[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mnie zatem, szczerze powiedziawszy, wszystko jedno.Nic nie mam do wasosobiœcie.Jeszcze wczoraj myœla³em, ¿e zakatrupiê was ot tak, gwoli rozrywki iuciechy, ale sami przyszliœcie, zaoszczêdzaj¹c mi fatygi, za serce ¿eœcie mnietym ujêli.Pozwolê wam tedy wybieraæ.Jak wolicie, bym was wzi¹³: po dobrociczy po z³oœci?Miêœnie na szczêkach Kayleigha zadrga³y.Mistle pochyli³a siê, gotowa do skoku.Giselher chwyci³ j¹ za ramiê.- Chce nas rozwœcieczyæ - sykn¹³.- Pozwól gadaæ kanalii.Bonhart parskn¹³.- No? - powtórzy³.- Po dobroci czy po z³oœci? Ja to pierwsze radzê.Bowidzicie: po dobroci znacznie, ale to znacznie mniej boli.Szczury doby³y broni jak na komendê.Giselher machn¹³ kling¹ na krzy¿, zamar³ wszermierczej postawie.Mistle soczyœcie splunê³a na ziemiê.- ChodŸ tu, koœciany dziadygo - powiedzia³a pozornie spokojnie.- ChodŸ,szubrawcze.Zabijemy ciê jak starego, siwego psa.- A wiêc wolicie po z³oœci - Bonhart, patrz¹c gdzieœ ponad dachy domostw,powoli doby³ miecza, odrzuci³ pochwê.Niespiesznie zszed³ z ganku, pobrzêkuj¹costrogami.Szczury szybko rozstawi³y siê w poprzek uliczki.Kayleigh odszed³ najdalej wlewo, prawie pod mur gorzelni.Obok niego stanê³a Iskra, krzywi¹c w¹skie wargiw swym zwyk³ym, strasznym uœmiechu.Mistle, Asse i Reef odeszli w prawo.Giselher zosta³ poœrodku, wpatrzony w ³owcê nagród spod zmru¿onych powiek.- No, dobra, Szczury - Bonhart rozejrza³ w siê na boki, spojrza³ w niebo, potemuniós³ miecz i poplu³ na ostrze.- Jak pl¹saæ, to pl¹saæ.Graj, muzyko!Skoczyli ku sobie jak wilki, b³yskawicznie, cicho, bez ostrze¿enia.Zawy³y wpowietrzu klingi, wype³niaj¹c uliczkê jêkliwym szczêkiem stali.Pocz¹tkowos³ychaæ by³o tylko szczêk kling, westchnienia, jêki i przyspieszone oddechy.A potem, nagle i niespodziewanie, Szczury zaczê³y krzyczeæ.I umieraæ.Reef wylecia³ z k³êbowiska pierwszy, plasn¹³ plecami o mur, bryzgaj¹c krwi¹ nabrudnobia³e wapno.Za nim wytoczy³ siê chwiejnym krokiem Asse, zgi¹³ siê iupad³ na bok, na przemian kurcz¹c i rozprê¿aj¹c kolana.Bonhart zwija³ siê i skaka³ jak fryga, otoczony migotem i œwistem klingi.Szczury cofa³y siê przed nim, doskakuj¹c, tn¹c i odskakuj¹c, wœciekle, zajadle,bezlitoœnie.I bezskutecznie.Bonhart parowa³, uderza³, parowa³, uderza³,atakowa³, bez przerwy atakowa³, nie dawa³ wytchnienia, narzuca³ tempo.ASzczury siê cofa³y.I umiera³y.Iskra, ciêta w szyjê, pad³a w b³oto, kul¹c siê jak kociê, krew z têtnicysiknê³a na ³ydki i kolana przechodz¹cego nad ni¹ Bonharta.£owca szerokimzamachem odbi³ ataki Mistle i Giselhera, po czym zawirowa³ i b³yskawicznymuderzeniem rozp³ata³ Kayleigha, tn¹c go samym koñcem miecza - od obojczyka a¿po biodro.Kayleigh upuœci³ miecz, ale nie upad³ - skurczy³ siê tylko i obur¹czchwyci³ za pierœ i brzuch, a spod d³oni buchnê³a krew.Bonhart znowu wywin¹³siê spod ciosu Giselhera, sparowa³ atak Mistle i r¹bn¹³ Kayleigha jeszcze raz,tym razem zamieniaj¹c mu bok g³owy w szkar³atn¹ miazgê.Jasnow³osy Szczurupad³, rozbryzguj¹c ka³u¿ê krwi zmieszanej z b³otem.Mistle i Giselher zawahali siê na moment.I zamiast uciekaæ, wrzasnêli jednymg³osem, dziko i wœciekle.I rzucili siê na Bonharta.ZnaleŸli œmieræ.Ciri wpad³a do osady i pocwa³owa³a uliczk¹.Spod kopyt karej klaczy polecia³ybryzgi b³ota.Bonhart pchn¹³ obcasem Giselhera, le¿¹cego pod murem.Herszt Szczurów nie dawa³znaków ¿ycia.Z rozwalonej czaszki przesta³a ju¿ posikiwaæ krew.Mistle, na kolanach, szuka³a miecza, maca³a obu rêkami b³oto i gnój, niewidz¹c, ¿e klêczy w powiêkszaj¹cej siê szybko czerwonej ka³u¿y.Bonhartpodszed³ do niej wolno.- Nieeeeeee!£owca uniós³ g³owê.Ciri w biegu zeskoczy³a z konia, zatoczy³a siê, upad³a na jedno kolano.Bonhart uœmiechn¹³ siê.- Szczurzyca - powiedzia³.- Siódma Szczurzyca.Dobrze, ¿e jesteœ.Brakowa³o miciebie do kompletu.Mistle znalaz³a miecz, ale nie by³a w stanie go unieœæ.Zacharcza³a i rzuci³asiê pod nogi Bonharta, rozdygotanymi palcami wpi³a siê w cholewy jego butów.Otworzy³a usta, by krzykn¹æ, zamiast krzyku z ust wyrwa³a siê lœni¹ca karminowastruga.Bonhart kopn¹³ j¹ silnie, zwalaj¹c w gnój.Mistle, trzymaj¹c siêobur¹cz za rozciêty brzuch, zdo³a³a jednak podnieœæ siê znowu.- Nieeeeee! - wrzasnê³a Ciri.- Miiiiiiistle!£owca nagród nie zwróci³ uwagi na jej wrzask, nawet nie odwróci³ g³owy.Zawin¹³mieczem i uderzy³ zamaszyœcie, jak kos¹, potê¿nym ciosem, który poderwa³ Mistlez ziemi i cisn¹³ ni¹ a¿ pod mur, miêkk¹ jak szmaciana lalka, jak zababranyczerwieni¹ ³achman.Krzyk skona³ w gardle Ciri.Rêce jej dygota³y, gdy siêga³a po miecz.- Morderca - powiedzia³a, dziwi¹c siê obcoœci swego g³osu.Obcoœci warg, którenagle zrobi³y siê potwornie suche.- Morderca! Kanalia!Bonhart obserwowa³ j¹ ciekawie, przekrzywiaj¹c lekko g³owê.- Bêdziemy umieraæ? - spyta³.Ciri sz³a ku niemu, otaczaj¹c go pó³kolem.Miecz w uniesionych i wyprostowanychrêkach porusza³ siê, myli³, zwodzi³.£owca nagród zaœmia³ siê gromko.- Umieraæ! - powtórzy³.- Szczurzyca chce umieraæ! Obraca³ siê powoli, stoj¹c wmiejscu, nie daj¹c siê zwabiæ w pu³apkê pó³kola.Ale Ciri by³o wszystko jedno.Gotowa³a siê z wœciek³oœci i nienawiœci, dygota³a z ¿¹dzy mordu.Chcia³a dopaœætego strasznego starca, poczuæ, jak klinga wcina siê w cia³o.Chcia³a widzieæjego krew, chlustaj¹c¹ z pociêtych têtnic w rytmie ostatnich uderzeñ serca.- No, Szczurzyco - Bonhart podniós³ ubroczony miecz i poplu³ na ostrze.- Zanimzdechniesz, poka¿, co w tobie siedzi! Graj, muzyko!*****- Naprawdê nie w³ada, jak to siê sta³o, ¿e nie pozabijali siê w tym pierwszymstarciu - opowiada³ szeœæ dni póŸniej Nycklar, syn trumniarza.- Bardzo chcielisiê pozabijaæ, da³o siê to zmiarkowaæ.Ona jego, on j¹.Nalecieli na siebie,zwarli ledwo na mgnienie oka i poszed³ walny szczêk od mieczów.Mo¿e po dwa,mo¿e po trzy ciosy wymienili.Nie by³o cz³eka, który zdo³a³ to policzyæ,wzrokiem alboli uchem.Tak szybko bili, panie z³oty, ¿e oko ludzkie ni uchotego nie chwyta³o.A tañcowali i skakali kole siebie jak te dwie ³asice!Stefan Skellen, zwany Puszczykiem, s³ucha³ uwa¿nie, bawi¹c siê nahajk¹.- Odskoczyli od siebie - ci¹gn¹³ ch³opak - a ¿adne nie by³o draœniête.Szczurzyca, da³o siê to widzieæ, wœciek³a by³a jak sam czart, a sycza³a jakkocur, gdy mu chcieæ myszê odebraæ.A jegomoœæ pañ Bonhart by³ ca³kiemspokojny*****- Falka - powiedzia³ Bonhart, uœmiechniêty i wyszczerzony jak prawdziwy ghul.-Umiesz zaiste tañczyæ i mieczem obracaæ! Zaciekawi³aœ mnie, dzierlatko.Kim tyjesteœ? Powiedz mi, zanim umrzesz.Ciri dysza³a.Czu³a, jak zaczyna ogarniaæ j¹ przera¿enie.Zrozumia³a, z kim mado czynienia.- Powiedz, kim jesteœ, a darujê ci ¿ycie.Mocniej œcisnê³a rêkojeœæ w d³oni [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •