœniæ.P: Proponujê, ¿eby w dalszej czêœci zeznania trzyma³ siê pan œciœle tego, copan widzia³ na w³asne oczy, panie Quillan.O: Okay.No wiêc potem poszed³ drugi hydrant na rogu Grass Pla¿a.To ju¿widzia³em z bliska.Wielkie okr¹g­³e œruby po bokach zaczê³y same siê odkrêcaæ.Widzia³em to na w³asne oczy.Ten hydrant rozlecia³ siê tak samo jak tamten.Aona by³a zadowolona.Mówi³a do siebie, ¿e teraz ona im zrobi prysznic, ¿eteraz.oj, przepraszam.Potem zaczê³y przyje¿d¿aæ wozy stra¿ackie i straci³emj¹z oczu.Podci¹gnêli w¹¿ do szko³y i chcieli go pod³¹czyæ do tych hydrantów, alezobaczyli, ¿e tam nie ma wody.Szef Burton wrzeszcza³ na nich i wtedy w³aœnieszko³a eksplodowa³a.Jezusie.P: Czy wyszed³ pan na zewn¹trz?O: Tak.Chcia³em znaleŸæ Plessy'ego i powiedzieæ mu o tej zwariowanej dziwce io hydrantach przeciwpo¿aro­wych.Obejrza³em siê na stacjê benzynow¹ Teddy'ego izobaczy³em coœ, od czego mróz mi przeszed³ po koœ­ciach.Wszystkie szeœædystrybutorów zdjêto z haków.Teddy Duchamp nie ¿yje od tysi¹c dziewiêæsetszeœæ­dziesi¹tego ósmego roku, ale jego ch³opak zawsze za­myka te pompy na noc,tak jak to robi³ Teddy.A teraz wszystkie k³Ã³dki Yale wisia³y wy³amane naskoblach.Koñcówki wê¿Ã³w le¿a³y na ziemi, a ka¿da pompa mia³a w³¹czoneautomatyczne nape³nianie.Benzyna wylewa³a siê na podjazd i na ulicê.MatkoBoska, jak to zobaczy³em, to jaja zaczê³y mi dzwoniæ.A potem zobaczy³em, jakten ch³opak biegnie ulic¹ z zapalonym papierosem w rêku.P: Co pan wtedy zrobi³?O: Wrzasn¹³em na niego.Coœ w tym stylu: „Hej, ty, uwa¿aj z tym papierosem!Hej, tam jest benzyna!" Wcale mnie nie us³ysza³ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •