[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale by³ czas, kiedy ludzie zabijali s³onie na miêso albo dlazdobycia ich k³Ã³w na ozdoby.By³ te¿ czas, kiedy u¿ywano s³oni jako zwierz¹tpoci¹gowych.Gdyby s³onie mia³y g'rakh, to.Nagle zda³ sobie sprawê, ¿e wpad³ w pu³apkê zastawion¹ przez Srin'gahara.- Tak¿e na tej planecie - powiedzia³ nildor - tutejsze „s³onie" pozwala³yeksploatowaæ siê przez ludzi.Nie zjadali­œcie nas wprawdzie i rzadko kiedyzabijaliœcie, ale czêsto zmuszaliœcie do pracy.A mimo to uznajecie, ¿ejesteœmy istotami posiadaj¹cymi g'rakh.- To, co robiliœmy tutaj - oœwiadczy³ Gundersen - by³o kardynalnym b³êdem ikiedy uœwiadomiliœmy to sobie, zrzekliœmy siê panowania na waszym œwiecie iwynieœliœmy siê st¹d.Ale to jeszcze wcale nie dowodzi, ¿e s³onie s¹ istotamirozumnymi, posiadaj¹cymi odczucia zmys³owe.S¹ to zwierzêta, Srin'gaharze,zwyczajne, wielkie zwierzêta i nic ponad to.- Miasta i maszyny nie s¹ jedynymi osi¹gniêciami g'rakh.- Gdzie¿ wiêc s¹ ich osi¹gniêcia duchowe? Co s³oñ myœli o naturze wszechœwiata?Co s¹dzi o Twórczej Mocy? Jak okreœla swoje w³asne miejsce w spo³eczeñstwie?- Tego nie wiem - przyzna³ Srin'gahar.- Ale te¿ i ty tego nie wiesz,przyjacielu mej podró¿y, poniewa¿ jêzyk s³oni jest ci niedostêpny.B³êdem jestutrzymywaæ, ¿e g'rakh nie istnieje tam, gdzie nie jesteœ w stanie go dostrzec.- W takim razie mo¿liwe, ¿e i malidory równie¿ obdarzo­ne s¹ g'rakh.I jadowitewê¿e.I drzewa, i winoroœle, i.- Nie - zaprotestowa³ Srin'gahar.- Na tej planecie tylko nildory i sulidoryposiadaj¹ g'rakh.Wiemy to ponad wszelk¹ w¹tpliwoœæ.W waszym œwiecieniekoniecznie tylko ludzie musz¹ byæ rozumni.Gundersen doszed³ do wniosku, ¿e nie ma sensu przeci¹­gania d³u¿ej tejdyskusji.Czy Srin'gahar by³ szowinist¹ broni¹cym duchowej wy¿szoœci „s³oni" wca³ym wszech­œwiecie, czy te¿ celowo przyj¹³ pozycjê ekstremaln¹, by ujawniæludzk¹ arogancjê - tego Gundersen nie wiedzia³.Nie mia³o to zreszt¹znaczenia.- Muszê ci ust¹piæ - stwierdzi³ Gundersen z kurtuazj¹- choæ mo¿e kiedyœ sprowadzê s³onia na Belzagor i wtedy powiesz mi, czy on mag'rakh, czy nie ma.- Powitam go jak brata.- Byæ mo¿e rozczaruje ciê pusta g³owa twego brata- powiedzia³ Gundersen.- Ujrzysz stworzenie kszta³tem przypominaj¹ce ciebie,ale obawiam siê, ¿e nie odnajdziesz w nim duszy.- SprowadŸ s³onia, towarzyszu mej podró¿y, a ja ju¿ os¹dzê, co jest w jegog³owie - rzek³ Srin'gahar.- Ale powiedz mi jeszcze jedn¹ rzecz i ju¿ nie bêdêciê zanudza³:kiedy twoi wspó³bracia mówi¹ na nas „s³onie" to dlatego, ¿e uwa¿aj¹ nas zazwierzêta? S³onie to s¹ „wielkie, zwyczajne zwierzêta", takie przecie¿ by³ytwoje s³owa.Czy goœcie z Ziemi tak w³aœnie na nas patrz¹?- Maj¹ na myœli jedynie zewnêtrzne podobieñstwo pomiê­dzy nildorami a s³oniami.Mówi¹, ¿e wygl¹dacie jak s³onie.- Chcia³bym móc w to uwierzyæ - oznajmi³ nildor i zapad³ w milczenie,pozostawiaj¹c Gundersena z poczuciem winy i wstydu.W milczeniu pod¹¿ali na pó³noc wzd³u¿ wrz¹cego stru­mienia.Tu¿ przed po³udniemdoszli do jego Ÿród³a: by³o to pó³koliste jezioro, wciœniête miêdzy dwa³añcuchy stromych wzgórz.Znad powierzchni tego jeziora unosi³y siê k³êbyt³ustej pary.Gundersena zainteresowa³o jezioro i jego niezwyk³a flora, chcia³ przyjrzeæ musiê bli¿ej, ale jakoœ nie mia³ œmia³oœci poprosiæ Sin'ghara, aby siêzatrzyma³.Kiedy zbli¿yli siê do zakola jeziora, da³ siê s³yszeæ od wschodniej stronyniesamowity ha³as i trzask ³amanych ga³êzi.Ca³a procesja nildorów zatrzyma³asiê, by zobaczyæ, co te¿ siê dzieje.Gundersenowi wydawa³o siê, i¿ lada chwilawychynie z d¿ungli jakiœ poluj¹cy dinozaur, przemieszczony tu przez pomy³kê zinnego czasu i przestrzeni.Zamiast tego, spoza wzgórz, wyjecha³ ma³y,p³askonosy wehiku³, w któ­rym rozpozna³ hotelowy ³azik! Pojazd ci¹gn¹³prymitywn¹ przyczepê na wielkich ko³ach.Na tej rozklekotanej, podska­kuj¹cejprzyczepie sta³y cztery namiociki, a wokó³ nich góra baga¿u.Na tyle platformy,trzymaj¹c siê kurczowo drabi­nek, tkwi³o oœmiu turystów, których Gundersenwidzia³ parê dni temu w hotelu na wybrze¿u.- To twoi ziomkowie - powiedzia³ Srin'gahar.- Chcesz pewnie z nimiporozmawiaæ.Prawdê mówi¹c, w owej chwili Gundersen by³ jak najdal­szy od chêci ujrzeniaturystów.Wola³by ju¿ szarañczê, skorpiony i jadowite wê¿e - wszystko, byle nieich.Mia³ w sobie jeszcze posmak prze¿ycia mistycznego, jakiego doœwiadczy³wœród nildorów i którego naturê zaledwie móg³ poj¹æ.A teraz, odizolowany odspraw ziemskich, zd¹¿a³ do krainy powtórnych narodzin poch³oniêty zasadniczymipro­blemami z³a i dobra, rozumu oraz stosunku ludzi do innych istot [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •