[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W ka¿dym razie nie natychmiast.Ja te¿ niespad³am, chocia¿ ja nale¿ê do obci¹¿onych dziedzictwem,wiêc mo¿e ja siê nie liczê.Ale chyba mimo wszystko jestjakaœ nadzieja dla Ellen, no nie?Zamiast Nataniela odpowiedzia³ jej Marco:- Wyobra¿am sobie, ¿e mo¿na trafiæ na cyrkuluj¹cystrumieñ powietrza i utrzymywaæ siê, kr¹¿¹c wraz z nim,nie spadaæ na dno.Ian i wszyscy ci, których uwolniliœmy,musieli omin¹æ ten pr¹d.- Brzmi to ca³kiem rozs¹dnie - zgodzi³ siê Nataniel.- Poza tym Ellen ma specjalne zdolnoœci.Pochodziz Ludzi Lodu i w Górze Demonów wypi³a napój, który j¹ochrania.Tak, tak, wiem, ¿e Ian te¿ wypi³ napój, ale Iannie nale¿y do Ludzi Lodu.Wszyscy b¹kali coœ, ¿e siê z ni¹ zgadzaj¹.Nie chcielig³oœno mówiæ, ¿e Trond i Jahas oraz Halkatla i Vassarrównie¿ spadli na dno.Nie chcieli martwiæ jeszczebardziej i tak ju¿ zgnêbionego Nataniela.- Teraz trzeba siê zastanowiæ, w jaki sposób odnaj-dziemy pozosta³ych - rzek³ Ian.- Tak, ja te¿ o tym myœla³em - przyzna³ Marco.- Przecie¿ ani Nataniel, ani ja nie mo¿emy st¹d odejœæ, byich szukaæ, bo wtedy wy ponownie zaczniecie spadaæw dó³.Powinniœmy znaleŸæ coœ w rodzaju centralnegomiejsca zbiórki.- Czasu te¿ nie mamy za wiele - przypomnia³ Nataniel.- Pamiêtajmy, ¿e Tengel Z³y nas wyprzedza.- On mo¿e nawet ju¿ dotar³ do naczynia z wod¹ z³a- westchnê³a Tova.- Mo¿e i tak wszystko robimyniepotrzebnie.- Nie powinniœmy sami sobie odbieraæ nadziei - upo-mnia³ Nataniel.- A ja mam pomys³ - rzek³ Marco.- Jeœli uda³oby misiê zabraæ ze sob¹ te wszystkie.- Dok¹d? - zapyta³ Nataniel.- No w³aœnie, to jest pytanie.Dok¹d?- Ale domyœlam siê, o co ci chodzi, Marco.Chcia³byœ,¿ebym nadal zajmowa³ siê swoim zadaniem, prawda?- Tak.Tylko teraz wydaje mi siê, ¿e znowu unosi naspr¹d.Bêdziemy kr¹¿yæ po tej grocie, czy jak siê to, docholery, nazywa.- Ja te¿ to czujê - przyzna³ Nataniel.- A w takim raziechyba nied³ugo znajdziemy siê w pobli¿u tamtego silnego,czerwonego œwiat³a.Powinniœmy przynajmniej spróbowaæ.- Spróbowaæ? Czy naprawdê mo¿emy okreœlaæ, gdziechcielibyœmy siê znaleŸæ? - zapyta³a Tova.- Marco i ja do pewnego stopnia mo¿emy to robiæ.Ale masz racjê, ¿e nie wiemy, w któr¹ stronê od nasznajduje siê to œwiat³o.Marco mia³ inn¹ propozycjê:- A gdybyœmy tak obaj przyspieszyli? Poci¹gniemywszystkich za sob¹, to oczywiste, ¿e nie mo¿emy ich tuzostawiæ.Ale gdyby tak wykonaæ jeden obrót w rekor-dowym tempie.- Super! - zawo³a³ Gabriel.- Spróbujcie! A myzrobimy to z wami!Nataniel sprawia³ wra¿enie niezdecydowanego.Niemia³ jednak lepszego pomys³u, bo prawdê powiedziawszybardziej by³ zajêty myœl¹ o Ellen ni¿ tym, ¿e Tengel Z³y niezosta³ jeszcze pokonany.- No i mo¿e po drodze zobaczymy to czerwoneœwiat³o - wyrazi³a nadziejê Halkatla.- Owszem, to mo¿liwe - przyzna³ Nataniel.Jeden z demonów Silje wtr¹ci³ nieœmia³o:- Ja te¿ widzia³em œwiat³o.Znajdowa³em siê nawetbardzo blisko niego, tylko ¿e pr¹d powietrza natychmiastmnie zmiót³.Myœlê, ¿e to jest w³aœnie takie jak.- No! - zawo³a³ Nataniel z o¿ywieniem.- Wiêc tywidzia³eœ to samo co ja? Coœ.bardzo dziwnego w samymœrodku tego œwiat³a?- Owszem, to te¿ widzia³em, ale teraz myœla³emo czym innym.- O czym? - dopytywali siê jedno przez drugie,bowiem demon umilk³.- Zastanawiam siê, czy tu gdzieœ nie ma jakiejœ skalnejpó³ki.A nawet dwóch, po obu stronach otworu.No tak,bo jakiœ otwór musi oczywiœcie byæ, skoro tak okropniewieje.stamt¹d.- Otwór rzeczywiœcie jest - potwierdzi³ Nataniel.- Aleteraz, kiedy to mówisz, uœwiadamiam sobie, ¿e jest i skalnapó³ka.Naprawdê! I myœlê, ¿e po obu stronach otworu s¹takie skalne pó³ki czy nawisy, ¿eby pr¹d powietrza, wpadaj¹cdo œrodka, nie rozchodzi³ siê na boki.Co o tym s¹dzicie?Marco w zamyœleniu kiwa³ g³ow¹.- Myœlisz, ¿e gdybyœmy zdo³ali przedrzeæ siê przez tenokropny strumieñ powietrza i podejœæ do skalnych pó³ekprzy otworze, to nasi przyjaciele byliby tam bezpieczni?A my moglibyœmy siê udaæ na poszukiwanie reszty.- Ty byœ siê uda³ na poszukiwanie reszty.Ja, niestety,nie mogê sobie na to pozwoliæ.Ja muszê szukaæ drogi dowody z³a.- Tak, masz racjê.I tak ju¿ straciliœmy mnóstwo czasu.Nataniel chwyci³ przyjaciela za rêkê.- Marco, odszukaj Ellen.zrób to dla mnie!- Wiesz przecie¿, ¿e zrobiê, co tylko bêdê móg³.Odnajdê ich wszystkich.- Istnieje jeszcze jedno niebezpieczeñstwo - szepn¹³Nataniel.- My przecie¿ nie wiemy, jakim sposobem tagrota zosta³a stworzona.Jeœli ona nie nale¿y do realnegoœwiata, to w ka¿dej chwili mo¿e znikn¹æ.- Ludzie z Bagnisk obiecali, ¿e bêd¹ czekaæ, a¿ wszyscyzostan¹ st¹d wyprowadzeni.- Ludzie z B¹gnisk, owszem.Ale nie tylko oni s¹ jejtwórcami, razem z nimi pracowa³ Tengel Z³y.I jeœli on siêdowie, ¿e tutaj jesteœmy, unicestwi Wielk¹ Otch³añ bezwahania.A wtedy wszyscy znajdziemy siê gdzieœ wewnêtrzu ziemi, pozbawieni powietrza.- Okropne - b¹kn¹³ Marco.- Popatrzcie tam! - krzykn¹³ Jahas.- Tam chyba ktoœjest!Daleko od nich w pustej przestrzeni wirowa³a bezrad-nie jakaœ postaæ.- Mo¿esz przytrzymaæ ich w miejscu, Marco, ¿ebymmóg³ tego nieszczêœnika tu sprowadziæ? - zapyta³ Nata-niel, który oczywiœcie mia³ nadziejê, ¿e to mo¿e byæ Ellen.Ale, niestety, to nie ona.Nataniel powróci³ wkrótcez jednym z Demonów Wichru.Z bardzo uradowanymdemonem, nale¿a³oby dodaæ.Ten opowiedzia³ zebranym, ¿e Demony Wichru po-trafi¹, naturalnie, utrzymywaæ siê w pr¹dach powietrz-nych, i nie spadaj¹, ale ¿e on bardzo d³ugo by³ sam odczasu, kiedy Lynx wys³a³ ich z Gudbrandsdalen.- To rzeczywiœcie by³o bardzo dawno temu - wes-tchn¹³ Gabriel.- Ja ju¿ straci³em rachubê czasu i nie wiem,ile dni minê³o.- Co najmniej tydzieñ - odpar³ Marco.- Nie widzia³eœnikogo, Demonie Wichru?- Owszem, zdarzy³o siê parê razy, ¿e ktoœ mi mign¹³.Ale zawsze znajdowa³ siê bardzo daleko ode mnie.Widzia³em te¿ dwa wejœcia.Ale z obu okropnie wia³o.- Wiemy.Przez jedno my sami tutaj weszliœmy.A czyto drugie nie by³o czasem czerwone?- By³o! Bi³o z niego jakieœ piekielne œwiat³o! I coœw tym wejœciu by³o nie tak.Coœ dziwnego.- Opowiedz dok³adniej!- Wia³o przez nie, ale nie zawsze do œrodka Otch³ani.Bo nagle, ca³kiem nieoczekiwanie, pr¹d cisn¹³ mniew³aœnie w stronê tego wejœcia.A kiedy ju¿ by³em blisko,pr¹d zmieni³ kierunek i znowu rzuci³o mnie ku centrumtej pustej przestrzeni.Marco i Nataniel spogl¹dali na siebie.- To by wyjaœnia³o tajemnicê dwu wejœæ, przez którepr¹dy powietrzne p³yn¹ do œrodka.Otó¿ te pr¹dy s¹zmienne! Zostaliœmy wepchniêci do groty, ale równiedobrze mog³o nas cisn¹æ w odwrotn¹ stronê, gdybyœmysiê tam znaleŸli w odpowiednim czasie.Trzeba bywyjaœniæ, jakie d³ugie s¹ interwa³y.- Myœlê, ¿e na to pytanie móg³bym odpowiedzieæ- wtr¹ci³ Demon Wichru.- Zdaje siê, ¿e w tym czer-wonym przejœciu pr¹d id¹cy na zewn¹trz trwa bardzokrótko, a przerwy pomiêdzy jednym a drugim takimpodmuchem s¹ d³ugie i wtedy wieje do œrodka.- Tak.Ja te¿ tak myœlê - powiedzia³ Nataniel.- Bo ty jesteœ jedynym, który stwierdzi³ istnieniepr¹du skierowanego na zewn¹trz, natomiast wiêkszoœæz nas czu³a tam pr¹d id¹cy do wnêtrza.W porz¹dku,teraz wiemy, ¿e przez czerwony otwór mo¿na siêwydostaæ na zewn¹trz.Trzeba tylko odczekaæ, a¿nadejdzie odpowiedni moment.Ale czy mamy nato doœæ czasu?W tym momencie wielu z zebranych zaczê³o wo³aæ:- Tam! Ktoœ tam jest! Jeszcze jeden!Tym razem Marco ruszy³ na pomoc i przyprowadzi³œmiertelnie wyczerpan¹ Villemo.- Nie widzia³aœ Ellen? - to by³o pierwsze pytanieNataniela, gdy tylko Villemo siê do nich zbli¿y³a.- Niestety, nie! Widzia³am parê osób, ale zawszez bardzo daleka [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •